Oprócz Kamila Stocha, największym wygranym igrzysk olimpijskich w Soczi (przynajmniej jeśli chodzi o skoki narciarskie) jest Łukasz Kruczek. Choć naszym skoczkom nie udało się zdobyć brązowego medalu w drużynie, polski trener pokazał, że potrafi przygotować skoczków na najważniejszą sportową imprezę.
Dwa złota Kamila Stocha są najlepszym tego dowodem. Kruczek, podobnie jak w ubiegłym roku, gdy skoczek z Zębu został mistrzem świata w Val Di Fiemme, idealnie pokierował formą swojego podopiecznego.
Nie umknęło to uwadze zagranicznych federacji narciarskich, które chętnie zatrudniłyby Łukasza Kruczka u siebie. Podobno już w zeszłym roku ofertę polskiemu trenerowi złożyli Finowie. Kruczek miałby zarabiać taką samą sumę, jaką ma obecnie, ale w... euro. Szkoleniowiec odrzucił jednak propozycję.
Teraz mówi się o zainteresowaniu ze strony innych związków narciarskich.
Teraz trzeba walczyć, żeby pozostał w polskiej kadrze, bo inne ekipy będą go chciały podkupić. Jest przecież szkoleniowcem mistrza olimpijskiego i mistrza świata -
powiedział portalowi Wirtualna Polska mistrz olimpijski z Sapporo, Wojciech Fortuna.
Przedstawiciele zapewniają jednak, że nie oddadzą tak łatwo utalentowanego szkoleniowca.
Udał nam się Łukasz. Już nam go chcą podkupić. Ale się nie damy, będzie zadowolony z nowych warunków -
mówi w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" wiceprezes PZN Andrzej Wąsowicz.
Jak widać, nie tylko Kamil Stoch jest jedynym wygranym igrzysk w Soczi. I pomyśleć, że ten sam PZN chciał niedawno wyrzucić Kruczka na zbity pysk za słaby początek sezonu.
AM/sport.wp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/97281-chca-podkupic-kruczka