Niestety w Soczi nie zobaczymy Katarzyny Rogowiec, mistrzyni paraolimpijskiej z Turynu w biegach narciarskich na 15 km techniką klasyczną i na 5 km techniką dowolną.
To była bardzo trudna decyzja, bo marzyłam o tym starcie, marzyłam o medalu. Myślałam, że zadedykuję go mojej córeczce - niespełna sześciomiesięcznej Olimpii. Niestety, sama nie jestem sobie w stanie poradzić -
powiedziała zawodniczka w rozmowie dla dziennikpolski24.pl.
Rogowiec do startów przygotowuje się z własnych pieniędzy. Mimo zapewnień byłej minister sportu Joanny Muchy biegaczka nie miała wsparcia sztabu medycznego, nie dostała także specjalnego stypendium.
Dla zawodniczki, która nie ma rąk do wysokości łokci, problemem jest także opieka nad córką. Gdy trenowała i startowała w zawodach, musiała zatrudnić opiekunkę.
Gdybym wiedziała, że komuś, oprócz mnie, zależy na tym, abym dobrze wypadła w Soczi, na pewno bym się nie poddała. Sądziłam, że opiekunka będzie ze mną na stałe, tak jak przewodnik przy osobach niewidomych, i że będzie finansowana przez Ministerstwo Sportu. Liczyłam, że specjalista skonsultuje ze mną dietę; karmię piersią, więc nie przyjmuję suplementów i mój organizm słabnie. Dłużej nie mogę sobie pozwolić na działanie metodą prób i błędów, bo za te eksperymenty płaci moja córka, np. wysypką czy bólami brzucha. Spodziewałam się, że do igrzysk w Soczi będą prawdziwe przygotowania. Jeśli paraolimpijki z Ukrainy trenują ponad 300 dni na obozach, to ja w rywalizacji z nimi nie mam szans. Dodam, że paraolimpijki będą się ścigać na tej samej trasie co Justyna Kowalczyk. Czy ona wystartowałaby na igrzyskach po dwóch obozach w Wiśle? Nie sądzę. Ja też, jako mistrzyni olimpijska nie chcę tam jechać po to, żeby zamykać stawkę -
mówiła ze smutkiem Rogowiec.
Czyżby Ministerstwo Sportu zapomniało o sportowcach niepełnosprawnych? Jeśli tak, to nie powinni wymagać od nich worka medali na paraolimpiadzie w Soczi.
Maciej Gąsiorowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/92784-zapomnieli-o-mistrzyni