"wSieci": Viktor Orbán znów idzie na wojnę z UE. W imię interesów obywateli. Czy Donalda Tuska stać na taki ruch?

Fot. Profil Orbana na Facebooku
Fot. Profil Orbana na Facebooku

Viktor Orbán znów idzie na wojnę z Unią Europejską. w imię czego? Interesów obywateli Węgier

— pisze na łamach najnowszego numeru tygodnika „wSieci” Grzegorz Górny, analizując ostatnie ruchy Węgrów i ich premiera.

Górny zastanawiając się nad różnicami pomiędzy rządami Platformy Obywatelskiej i Fideszu wskazuje przede wszystkim to, że Węgrzy nie bali się skonfliktować z międzynarodowymi organizacjami i bankami.

Odmienność Warszawy i Budapesztu polega na tym, że tam rządzący nie bali się wejść w konflikt z wielkimi graczami biznesowymi i politycznymi w obronie interesów swoich obywateli. Wywalczyli dla nich m.in. obniżkę usług komunalnych o 20 proc. czy korzystniejsze warunki spłat kredytów we frankach szwajcarskich

— czytamy.

Górny wskazuje przy tym kolejne ruchy Orbána - tym razem z ostatnich tygodni, z powodu których znów Węgrzy narażą się UE. Ale zyskać mogą na tym obywatele węgierscy.

Rząd Węgier chce więc – oczywiście wbrew woli banków – przewalutować wszystkie kredyty na forinty, i to po kursie korzystnym dla węgierskich obywateli. Zdaniem ekspertów banki mogą stracić na tej operacji nawet ok. 5 mld dol

— pisze.

To, rzecz jasna, wzbudza furię wśród międzynarodowej finansjery. Inny powód oburzenia polityków UE to ruch Fideszu w sprawie finansowania instytucji węgierskich z zagranicy.

Kolejny spór międzynarodowy, w który zaangażował się rząd Fideszu, dotyczy zagranicznych dotacji dla lewicowo-liberalnych organizacji. Chodzi przede wszystkim o środki finansowe z tzw. funduszu norweskiego

— pisze Górny, zaznaczając, że Fidesz chce wycofać ten sposób finansowania.

Dlaczego Orbán zdecydował się na taki ruch?

Kontrola wszczęta w tej instytucji przez władze węgierskie wykazała liczne nieprawidłowości. Okazało się, że w gremiach decyzyjnych fundacji zasiadały osoby związane głównie z opozycyjnymi partiami liberalnymi i lewicowymi, a także z lewackimi bojówkami. Przyznawały one fundusze niemal wyłącznie organizacjom lewicowo-liberalnym, np. promującym homoseksualizm i ideologię gender

— czytamy.

Co ciekawe, Węgrzy niewiele robią sobie z krytyki ze strony UE.

Na Węgrów nie działa argument, że Orbán jest nielubiany w Europie i szkodzi wizerunkowi ich kraju na świecie. Ten etap mają już oni za sobą

— pisze Górny.

Całość artykułu na łamach „wSieci”. Polecamy!

svl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych