Obama i Normandia 1944 – najważniejsza bitwa w dziejach świata. Perspektywa Zachodu, której nie uczą polskie szkoły i uczelnie

PAP/EPA
PAP/EPA

Prezydent Barack Obama zaczyna wizytę w Europie od Polski, a kończy na Normandii. Wszyscy prezydenci Stanów Zjednoczonych odwiedzają miejsce, gdzie w 1944 roku rozstrzygnęły się losy świata.

Zachód uważa zwycięski desant sił Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Kanady na trzon Europy podbitej przez nazistowską III Rzeszę Niemiecką za najważniejszą bitwę w dziejach ludzkości. Nie była to bitwa największa ani najbardziej dramatyczna. Ale ma podstawowe znaczenie systemowe – dowodzi, że imperia morskie, mające dostęp do zasobów całego świata, potrafią wygrywać z imperiami lądowymi, które korzystają na ciągłości i spójności swoich terytoriów. Amerykanie wraz z sojusznikami pokonali jednocześnie – w sensie systemowym – euroazjatyckie imperia mongolskie, arabskie, napoleońskie, komunistyczne i wszystkie inne kontynentalne.   Systemowa wartość desantu w Normandii jest cenniejsza, niż byłby wpis na jedną z list 20 bitew kluczowych w dziejach ludzkości. Takie listy są układane według uznania autorów, bez twardych dowodów. Bitwa o Warszawę, Polskę i Europę w sierpniu 1920 roku mogła być jedną z tylko 15 lub 20, albo aż 30 lub 100 kluczowych bitew świata. Nie sposób sprawdzić. Lecz wiadomo na pewno, że zdobycie Normandii, całej Francji i całej Europy Zachodniej z morza ustanowiło hierarchię świata, obowiązującą do dziś.   Szkoły i uczelnie w Polsce nie uczą takiej perspektywy wydarzeń i zjawisk międzynarodowych. Normandię przedstawiają jako epizod II wojny światowej. Zatem Polakom brak wspólnego języka z Zachodem. Sojusze Polski są przez to trudne.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych