To był jeden z najsłynniejszych meczów w dziejach Lechii Gdańsk. Piłkarze z Wybrzeża zremisowali z "Dumą Katalonii" 2:2. Niestety przełożenie spotkania okazuje się nie być jedynym problemem organizatora.
FC Barcelona i firma Polish Sport Promotion debatują nad kwestią rekompensaty za straty spowodowane przeniesieniem meczu z 20 na 30 lipca. Konflikt nie toczy się o byle jaką kwotę, bo o... milion złotych. Dziś przedstawiciele obu stron mają się spotkać na negocjacjach w Barcelonie. Jeśli do porozumienia nie dojdzie, zobaczą się w sądzie.
Na rozstrzygnięcie sporu najbardziej czekają ci, którzy po odwołaniu meczu w pierwszym terminie oddali bilety, a jeszcze nie otrzymali zwrotu pieniędzy.
Co ciekawe, FC Barcelona nie zaprzecza, że między stronami są rozbieżności.
Jesteśmy w kontakcie z promotorem meczu, by sprecyzować wysokość rekompensaty za odwołanie spotkania z powodu poważnej choroby naszego ówczesnego trenera Tito Vilanovy. Chcemy zamknąć tę sprawę szybko" -
czytamy w oficjalnej odpowiedzi katalońskiego klubu na pytanie "Sport.pl Ekstra".
Barcelona jest jednak gotowa zapłacić tylko część pieniędzy z milionowej kwoty. Przedstawiciele mistrza Hiszpanii dają do zrozumienia, że resztę powinien wyłożyć polski organizator, bo sytuacja była nadzwyczajna. Z kolei polska strona twierdzi, że ustalenia były inne.
Jak informuje portal Sport.pl, nieoficjalnie wiadomo, że Barcelona za rekompensatę chciałaby uznać też przyjazd Neymara, którego występ nie był zapisany w kontrakcie na pierwszy mecz.
Na finał tej sprawy będziemy musieli jeszcze poczekać. Z pewnością proces sądowy sprawi, że słynny mecz nabierze jeszcze większego rozgłosu. Szkoda, że tym, razem już nie sportowego...
AM/Sport.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/76835-pozwa-wielka-barcelone