Od kilku dni zawrotną karierę w rosyjskojęzycznym internecie robi wyraz „Noworosja”. Takim słowem określa się południowo-wschodnie ziemie Ukrainy, których przynależność terytorialna jest obecnie kwestionowana przez rosyjskie elity rządowe. Oczywiście sygnał wyszedł od Władimira Putina, który 17 kwietnia powiedział:
Bolszewicy – niech ich Bóg osądzi – włączyli w skład Ukrainy rosyjskie ziemie, które teraz jawią się jako południowo-wschodnia Ukraina.
Wkrótce potem przywódca rosyjskich separatystów z Doniecka Paweł Gubariew ogłosił, że konieczne jest przeprowadzenie na południowo-wschodniej Ukrainie podobnego referendum, do jakiego doszło na Krymie. Byłby to pierwszy krok do stworzenia nowego państwa: „Noworosji”.
Powstała już nawet Centralna Agencja Informacyjna Noworosji – Novorus.info, która na swym portalu zamieszcza granice przyszłego państwa. Obejmuje ono dziewięć obwodów obecnej Ukrainy: charkowski, chersoński, dniepropietrowski, doniecki, kirowogradzki, krymski, ługański, mikołajewski i zaporoski.
W rosyjskojęzycznej przestrzeni informacyjnej na temat tych ziem dominuje narracja, którą trafnie oddają wywody Andrieja Czumakowa z portalu Novorus.info:
Wejście w skład Ukrainy ziem Noworosji to tragiczna pomyłka bolszewickiego kierownictwa ZSRS. Przyłączenie do Ukraińskiej SRS odbyło się bez zgody rosyjskiej ludności tych rejonów. Nikt nawet nie pytał o zdanie ludzi, którzy żyli na tych historycznie rosyjskich ziemiach. Teraz nadeszła więc pora, by naprawić tę krzyczącą niesprawiedliwość.
Kiedy Ukraina stała się niepodległa i zaczęła budować monoetniczne państwo unitarne, straciła moralne i jurydyczne prawo do ziem, które historycznie przynależą do ludności rosyjskiej. Tylko Rosjanie wraz z innymi narodowościami jawią się na tych ziemiach jedynymi pełnoprawnymi gospodarzami i zarządcami owych terytoriów.
Oczywiście, w okresie istnienia ZSRS ten problem nie wywoływał dyskusji i był zwykłą formalnością, ponieważ sama Ukraina uważana była za część Rosji – ZSRS. Jednak w obecnej sytuacji, kiedy Rosjanie na rosyjskiej ziemi nazywani są okupantami, przybyszami i ludźmi drugiej kategorii, staje się niemożliwe, byśmy pozostawali dłużej w obcym nam i wrogim państwie.
Użyta powyżej retoryka jest taka sama, jaką posługiwali się separatyści na Krymie, by oderwać półwysep od Ukrainy i przyłączyć go do Rosji. Głównym wrogiem pozostają dla nich obecne władze w Kijowie, które na rosyjskich portalach nazywane są „faszystowską juntą”, jakiej należy jak najszybciej położyć kres.
Oczywiście zabieg znany jako „reductio ad Hitlerum” ma na celu doprowadzenie do delegitymizacji obecnych władz Ukrainy. Taki ton nadaje zresztą moskiewska centrala. Igor Korotczenko, redaktor naczelny pisma „Nacjonalnaja oborona”, zbliżonego do Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, powiedział dziś wprost:
Faszystowska Ukraina nie ma prawa istnienia w rodzinie cywilizowanych państw. To przestępczy faszystowski reżim, analogiczny do hitlerowskich Niemiec. Nie ulega żadnej wątpliwości, że Turczynow i Jaceniuk to międzynarodowi przestępcy wojenni.
Zdaniem Korotczenki, konflikt na Ukrainie wszedł w nową fazę, gdyż „faszystowski reżim” Turczynowa i Jaceniuka rozpoczął wojnę domową z własnym narodem. Według niego:
od razu po wizycie na Ukrainie wiceprezydenta USA Joe Bidena kijowska junta rozpoczęła akcję czystek wśród protestujących na południowym wschodzie. W tych warunkach lud południowo-wschodniej Ukrainy ma prawo do wzniecenia powstania i proklamowania własnego państwa, żeby zapobiec masowej eksterminacji fizycznej ludności, dzieci, kobiet, starców i protestujących ze strony Prawego Sektora, ukraińskich bojówek nacjonalistycznych oraz struktur siłowych zachowujących wierność wobec Kijowa.
Korotczenko roztacza obraz ludobójstwa, które planuje „kijowska junta”. W tej sytuacji nie ma on więc wątpliwości, że Władimir Putin powinien użyć rosyjskich wojsk dla ochrony życia zagrożonej ludności Ukrainy na południowym wschodzie tego kraju. Gdy rosyjska armia zaprowadzi w końcu spokój na tych terenach, wtedy będzie mogło odbyć się tam głosowanie. Jak mówi Korotczenko:
Myślę, że dokonany zostanie wybór na rzecz stworzenia niezależnego państwa, które obejmie południowy wschód Ukrainy.
Podobnych wypowiedzi, jak Czumakowa i Korotczenki, jest w rosyjskojęzycznej przestrzeni informacyjnej znacznie więcej. Tego typu narracja na temat sytuacji na Ukrainie dominuje w rosyjskich mediach i internecie.
Nie ma wątpliwości: trwa wojna informacyjna, która przygotowuje grunt pod rozwiązania polityczne i działania militarne. Jeszcze niedawno nikt niemal nie słyszał o Noworosji. Teraz okazuje się, że ma ona już własne granice, agencję prasową, a nawet swój lud…
Czy taki twór powstanie w rzeczywistości? Nie wiadomo. Wszystko zależy od tego, na jaki napotka opór.
Grzegorz Górny
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/192826-widmo-krazy-nad-ukraina-widmo-noworosji-ma-juz-wlasne-granice-agencje-prasowa-a-nawet-swoj-lud
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.