Pozwą wielką Barcelonę?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/EPA/ALEJANDRO GARCIA
Fot. PAP/EPA/ALEJANDRO GARCIA

To był jeden z najsłynniejszych meczów w dziejach Lechii Gdańsk. Piłkarze z Wybrzeża zremisowali z "Dumą Katalonii" 2:2. Niestety przełożenie spotkania okazuje się nie być jedynym problemem organizatora.

FC Barcelona i firma Polish Sport Promotion debatują nad kwestią rekompensaty za straty spowodowane przeniesieniem meczu z 20 na 30 lipca. Konflikt nie toczy się o byle jaką kwotę, bo o... milion złotych. Dziś przedstawiciele obu stron mają się spotkać na negocjacjach w Barcelonie. Jeśli do porozumienia nie dojdzie, zobaczą się w sądzie.

Na rozstrzygnięcie sporu najbardziej czekają ci, którzy po odwołaniu meczu w pierwszym terminie oddali bilety, a jeszcze nie otrzymali zwrotu pieniędzy.

Co ciekawe, FC Barcelona nie zaprzecza, że między stronami są rozbieżności.

Jesteśmy w kontakcie z promotorem meczu, by sprecyzować wysokość rekompensaty za odwołanie spotkania z powodu poważnej choroby naszego ówczesnego trenera Tito Vilanovy. Chcemy zamknąć tę sprawę szybko" -

czytamy w oficjalnej odpowiedzi katalońskiego klubu na pytanie "Sport.pl Ekstra".

Barcelona jest jednak gotowa zapłacić tylko część pieniędzy z milionowej kwoty. Przedstawiciele mistrza Hiszpanii dają do zrozumienia, że resztę powinien wyłożyć polski organizator, bo sytuacja była nadzwyczajna. Z kolei polska strona twierdzi, że ustalenia były inne.

Jak informuje portal Sport.pl, nieoficjalnie wiadomo, że Barcelona za rekompensatę chciałaby uznać też przyjazd Neymara, którego występ nie był zapisany w kontrakcie na pierwszy mecz.

Na finał tej sprawy będziemy musieli jeszcze poczekać. Z pewnością proces sądowy sprawi, że słynny mecz nabierze jeszcze większego rozgłosu. Szkoda, że tym, razem już nie sportowego...

AM/Sport.pl

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych