Krzysztof Rak: „Putin gra na Europę. Berlin, Paryż czy Rzym nie chcą amerykańskiego przywództwa. W tym punkcie zbiegają się interesy ich i Rosji”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/epa
Fot. PAP/epa

Rosyjski prezydent chce być współtwórcą koalicji, której celem będzie blokowanie globalnego przywództwa Stanów Zjednoczonych – pisze publicysta Krzysztof Rak na łamach „Rzeczpospolitej”.

Według niego Putin nie będzie budował osi Moskwa–Pekin. W takiej konstelacji bowiem Rosja szybko stałaby się satelitą Chin.

Dla rosyjskiego prezydenta kluczowe znaczenie ma sojusz z mocarstwami zachodnioeuropejskimi. Pozwoli on równoważyć potęgę nie tylko Ameryki, ale i Państwa Środka. W tej strategii Pekin jest jednocześnie sojusznikiem i rywalem Moskwy. I to jest podstawowa trudność

—twierdzi Rak. Oraz przekonuje, że elementem takiej strategii był zawarty niedawno chińsko-rosyjski kontrakt gazowy. Putin, chcąc otrzymać wsparcie Chińczyków w swojej globalnej grze, musiał do niego dopłacić.

Rosjanie stracą na nim kilkanaście miliardów dolarów

—dodaje publicysta. Jego zdaniem duża część komentatorów uznała więc, że Putin zrobił zły interes. W rzeczywistości jednak chińsko-rosyjska umowa miała „geopolityczny sens”.

Putin chce być współtwórcą antyamerykańskiej koalicji, której celem będzie blokowanie globalnego przywództwa Stanów Zjednoczonych. Kontrakt ma udowodnić, że dysponuje odpowiednim potencjałem, aby temu sprostać. A zatem nawet jeśli Gazprom na nim straci, to Rosja ma nadzieję ubić na nim dobry geopolityczny interes. Umowa z Chinami nie jest więc propagandowo-taktyczną odpowiedzią na rzekome sankcje i izolację Moskwy przez Zachód.

—zaznacza Rak. I podkreśla, że „sankcje mają kosmetyczny charakter, a większość europejskich mocarstw co najwyżej pozoruje izolację”.

Niemcy nawet tego nie udają. Berlin zachowuje neutralność wobec stron konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. A Angela Merkel zapowiedziała, że w średnio- i długoterminowej perspektywie będzie kontynuowała bliskie partnerstwo strategiczne z Rosją. Ta polityka znajduje mniej lub bardziej otwarte wsparcie większości państw zachodnioeuropejskich (przede wszystkim Francji i Włoch). Dlaczego chcą one strategicznego sojuszu z Rosją, która gwałci podstawowe zasady porządku międzynarodowego?

—pyta publicysta. I odpowiada:

Głównej przyczyny należy szukać w obawie przed odrodzeniem się potęgi Ameryki. Wskutek rewolucji łupkowej w najbliższych latach Stany Zjednoczone będą w praktyce samowystarczalne energetycznie. Już dziś nie musiałyby importować gazu, a do końca dekady będą uniezależnione od dostaw ropy naftowej. To może spowodować, że Waszyngton powróci do polityki hegemonialnej z okresu prezydentury George’a Busha juniora

—uważa Rak. Moskwa według niego jest jednak za słaba, aby samodzielnie równoważyć wpływy Waszyngtonu. Powołana przez nią do życia w maju tego roku Unia Eurazjatycka także nie odegra tu żadnej roli.

Wchodzące w jej skład Białoruś i Kazachstan to gospodarcze karzełki. Udział Unii Eurazjatyckiej w światowym PKB wynosi ok. 4 proc. […] Aby się liczyć na światowej szachownicy, Putin musi wejść w alians z silniejszymi partnerami. Dlatego gra na Chiny i mocarstwa zachodnioeuropejskie

—twierdzi. Jego zdaniem Berlin, Paryż czy Rzym nie chcą amerykańskiego przywództwa, ponieważ obawiają się, że tak samo jak w czasie zimnej wojny będą satelitami Waszyngtonu.

Chciałyby w XXI wieku odgrywać rolę podmiotową, a to może im zapewnić tylko szeroki sojusz równoważący amerykańską potęgę. W tym punkcie zbiegają się interesy ich i Rosji. Gdyby Moskwa budowała antyamerykański sojusz tylko z Pekinem, musiałaby się podporządkować interesom i strategii Chin. Szybko stałaby się satelitą Państwa Środka. Putin ma tego świadomość. Dlatego tak bardzo potrzebne mu są zachodnie mocarstwa, które w wielkim, wymarzonym przez niego antyamerykańskim aliansie pomogą mu zrównoważyć rosnącą potęgę Chin

—przekonuje publicysta. Według niego nie ma powodu, by polityce Putina odmawiać strategicznego wymiaru.

Między bajki należy włożyć hipotezy o jego szaleństwie czy krótkowzroczności. Nie można wykluczyć, że wykorzysta on kryzys ukraiński do rozgrywki, którą można by nazwać chińskim gambitem

—zaznacza. I dodaje:

Geopolityka i uznanie cywilizacyjnej odrębności będą zatem podstawą utworzenia nowego globalnego sojuszu. Jest kwestią czasu, kiedy Putin dokona strategicznego zwrotu w stronę kontynentalnych mocarstw zachodniej Europy

Ryb, Rz

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych