Oburzenie prezydenckiego doradcy. Prof. Kuźniar: "Berlin ma czelność utrudniać nam podejmowanie działań!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

„Rosja kontynuuje swoją przestępczą działalność wobec Ukrainy, a naprzeciw stają Francja i Niemcy, dwa mocarstwa, a jak wiemy z historii mocarstwa nierzadko starały się zaspokoić roszczenia Rosji kosztem państw Europy Wschodniej” - powiedział doradca prezydenta ds. międzynarodowych.

Zdaniem prof. Kuźniara problemem nie jest fakt, że przedstawiciel Polski nie wziął udziału w rozmowach  z przedstawicielami Niemiec i Francji nt. sytuacji na Ukrainie, ale zupełnie inna kwestia.

Jeśli chodzi o Berlin to trudno mówić o jakiejś strategii lub braku strategii, dlatego że formuła berlińska została ustalona pomiędzy stronami zainteresowanymi i nie ma o co się gniewać. Bardzo często jest tak, że strony umawiają się i rozmawiają o tym, co jest dla nich ważne. Nie jesteśmy członkiem Rady Bezpieczeństwa i też nie możemy się gniewać w ONZ, podobnie nie jesteśmy członkiem wielu międzynarodowych grup i ugrupowań. O to bym się nie spierał – strony tak się umówiły i dobrze. Polska była, jest i pozostanie tym krajem, który czynił, czyni i będzie czynił dla Ukrainy najwięcej

— powiedział Kuźniar na antenie TVN24 Biznes i Świat.

Jako powód do niepokoju, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje zupełnie inny fakt.

Natomiast problemem jest skuteczność tej formuły. Tutaj rzeczywiście jest problem i nie jest to sprawa Polski, Ukrainy czy Berlina, tylko całej Europy. Otóż dyplomacja niemiecka i francuska okazały się zupełnie nieprzygotowane do tych rozmów, do tego spotkania. Przecież to spotkanie okazało się spektakularnym fiaskiem, co pokazuje bezgraniczną naiwność Berlina i Paryża albo brak kompetencji, brak dobrego przygotowania, brak zrozumienia motywów i intencji Rosji, bo przecież ona stoi za fiaskiem tego spotkania. To oznacza, że ta formuła będzie musiała ulec zmianie , ponieważ zakończyła się kompromitacją organizatorów, czyli gospodarza konferencji i jego francuskiego partnera to o tyle dziwne, że są to bardzo doświadczeni dyplomaci, bardzo doświadczeni politycy

— tłumaczy prof. Kuźniar.

Doradca prezydenta zwraca uwagę, że brakuje konsolidacji europejskiej, która byłaby w stanie przeciwstawić się zakusom Moskwy.

Problemem nie jest to, czy Polska, Hiszpania, Szwecja czy Włochy będą brały udział w tej formule i będą stronami w rozmowach, które mają doprowadzić do pokoju, wycofania się Rosji i zaprzestania walk, jakie Rosja toczy za pośrednictwem swoich przedstawicieli – separatystów, terrorystów, bandytów na terenie Ukrainy. Problem jest inny – stroną dla Rosji powinna być cała Europa. Bo tylko cała Europa będzie miała wystarczająco wiele obiektywizmu oraz wystarczająco wiele siły, aby przymusić Rosję do zachowania zgodnego z prawem międzynarodowym. Rosja kontynuuje swoją przestępczą działalność wobec Ukrainy i naprzeciw stają Francja i Niemcy, dwa mocarstwa, a jak wiemy z historii mocarstwa zachodnioeuropejski nierzadko starały się zaspokoić roszczenia Rosji kosztem państw Europy Środkowej i Wschodniej. Tak bywało w przeszłości wielokrotnie i mam wrażenie, że i tym razem ma to miejsce

— twierdzi profesor.

Kuźniar podkreśla, że nie można mówić o rozbiorze, gdy mamy do czynienia z polityką tylko jednego państwa, w tym przypadku Rosji, ale zwraca uwagę na zachowanie Francji i Niemiec.

Widać było wyraźnie, że ministrowie spraw zagranicznych Niemiec i Francji sympatyzują ze stanowiskiem Rosji, bo próbują przymusić Ukrainę do jakichś ustępstw. Przecież wiemy doskonale, że gdyby Niemcom lub Francji groziło oderwanie kawałka terytorium, zaciekle by go broniły. Natomiast tutaj próbuje się przymusić Ukrainę, aby nie tak asertywnie, nie tak gwałtownie broniła się przed rosyjską agresją. To jest rzeczywiście niepokojące. Ale tak jak powiedziałem: nie rzecz w tym, że nie ma tam Polski, ale że wspomniane dwa mocarstwa nie sprawdziły się w tej roli

— podkreśla gość TVN24 Biznes i Świat.

Dlaczego jednak w czasie tak ważnych rozmów zabrakło przedstawiciela Polski, która przecież sąsiaduje z Ukrainą.

Polska jest bardzo aktywna i dlatego – z całą pewnością – Rosja nie chciała, abyśmy w tych rozmowach uczestniczyli. Francuzi i Niemcy w swojej naiwności uznali, że oni są w stanie – dzięki temu, że nie ma tam Polski – coś ugrać. Pewnie Rosjanie mrugnęli okiem i jesteśmy w lesie

— przyznał Kuźniar.

A co na to Bronisław Komorowski? Okazuje się, że niebawem możemy oczekiwać reakcji ze strony Pałacu Prezydenckiego.

Prezydent przygotowuje w tej chwili całą ofensywę dyplomatyczną, która ma doprowadzić do przyjęcia przez NATO takich decyzji, które ubezpieczą tę część Europy na wypadek jakichś dalszych szaleństw ze strony Rosji

— zapowiada doradca prezydenta.

O jakie decyzje może chodzić?

Wzmocnienie infrastruktury obronnej, utrzymanie stałej armii NATO wzdłuż wschodniej flanki. Formuła tej stałej obecności powinna być bardzo różna

— wymienia wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego.

Prof. Kuźniar nie zgadza się również ze sprzeciwem, jaki wyraziły władze Niemiec wobec baz NATO.

Tutaj powinny być pewne naciski. Niemcy powinny być ostatnim krajem, który miałby utrudniać Polsce czy innym krajom tej części Europy wzmocnienie bezpieczeństwa wobec agresywnych kroków ze strony Rosji. Dziwię się Berlinowi, że ma czelność utrudniać nam podejmowanie działań, które utwardzą wschodnią flankę Sojuszu Atlantyckiego. Zachowanie Berlina jest niezrozumiałe, my się temu sprzeciwiamy

— zakończył Kuźniar.

gah/TVN24 Biznes i Świat

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych