Defensywa w rozsypce

Nie trzeba być znawcą piłki nożnej, żeby zauważyć, że obrona w polskiej działa źle. W eliminacjach do mistrzostw świata nasza drużyna nie straciła gola tylko w meczu z Mołdawią (2:0) i San Marino (5:0). Jakby tego było mało, jeden z lepszych zawodników, Łukasz Piszczek, złapał kontuzję.

Mieliśmy trzon defensywy, który się rozleciał. Piszczek, to jeden z najlepszych prawych obrońców w Europie. Do tego Jakub Wawrzyniak też miał swoje kłopoty zdrowotne. Poszukiwania w obronie były konieczne. W defensywie nie mieliśmy ani jednego spotkania żeby powiedzieć „O, to był ten mecz, w tym konkretnym ustawieniu. Nie wolno tego ruszać.” Nie pracuję jako trener od roku. Środek obrony, to jest dwójka ludzi, która musi się rozumieć i uzupełniać. Musi wykonywać stawiane zadania. Tutaj tego nie było, stąd zmiany

-powiedział polski selekcjoner Waldemar Fornalik w rozmowie z „Faktem”.

Najprawdopodobniej w obronie Fornalik postawi na czwórkę: Jędrzejczyk, Glik, Szukała, Wojtkowiak. Do grona kontuzjowanych dołączył we środę Bartosz Salamon.

Trener walczy w ten sposób nie tylko o awans naszej drużyny, ale i o zachowaniu posady. Remis nie wystarczy. Jeśli dojdzie do podziału punktów w Charkowie, będziemy musieli się pożegnać z marzeniami o wyjeździe do Brazylii. A Fornalik z pracą.

Nigdy nie miałem wątpliwości, żeby to wszystko zostawić. Gdybyśmy zagrali fatalny mecz w Mołdawii, to może zastanawiałbym się, czy to ma sens, czy mam wpływ na tę drużynę. Ale tak nie było. Stwarzaliśmy mnóstwo sytuacji. Mimo remisu, dalej chciałem pracować. Widzę szansę przed tą reprezentacją

-twierdzi selekcjoner.

Mecz z Ukrainą już w piątek. Natomiast z Anglią na Wembley zagramy 15 października.

Nasza reprezentacja „mecze o wszystko” ma chyba we krwi. Tylko żeby tak chociaż raz wszystko zgarnąć…

BR/fakt.pl