Jaceniuk oskarża Rosję o zaplanowanie zamieszek w Odessie. Premier Ukrainy obwinia "skorumpowaną milicję" o zaniedbanie obowiązków

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Około 2 tysięcy prorosyjskich demonstrantów zaatakowało w niedzielę komendę miejską milicji w Odessie, na południu Ukrainy. W piątek doszło w tym mieście do krwawych zamieszek, w których zginęło ponad 40 osób.

Napastnicy staranowali bramę i rozbili kamieniami okna w siedzibie milicji. Wcześniej demonstranci otoczyli budynek i domagali się zwolnienia kolegów zatrzymanych po piątkowych zajściach. Milicjanci w kaskach i z tarczami blokują wejście do komendy.

Natomiast premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk oskarżył w niedzielę Rosję o zaplanowanie piątkowych zamieszek w Odessie, w których zginęło ponad 40 osób. Zapowiedział też ukaranie winnych wśród miejscowej milicji, która jego zdaniem zaniedbała swoje obowiązki.

Przebywający w Odessie Jaceniuk zarzucił milicji, że jest skorumpowana i zlekceważyła swoje obowiązki, co doprowadziło do tragicznych w skutkach wydarzeń. Zapowiedział, że winni zaniedbań zostaną pociągnięci do odpowiedzialności.

Jak powiedział, śmierć ponad 40 osób to skutek

starannie przygotowanej i zorganizowanej akcji przeciwko ludziom, Ukrainie i samej Odessie.

Odrzucił oskarżenia Rosji, zdaniem której to władze w Kijowie doprowadziły do rozlewu krwi, prowadząc na wschodzie kraju operację wojskową przeciw prorosyjskim separatystom w okupowanych przez nich miastach.

Dialog się rozpoczął, ale zagłuszyły go strzały z karabinów rosyjskiej produkcji

— zaznaczył Jaceniuk.

Do starć w Odessie doszło, gdy kilkuset prorosyjskich demonstrantów, w kaskach i uzbrojonych w pałki i broń palną, zaatakowało idący przez centrum miasta pochód złożony z ok. 1500 zwolenników władz w Kijowie. Dominowali wśród nich kibice klubów piłkarskich z Odessy i Charkowa.

W czasie walk rzucano płytami chodnikowymi, koktajlami Mołotowa i ładunkami wybuchowymi. Kibice spalili miasteczko namiotowe zwolenników separatyzmu na Kulikowym Polu, a następnie ruszyli na siedzibę związków zawodowych, w którym znajdował się sztab ruchów prorosyjskich. Budynek podpalono. Kilka znajdujących się w nim osób, próbując ratować życie, wyskoczyło z okna.

Reuters zauważa, że były to najkrwawsze starcia od obalenia pod koniec lutego prezydenta Wiktora Janukowycza i zajęcia ok. 10 miast na wschodzie przez separatystów.

mc,PAP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych