Trwają obrady ONZ, których celem jest wydanie, przynajmniej czasowego, zakazu używania autonomicznych robotów bojowych. Uczestnicy spotkania chcą jak najwięcej dowiedzieć się na temat takich urządzeń, rozpoznać zagrożenia przez nie stwarzane i – jak chcą niektórzy – porozumieją się co do zakazu.
Obecnie kilka armii wykorzystuje półautonomiczne roboty bojowe. Tego typu urządzenia są zawsze kontrolowane przez człowieka. Trwają jednak prace nad w pełni automatycznym systemem. Budzi to obawy wielu specjalistów. Jednym z nich jest profesor Noel Sharkey z University of Sheffield, jeden z najbardziej znanych ekspertów ds. robotyki. Moje największe obawy budzi fakt, że gdy każdy naród będzie posiadał taką broń staniemy się świadkami pełnej automatyzacji wojny. Niektórzy mówią, że takie roboty oszczędzą życie żołnierzy, gdyż będą walczyły zamiast nich. Jednak jest to prawda tylko wówczas, gdy jedna ze stron będzie w stanie wysłać roboty, by zabijały żołnierzy przeciwnika - stwierdził. Uczony obawia się, że gdy jeden kraj wyprodukuje autonomiczne maszyny bojowe, kolejne też będą chciały je mieć i rozpocznie się wyścig o to, kto wyprodukuje potężniejszą, bardziej śmiercionośną maszynę. Może powstać wiele różnych, konkurujących ze sobą autonomicznych systemów bojowych. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, w jaki sposób systemy te będą wchodziły we wzajemne interakcje - mówi Sharkey.
Z kolei profesor Ronald C. Arkin z Georgia Institute of Technology podkreśla, że – przynajmniej w najbliższym czasie – roboty nie będą miały ani wolnej woli, ani zasad moralnych, zatem potencjalnie mogą przestrzegać prawa międzynarodowego tak samo lub lepiej niż ludzie, co powinno zmniejszyć liczbę przypadkowych ofiar. Jego zdaniem autonomiczne roboty bojowe powinny być programowane pod kątem konkretnych scenariuszy i powinny ściśle ich przestrzegać.
Wśród ekspertów panuje zgoda, że użycie autonomicznych robotów bojowych powinno być zakazane do czasu opracowania międzynarodowych zasad ich użycia.
Japończyk „wydrukował” pistolety w 3D
27-letni Japończyk został zatrzymany na przedmieściach Tokio za wytworzenie na swej domowej drukarce przestrzennej kilku trójwymiarowych pistoletów, z których można strzelać - poinformowała japońska telewizja NHK. To pierwszy przypadek zatrzymania kogoś za taki czyn w Japonii.
Yoshitomo Imura, zatrudniony na tokijskim uniwersytecie, przyznał, że wydrukował broń w 3D, zastrzegając jednocześnie, że nie wiedział, iż działa niezgodnie z prawem.
Mężczyzna mieszkający w Kawasaki, należącym do aglomeracji tokijskiej, zamieścił niedawno w internecie nagranie wideo, na którym zademonstrował wytworzoną broń oraz samą drukarkę 3D, która zaintrygowała policję.
Według japońskich służb bezpieczeństwa w domu Imury znaleziono pięć pistoletów, w tym z dwóch można było strzelać. Nie znaleziono na miejscu żadnych kul, czy innej amunicji.
Najmniejszy i najszybszy
Na University of Texas powstał najmniejszy, najszybszy i najdłużej działający silnik. Nanourządzenie pomoże zbudować silniki przyszłości, które będą napędzały maszyny wędrujące po naszym organizmie, dostarczające leki czy zwalczające komórki nowotworowe.
Średnica nowego nanosilnika wynosi mniej niż 1 mikrometr (1/1000 milimetra). Urządzenie zmieści się więc we wnętrzu komórki, gdzie może pracować nieprzerwanie przez 15 godzin z prędkością 18 000 rpm (obrotów na minutę). Dotychczas wytwarzane nanosilniki mogły pracować najwyżej przez kilka minut z maksymalną prędkością 500 rpm.
W przyszłości nanomotory będą potrzebne do napędzania systemów nanoelektromechanicznych (NEMS). Naukowcy z Teksasu już przeprowadzili pierwsze testy praktycznego zastosowania swojego silnika. Pokryli go związkami chemicznymi i uruchomili. Odkryli dzięki temu, że z im większą prędkością pracował, tym szybciej uwalniał związki chemiczne. Byliśmy w stanie kontrolować tempo uwalniania molekuł za pomocą obrotów silnika. To oznacza, że nasz silnik jest pierwszym, dzięki któremu można w sposób kontrolowany uwalniać leki z powierzchni nanocząstek. Sądzimy, że pomoże on w badaniach nad sposobami dostarczania leków oraz w badaniu nad komunikacją pomiędzy komórkami - mówi Donglei Fan, która stała na czele grupy badawczej.
Google najbardziej wartościową marką świata
Z tegorocznego raportu 100 Top BrandZ publikowanego przez agencję Millward Brown, dowiadujemy się, że Google wyprzedził Apple’a na liście najbardziej wartościowych marek na świecie. Wartość marki Google wzrosła w ciągu roku o 40% i wynosi obecnie 158,84 miliarda USD. „W bieżącym roku Google pokazało, że jest niezwykle innowacyjną firmą. Koncern zaprezentował Google Glass, inwestuje w prace nad sztuczną inteligencją i zawarł wiele umów partnerskich” - wyjaśnia Benoit Tranzer, szef Millward Brown France. „Wysłał w ten sposób klientom bardzo silny sygnał, który pokazał, co jest esencją Google’a” - dodał.
Przez trzy ostatnie lata na czele listy najbardziej wartościowych marek znajdowało się Apple. Jednak w bieżącym roku wartość tej marki spadła o 20% i obecnie wynosi 147,88 miliarda USD.
Pierwsza dziesiątka najbardziej wartościowych znaków firmowych jest zdominowana przez amerykańskie koncerny. Na trzecim miejscu uplasował się IBM. Wartość marki Błękitnego Giganta spadła o 4% i wynosi 107,54 miliarda USD. Czwarte miejsce zajmuje Microsoft, którego marka wzrosła o 29%, do 90,19 miliarda USD. Kolejne są McDonald’s (84,71 mld) oraz Coca Cola (80,68 mld).
Wartość marki jest wyliczana na podstawie wyników finansowych firmy oraz jej odbioru przez konsumentów
Przeciwkradzieżowe zabezpieczenia iPhone’a złamane
Dwóch hakerów obeszło przeciwkradzieżowe zabezpieczenia iPhone’a. W smartfonie wbudowany jest mechanizm, który po zgubieniu lub kradzieży urządzenia blokuje je, czyniąc nieprzydatnym złodziejowi lub znalazcy. Mechanizm taki ma w zamierzeniu zmniejszyć liczbę kradzieży.
Tymczasem Holender posługujący się pseudonimem AquaXetine oraz Marokańczyk występujący jako Merruk Technolog, odkryli sposób na obejście zabezpieczenia. Wystarczy podłączyć zablokowanego iPhone’a lub iPada do komputera i zmodyfikować znajdujący się w urządzeniu plik, a zostanie ono odblokowane.
Informacja o obejściu zabezpieczeń rozniosła się lotem błyskawicy i w internecie pojawiło się wiele zdjęć iPhone’ów odblokowanych dzięki technice AquaXetine’a i Merruka Technologa. Obaj hakerzy, występujący jako Team DoulCi, informując o swoim osiągnięciu stwierdzili, że publikują instrukcję po to, by korzystali z niej legalni użytkownicy, którzy stracili dostęp do swoich urządzeń. Jednak z pojawiających się w sieci zdjęć można wnioskować, że obejście służy przede wszystkim przestępcom. Możemy bowiem oglądać z fotografie prezentujące jednocześnie po kilka odblokowanych iPhone’ów.
Skuter bardziej szkodliwy od ciężarówki
Skutery emitują setki razy więcej zanieczyszczeń niż ciężarówki na kilogram spalonego paliwa. Do największej emisji dochodzi, gdy silnik skutera pracuje na jałowym biegu. Uczeni, którzy poinformowali o takich wynikach badań ostrzegają, że kierowcy stojący na skrzyżowaniu za skuterem powinni unikać wdychania spalin z jego silnika.
Wykazaliśmy, że w przeciwieństwie do powszechnego mniemania, skutery mogą być głównym źródłem zanieczyszczeń na obszarach miejskich - mówi doktor Markus Kalberer, chemik z University of Cambridge.
Skutery zwykle korzystają z silników dwusuwowych, które mniej dokładnie spalają paliwo. Ponadto ich układ wydechowy znacznie gorzej usuwa zanieczyszczenia niż układy wydechowe nowoczesnych samochodów. To oznacza, że w spalinach ze skuterów znajduje się duża ilość związków chemicznych obecnych w paliwie.
Po badaniach prowadzonych w Azji, Europie i Ameryce, naukowcy doszli do wniosku, że emisja ze skuterów jest setki razy wyższa niż z ciężarówek. Skuter z silnikiem dwusuwowym, pracujący na jałowym biegu emituje – w przeliczeniu na emisję węgla – 2,5 grama organicznych aerozoli i 3 gramy benzenu na kilogram paliwa. Jadący skuter emituje 2 gramy areozoli i 0,6 grama benzenu. Tymczasem samochody z silnikiem diesla wyprodukowane przed 2009 rokiem emitują 0,02 grama aerozoli i 0,06 grama benzenu. Jeszcze mniej, bo 0,004 grama aerozoli i 0,02 grama benzenu emitują samochody z silnikiem diesla wyprodukowane po 2009 roku. Samochody ciężarowe emitują 0,009 grama aerozoli i 0,04 grama benzenu.
W Azji, gdzie tego typu pojazdy są niezwykle popularne, jakość powietrza może ulec radykalnej zmianie na lepsze. Jeśli weźmiemy pod uwagę średnią emisję ze skutera z dwusuwowym silnikiem, to możemy założyć, że takie pojazdy odpowiadają za około 60% zanieczyszczają powietrza w Bangkoku, mimo iż spalają 10% paliwa zużywanego w tym mieście - stwierdzili autorzy badań.
Powszechnie uważa się, że głównym źródłem zanieczyszczeń pochodzących z silników są samochody i ciężarówki. Trzeba zmienić to przekonanie, gdyż wykazaliśmy, że zwiększone zanieczyszczenie pyłem może być wynikiem ‘asymetrycznego zanieczyszczania’ z dwusuwowych silników skuterów. Pojazdy te stanowią niewielką część floty transportowej, jednak mogą dominować w emisji zanieczyszczeń - stwierdził główny autor badań, Stephen Platt ze szwajcarskiego Instytutu Paula Scherrera.
Amerykanie planują budowę własnych silników rakietowych
Komitet Sił Zbrojnych Senatu USA przyjął projekt przeznaczenia 100 milionów dolarów na prace nad silnikiem rakietowym, który posłuży do wynoszenia amerykańskich satelitów wojskowych i szpiegowskich na orbitę. Projekt został skierowany pod obrady Senatu.
Po napaści Rosji na Ukrainę i oderwaniu Krymu kraje Zachodu wprowadziły pewne sankcje wobec Rosji. Najdalej poszły Stany Zjednoczone, które m.in. zawiesiły niemal całość współpracy w przestrzeni kosmicznej. W odpowiedzi przed 10 dniami Rosja zapowiedziała, że nie będzie sprzedawała Amerykanom silników NK-33 i RD-180 jeśli będą oni wykorzystywali je podczas wystrzeliwania satelitów wojskowych i szpiegowskich.
Mimo, że amerykańscy prawodawcy bardzo szybko zajęli się tym problemem – Izba Reprezentantów już wcześniej przygotowała przepisy mające zmniejszyć amerykańską zależność od Rosji – to USA i tak mogą czekać spore problemy. Senacki projekt ustawy przewiduje, że nowy amerykański silnik powstanie w ciągu 5 lat. To może oznaczać, że wykorzystywane przez Amerykanów rakiety Atlas V zostaną uziemione na 2-3 lata.
Prawo do bycia zapomnianym przez wyszukiwarki potwierdzone przez sąd.
Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że mieszkańcy Unii Europejskiej mogą domagać się od Google’a i innych serwisów internetowych by te usunęły ze swoich serwerów wszelkie informacje dotyczące wnioskodawcy. Pod warunkiem, że zebrane informacje mogą naruszać prywatność.
Jeśli, na podstawie wyszukiwania imienia i nazwiska danej osoby, trafimy na witrynę zawierającą informacje o tej osobie, zainteresowany może zwrócić się do operatora wyszukiwarki - orzekł sąd. Jeśli operator odmówi odpowiedniej zmiany wyników wyszukiwania, osoba zainteresowana może zwrócić się do odpowiednich władz o wydanie nakazu.
Sąd uznał, że poważnym problemem jest fakt, iż wyszukiwarki indeksują informacje, przez co zachowują pewien stan rzeczy z momentu indeksowania. Jeśli np. ktoś zostanie aresztowany i oskarżony, to informacja ta będzie przechowywana w wyszukiwarkach bez żadnego odniesienia do faktu, że np. osoba ta została później oczyszczona z zarzutów. Po wielu miesiącach czy latach można będzie trafić na informacje o aresztowaniu i oskarżeniu, jednak bez żadnej gwarancji, że trafi się na informacje o oczyszczeniu.
Google jest rozczarowane wyrokiem Trybunału. Firma zwraca uwagę, że nie tworzy żadnych linków czy informacji, a jedynie je indeksuje. Jednocześnie wyrok oznacza, że to Google będzie musiało cenzurować informacje i usuwać je z obiegu. Przedstawiciele Google’a zwracają uwagę, że jedynie twórcy informacji mogą ją usunąć i gdy to zrobią, informacja taka zniknie z wyników wyszukiwania.
Rozejm między Google, a Apple Apple i Google ogłosiły zawieszenie broni. Producenci dwóch największych platform mobilnych zdecydowali się na wycofanie wszelkich wzajemnych pozwów sądowych dotyczących patentów. Koncerny poinformowały też, że będą współpracowały na rzecz reformy systemu patentowego.
Walka w sądach rozpoczęła się, gdy przed czterema laty Motorola pozwała Apple’a o naruszenie własności intelektualnej. Koncern z Cupretino nie pozostał dłużny, co zaogniło spór i przeniosło go za granicę. Nieporozumieniami zajmowały się sądy w kilkunastu krajach.
W 2012 roku Google kupił Motorola Mobility, więc sporne kwestie zaczęły dotyczyć też wyszukiwarkowego giganta.
Google ma teraz zamiar sprzedać Motorola Mobility chińskiej firmie Lenovo, a zakończenie sporów w sądach powinno ułatwić przeprowadzenia transakcji. Zależy też na tym i Apple’owi, którego głównym celem pozwów patentowych jest koreański Samsung. Niedawno amerykański sąd orzekł, że Koreańczycy powinni zapłacić Apple’owi 119,6 miliona dolarów odszkodowania. Przed dwoma laty ten sam sąd przyznał amerykańskiej firmie 1,049 miliarda USD. Kwota ta została później zmniejszona do 929 milionów, a obecnie sąd rozpatruje odwołanie Samsunga.
Brytyjczycy tworzą kwantowy kompas
Brytyjskie Ministerstwo Obrony wydaje miliony funtów na prace nad kwantowym kompasem. Urządzenie takie ma być znacznie dokładniejsze od systemu GPS i odporne na zakłócenia. Również jego działanie jest odmienne od nawigacji satelitarnej, która polega na triangulacji danych z satelitów korygowanych przez stacje naziemne. Kwantowy kompas bardzo precyzyjnie mierzy ruch z pozycji wyjściowej i na bieżąco uaktualnia położenie. Pierwsze tego typu urządzenia mogą pojawić się już za pięć lat.
Aby uświadomić sobie potencjał kwantowego kompasu dość wspomnieć, że obecnie okręty podwodne korzystają z GPS gdy są wynurzone. W zanurzeniu polegają na akcelerometrze. Po dobie spędzonej pod wodą różnica pomiędzy rzeczywistym a obliczonym położeniem może sięgać nawet kilometra. Kwantowy kompas pomyli się w tym czasie o 1 metr.
Za budowę kwantowego kompasu odpowiada National Physical Laboratory (NPL). Pracujący w nim Neil Stansfield mówi, że prototypowe urządzenie, jakie jest obecnie budowane ma szerokość i wysokość pudełka od butów i długość 1 metra. Potrzebne są trzy takie urządzenia, by określić położenie w trójwymiarowej przestrzeni. Ekspert przypomina, że gdy w NPL zbudowano pierwszy zegar atomowy miał on wielkość całego pokoju. Obecnie budowane zegary zmieściłyby się w walizce. Miniaturyzacja kwantowego kompasu powinna przebiegać równie szybko.
Naukowcy z NPL mówią, że obecnie fizyka nie zna niczego, co pozwoliłoby zakłócić pracę kwantowego kompasu.
Opracowanie: Piotr P.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/197785-onz-debatuje-o-autonomicznych-robotach-bojowych
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.