Samuel Huntington w swej głośnej książce “Zderzenie cywilizacji” z 1996 roku pisał, że na dłuższą metę nie mogą istnieć państwa hybrydalne, złożone z regionów, które należą do różnych kręgów cywilizacyjnych. Taką hybrydą była, według niego, Ukraina, której zachodnia część znajdowała się pod wpływem cywilizacji łacińskiej, zaś wschodnia – prawosławnej (choć może trafniej byłoby powiedzieć za Feliksem Konecznym, że to jest raczej cywilizacja turańska, ukształtowana przez dziedzictwo mongolsko-tatarskie).
Teza o głębokim pęknięciu wewnętrznym Ukrainy stała się w publicystyce politycznej ostatniego ćwierćwiecza niemal oczywistością. Potwierdzała to zresztą obserwacja bieżących wydarzeń: obie części Ukrainy mówiły innymi językami, odwoływały się do odmiennych wartości, czciły innych bohaterów, np. hetman Iwan Mazepa na zachodzie był wzorem patriotyzmu, zaś na wschodzie symbolem zdrady.
Otwarte pozostawało natomiast pytanie, gdzie przebiega granica między obu częściami podzielonego kraju. Zaraz po proklamowaniu przez Ukrainę niepodległości eksperci uważali, iż linią podziału jest dawna granica austriacko-rosyjska oraz późniejsza granica między II Rzeczpospolitą a Związkiem Sowieckim. Innymi słowy, umowny Zachód sięga do linii rzeki Zbrucz i obejmuje ziemie, które przed II wojną światową należały do Polski (Wołyń, Galicja, Podole), Czechosłowacji (Zakarpacie) oraz Rumunii (Bukowina, Besarabia). Na wschód od tych terytoriów miały się już natomiast rozciągać wpływy innej cywilizacji. W tej perspektywie ukraiński Zachód był w skali całego państwa ledwie kadłubkiem.
Późniejsze wydarzenia polityczne, zwłaszcza zaś pomarańczowa rewolucja i Majdan, pokazały jednak, że tak zarysowana linia podziału nie jest wcale taka oczywista i wpływy cywilizacji łacińskiej sięgają o wiele dalej na wschód, a mianowicie mniej więcej do linii Dniepru. Okazuje się, że pokrywają się one z granicami nie II Rzeczpospolitej, lecz I Rzeczpospolitej. W topografii są to terytoria, do których siegała architektura baroku, zaś w kulturze i obyczajach – strefa, gdzie mimo upływu stuleci, przetrwała pamięć i duchowe dziedzictwo dawnego państwa Polaków, Litwinów i Rusinów. Jego promieniowanie sięgało niegdyś daleko poza granice Rzeczpospolitej. W takiej perspektywie to ukraiński Wschód kurczy się do rozmiarów kadłubka – Krymu i Donbasu wraz z przyległościami.
Tak naprawdę granica między obu cywilizacjami przebiega w głowach obywateli Ukrainy. Los kraju w największym stopniu będzie więc zależeć od ich tożsamości oraz samoidentyfikacji, a także od tego, ile znajdą w sobie sił i determinacji, by opowiedzieć się po stronie któregoś z dwóch modeli.
Grzegorz Górny
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/swiat/189441-grzegorz-gorny-gdzie-przebiega-granica-miedzy-wschodem-a-zachodem-ukrainy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.