Lucas: Ameryka powinna szpiegować. Szczególnie Niemcy. To duży kraj mający własne interesy...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. bundeskanzlerin.de
Fot. bundeskanzlerin.de

Amerykańscy szpiedzy mają rację, szukając odpowiedzi na pytania swoich mocodawców- pisze publicysta brytyjskiego tygodnika „The Economist” Edward Lucas na łamach „Gazety Wyborczej”.

Według niego nikt nie lubi być szpiegowany. I jest całkiem zrozumiałe, że Niemcy są oburzeni na amerykańskich oficerów wywiadu, którzy najwyraźniej zwerbowali szeregowego pracownika Bundesnachrichtendienst (BND, Federalna Służba Wywiadowcza) i byli zbyt blisko urzędnika z ministerstwa obrony.

Jednak pierwszą zasadą szpiegostwa nie jest: „Nie daj się złapać” (to druga zasada), tylko skalkulowanie potencjalnych kosztów operacji wywiadowczej w stosunku do potencjalnych zysków

—przekonuje publicysta. I dodaje:

Biorąc to pod uwagę, Ameryka powinna szpiegować Niemców. To duży kraj mający własne interesy, które realizuje zdecydowanie i bezwzględnie - zwłaszcza w obszarze, w którym handel pokrywa się z polityką. Gdybym więc był amerykańskim decydentem, chciałbym mieć najlepsze dostępne wywiadowcze informacje o niemieckich relacjach z Chinami, Iranem i Rosją. Mają one szczególne znaczenie dziś, gdy Niemcy wydają się blokować starania NATO o ochronę słabszych krajów Europy Północno-Wschodniej - Polski i państw bałtyckich

Zdaniem Lucasa wbrew powszechnemu przekonaniu nie ma wewnątrz NATO żadnego porozumienia odnośnie do szpiegowania innych państw członkowskich. Dla Grecji i Turcji to niemal sport narodowy. To prawda, szpiegostwo jest nielegalne - obejmuje kradzież tajemnic, co jest niezgodne z prawem, oraz skłanianie ludzi, by łamali obietnice dane swoim pracodawcom i kolegom.

Ale Niemcy też mają duże, sprawne agencje wywiadowcze, które właśnie to robią. Warto też pamiętać, że Niemcy przez wiele lat miały swojego agenta w sercu estońskiego systemu bezpieczeństwa narodowego. Herman Simm był być może najbardziej szkodliwym szpiegiem w historii NATO, ponieważ przekazywał sekrety nie tylko BND, ale także rosyjskiej SWR (Służba Wywiadu Zagranicznego Rosji). Wciąż nie jest jasne, czy został on Niemcom przekazany przez Rosjan, czy odwrotnie, ale wydaje się, że istniała tam przynajmniej milcząca współpraca i wiedza

—tłumaczy. Oraz podkreśla, że niemieckie agencje wywiadowcze przez dziesięciolecia blisko współpracowały ze swoimi amerykańskimi odpowiednikami.

Przy całym niemieckim oburzeniu na rzekome naruszenia prywatności przez NSA wszystko to dzieje się zgodnie z prawem i z korzyścią dla obu stron - w takich kwestiach jak Bliski Wschód, antyterroryzm, cyberbezpieczeństwo i Chiny

—uważa publicysta. Ta współpraca – twierdzi - mogłaby być jeszcze bliższa.

Sojusz Pięciorga Oczu (Australia, Wielka Brytania, Kanada, Nowa Zelandia i Stany Zjednoczone) działa niemal jak jedno państwo w kwestiach wywiadu i bezpieczeństwa. […] NATO Quint to podobnie bliskie porozumienie. Niemcy mogłyby być ich częścią - ale wymagałoby to wielu lat i zupełnie innego podejścia do polityki zagranicznej

—podkreśla Lucas. Według niego Niemcy nie mogą zjeść ciastka i mieć ciastka.

Im bardziej ich kraj podąża własną ścieżką w stosunkach międzynarodowych, tym bardziej dociekliwe będą inne państwa i tym mocniej będą się starać dowiedzieć, co się dzieje. Ameryka przetrwa kompromitujące publiczne wydalenie szefa placówki CIA w Berlinie - symboliczny gest w stronę oburzonej opinii publicznej. Dalej będzie szpiegować. Ale polityczne ochłodzenie może też zaszkodzić prawdziwej współpracy. Na tym z kolei zyska wiele państw. Ale nie Niemcy

—przekonuje.

Ryb, Wyborcza.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych