Zdrada za miliard euro. Dzięki mistralom Rosja wróci na Morze Śródziemne i zagrozi krajom NATO. Ale Paryż nie rezygnuje z kontraktu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. defense.gouv.fr
Fot. defense.gouv.fr

Barack Obama jest „zaniepokojony” dostawą dwóch okrętów, a premier David Cameron przyznaje, że „Wielka Brytania nigdy nie realizowałaby takiego zamówienia”. Prezydent Francji François Hollande szuka więc kompromisu między naciskami Moskwy i francuskich związków zawodowych, które obawiają się utraty prawie półtora tysiąca miejsc pracy w stoczniach Saint Nazaire, a najważniejszymi sojusznikami Francji – pisze „Rzeczpospolita”.

Hollande zapowiedział, że pierwszy z dwóch Mistrali o nazwie „Sewastopol” zostanie w październiku przekazany Rosjanom, ale sprzedaż drugiego o nazwie „Władywostok”, zaplanowana na przyszły rok, może zostać wstrzymana „zależnie od dalszego zachowania Kremla”. Zdaniem agencji Bloomberg, jak podkreśla „Rz”, zapowiedź Hollande’a nie jest wiele warta.

Budowa „Władywostoku” jest bowiem już na ukończeniu. Stoczniowcy w St. Nazaire montują na okręcie okablowania, łóżka, windy i inny sprzęt

—pisze gazeta. A Rosjanie mają już precyzyjne plany wykorzystania okrętu. Od 2016 r. miałby się stać okrętem flagowym nowej, odrodzonej floty śródziemnomorskiej. Najprawdopodobniej będzie stacjonował w Sewastopolu, który Rosja wraz z resztą Krymu zaanektowała w marcu tego roku.

Admirał Aleksander Witko, który dowodzi rosyjskimi okrętami patrolującymi Morze Czarne, zapowiedział, że w ciągu dwóch lat tamtejszy port wojenny zostanie całkowicie zmodernizowany i będzie w stanie przyjąć zbudowany przez Francuzów okręt.

W ramach wartego ponad 700 mld. dol. Programu modernizacji sił zbrojnych, Rosjanie chcą zbudować do 2020 r. aż 20 okrętów, które miałyby stacjonować w Sewastopolu i patrolować Morze Śródziemne. „Sewastopol”, który Rosjanie otrzymają już za trzy miesiące, miałby przynajmniej na razie stacjonować we Władywostoku.

Mistrale umożliwiają skokowe wzmocnienie potencjału rosyjskiej floty

—podkreśla „Rzeczpospolita”. Jako dowód gazeta przytacza wypowiedź zwierzchnika rosyjskiej marynarki wojennej, adm. Władimira Wysockiego, który przyznał, że „gdybyśmy mieli te okręty w 2008 r. pokonanie Gruzji zajęłoby nam 40 minut, a nie 26 godzin”. Każdy z francuskich okrętów pozwala na desant 450 żołnierzy, 40 czołgów i 16 helikopterów.

Dzięki temu Rosjanie będą mogli przeprowadzać punktowe uderzenia bez narażania się na ostrzał z lądu

—uważa Dmitrij Gorenburg, specjalista ds. wojskowości na Uniwersytecie Harvarda. Dla NATO najbardziej niepokojące jest nie samo dostarczenie obu jednostek, ale przekazanie Moskwie nowoczesnych technologii budowy okrętów.

Rosyjscy inżynierowie uczestniczyli w każdym etapie prac w Saint-Nazaire, otrzymali także dokładne plany jednostki. Zagrożenie jest na tyle duże, że zdaniem amerykańskiego pisma „Foreign Affairs” Pentagon powinien poważnie rozważyć odkupienie obu jednostek od Paryża i ewentualną ich odsprzedaż zaprzyjaźnionym krajom – Australii czy Korei Południowej. Na razie o takiej możliwości nie ma jednak mowy, bo Paryż zamierza uhonorować umowę z Rosją.

Amerykanie nie będą nam mówić co mamy robić. Słowa Francji, podpis Francji trzeba szanować

—tak sekretarz generalny opozycyjnej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) Xavier Bertrand tłumaczy powody, dla których należy dotrzymać zapisów zawartych w kontrakcie z Rosjanami.

Ryb, Rz

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych