Boruc symulował?

Fot.Facebook/Artur Boruc
Fot.Facebook/Artur Boruc

Wiadomość, że w polskiej bramce zabraknie Artura Boruca, była największą sensacją przed meczem z Anglią na Wembeley. Jak twierdził lekarz kadry, Jacek Jaroszewski, bramkarzowi odnowił się uraz mięśnia uda.

Dwa dni temu zrobiłem mu badania i okazało się, że jest to uraz, który - jak jeszcze raz się odnowi - to Artur może mieć duży problem

-poinformował na antenie Polsatu Sport.

Na dodatek mówił, że Boruc bardzo chciałby zagrać w meczu polskiej reprezentacji. Chciał ale nie mógł, zdrowie jest najważniejsze - mówi się trudno. Zamiast Boruca zagrał Wojciech Szczęsny, przegraliśmy 2:0 i być może na tym by się to skończyło, gdyby nie menedżer Southampton, klubu, w którym na co dzień gra nasz bramkarz.

Z Arturem wszystko w porządku. Pojawiły się jakieś informacje o jego stanie zdrowia, ale one nie są prawdziwe. Normalnie trenuje i mamy nadzieję, że będzie w pełni sił na sobotni mecz

-powiedział Mauricio Pochettino i potwierdził, że Boruc będzie gotowy na sobotni mecz z Manchesterem United.

Wysokie czwarte miejsce Southampton w Premier League jest niemałym zaskoczeniem w tych rozgrywkach. Dużą zasługę ma tym nasz bramkarz, który w siedmiu dotychczasowych meczach przepuścił tylko dwa gole i popisał się wieloma świetnymi akcjami.

No to jak to jest z tym Borucem? Kto mówi prawdę? Jeśli menedżer Southampton, to czym polscy kibice zasłużyli sobie na to, żeby ich tak perfidnie okłamywać? A jeśli lekarz naszej reprezentacji, to dlaczego Boruc jak gdyby nigdy nic trenuje w angielskim klubie i szykuje się na najbliższy mecz?

Podczas sobotniego spotkania Southampton z Manchesterem United okaże się, kto mówił prawdę...

BR/sport.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych