"Geje w szatni, to temat zastępczy"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. M. Czutko
Fot. M. Czutko

Jeżeli trafi się w zespole gej, który będzie grał świetnie i będzie strzelał bramki, to nie będzie miał problemów. Gwarantuję, że drużyna nie będzie się go chciała pozbyć - mówi w rozmowie z portalem wSumie.pl Andrzej Juskowiak, piłkarz, były reprezentant Polski, srebrny medalista olimpijski z Barcelony z 1992 roku.

wSumie.pl: Przemysław Babiarz w rozmowie z braćmi Karnowskimi w najnowszym numerze Tygodnika wSieci mówi, że stan polskiej kadry piłkarskiej to jest wypadkowa całego naszego społeczeństwa. To chyba racja?

Andrzej Juskowiak: Rzeczywiście, coś w tym jest. Miałem okazję ostatnio być w Szwecji podczas meczu reprezentacji młodzieżowej i tam przekonałam się, że to się nie bierze z niczego. Tam prawie cały naród biega, coś robi, tak to wygląda, jeśli chodzi o sport i tak też wygląda ich zespół, który gra w piłkę. Są bardzo dobrze zbudowani, wysocy, szczupli, wybiegani, a to jest pochodną tego, co się robi w jakimś kraju.

Ale moda na bieganie dotarła w końcu i do Polski, to za mało?

Od roku, może od dwóch rzeczywiście jest u nas moda na bieganie. Coraz więcej ludzi jest bardziej świadomych, że ten wysiłek pomaga później w życiu codziennym. Mają lepszy oddech, lepsza koncentrację, lepszą kondycję. Ale wśród młodych ludzi taka świadomość jest dopiero od niedawna. A najważniejsze jest, żeby zaszczepić to dzieciom. Jeśli np. w domu rodzice biegają, to dzieciom będzie łatwiej się do tego przekonać. Że okej, jeśli rodzice twierdza, że coś jest dobre, a jednocześnie robią, to łatwiej będzie dziecko do tego przekonać. Dzieci powinny brać czynny udział w lekcjach wychowania fizycznego, a nie tylko się przyglądać. Słyszałem nawet o takiej sytuacji, że niektóre dzieci w swoich klasach zazwyczaj sędziują zamiast grać, to jest jakaś paranoja.

Ale nawet gdyby to wszystko zaczęło działać tak, jak pan mówi, to efekty i tak nie przyjdą szybko?

Efekty możemy zobaczyć za kilka, czy kilkanaście lat. Dobrze to pokazuje przykład piłkarskiej reprezentacji narodowej. Trener Fornalik coraz częściej sięga po tych młodych piłkarzy, którzy tak naprawdę nie są przygotowani do gry na najwyższym poziomie. Niektórzy, jak Piotr Zieliński nie zagrali nawet meczu eliminacyjnego w reprezentacji U-21, tylko dwa towarzyskie. Także ten przeskok jest bardzo duży i nie wszyscy chłopcy są na to przygotowani, ale wybór jest niewielki. Fornalik wybiera skład z 15-17 zawodników, a powinien mieć wybór z 30 piłkarzy. I sięganie po tych młodych piłkarzy to powinna być ostateczność, kiedy oni już będą ograni w młodzieżówce. A takie przeskoki są zbyt duże i gdzieś to się odbija.

Czy właśnie z tego powodu piłkarze, którzy nawet odnoszą jakieś sukcesy na poziomie młodzieżowym nie robią już kariery w seniorach?

Moim zdaniem największy problem jest taki, że zbyt często staramy się osiągnąć sukces w danym roczniku. Tak się dzieje nawet w klubach, każdy trener chce być mistrzem Polski trampkarzy, młodzików, juniorów. A młodego, uzdolnionego piłkarza nie przygotowuje się do tego, aby grał w seniorach, a tam przecież i tak będzie grał najdłużej. A często szkoli się piłkarza, żeby tu i teraz osiągnął sukces. Nie patrzymy długofalowo, nie kładziemy na jego rozwój.

A dlaczego w Polsce tak trudno znaleźć piłkarza wybitnego?

Szkolenie to bardzo trudna rzecz. A jeżeli są trenerzy, którzy mają oprócz trenowania jeszcze dwa, trzy zajęcia, to nigdy nie będzie miało to dobrego skutku. Trener przyjdzie pół godziny przed treningiem, zrobi swoje i pójdzie. A tych najlepszych zawodników trzeba jednak dodatkowo motywować. Trzeba ich stymulować, aby ciągle robili postępy. Wzorem, moim zdaniem jest to, co się dzieje w Niemczech. To, że Niemcy maja taki wysyp młodych, utalentowanych zawodników przygotowanych do tego, żeby grać w Bundeslidze to nie jest przypadek. Tam najlepsi zawodnicy z danego regionu maja dodatkowo jeszcze jeden trening raz na dwa tygodnie. Organizują to najlepsi trenerzy i regionalne związki piłkarskie. To nie jest żadna reprezentacja, to jest dodatkowy trening w wąskiej grupie tych najlepszych, wybijających się, wyselekcjonowanych zawodników. Trafiają tam piłkarze, których typują trenerzy. To umożliwia kolejne, inne spojrzenie na tego piłkarza, przez innego trenera. Bo temu trenerowi, który ma go na co dzień może się wydawać, że on jest dobry, a może się okazać, że w lepszym gronie sobie nie radzi. Ten proces szkoleniowy jest bardzo ważny. Ale jego efekty możemy poznać za 10 lat. Żeby można było powiedzieć, że oto jest efekt polskiej myśli szkoleniowej. Chociaż sam się zastanawiam, czy taka myśl w ogóle jest. Bardziej wydaje mi się, że jest taki zlepek różnych szkoleń. Jeździmy cały czas, patrzymy, jak to jest gdzie indziej, ale tak naprawdę to powinniśmy to wszystko dopasować do naszych realiów.

No tak, a poza tym sport to nie tylko piłka nożna, choć ta zapewne jest najpopularniejsza…

Większość osób, które są związane z piłką nożną w Polsce nie docenia konkurencyjności innych dyscyplin sportowych. Koszykówka, piłka ręczna czy szczególnie siatkówka są teraz bardzo popularne. Teraz młody chłopak, który ma 9-10 lat i jest sprawny ruchowo poradzi sobie w każdej dyscyplinie. Już nie jest tak, jak kiedyś, że zdecydowana większość chce grać tylko w piłkę. Piłka przestała być takim "samograjem", jak było to kiedyś, że każdy chłopak i marzeniem każdego było, żeby być Lubańskim czy Bońkiem. W tej chwili to się zaciera i sporo utalentowanych ruchowo potencjalnych piłkarzy ucieka do innych dyscyplin.

To wszystko, o czym pan mówi powinno się zaczynać na Orlikach, których jest naprawdę sporo. Ale ten system jakoś nie działa, czego brakuje?

Brakuje jakiegoś systemu, który by promował tych najlepszych. Niby jest tam animator sportu, ale to powinien być człowiek, który ma wszechstronne wykształcenie sportowe i oferować nie tylko treningi piłkarskie, ale także inne gry i zabawy. Jeszcze większą role powinna na tym etapie odgrywać szkoła. Przy tych Orlikach można dużo zrobić, bo gra na boisku to już jest możliwość specjalizacji, ale większą rolę przywiązywałbym do ogólnego rozwoju potencjalnego piłkarza. Jak oglądam mecze polskich drużyn młodzieżowych w europejskich pucharach to widać, że mamy ogromne deficyty w koordynacji ruchowej. I potem taki mecz kosztuje nas bardzo dużo sił, bo musimy nadrabiać ambicją i olbrzymim zaangażowaniem. A to są właśnie zaniedbania w treningu ogólnorozwojowym. Moja córka ma 16 lat i kiedy ja pytam ile razy miała na WF-ie skok wzwyż to mnie zabija śmiechem. W szkole tej "ogólnorozwojówki" nie ma. A potem taki chłopak przychodzi na trening piłkarski specjalistyczny, a nie da się w półtorej godziny zmieścić wszystkiego. Tym bardziej, że kiedyś człowiek cały czas się ruszał, nie było takich odciągaczy jak komputer i internet.

No i potem są efekty takie, że nasza reprezentacja piłkarska w rankingu bije sie o miejsce z Burkina Faso. Jest jakaś prawda w tym, że gdybyśmy nie byli gospodarzami Euro 2012 to byśmy się w życiu na ten turniej nie dostali?

Na mistrzostwa Europy w ogóle jest bardzo trudno się dostać, ale będzie łatwiej, bo będzie o osiem drużyn więcej na następnych mistrzostwach. Więc prawdopodobnie ten awans będzie możliwy. Ale rzeczywiście odstajemy w tej chwili. To wszystko, o czym mówiliśmy składa się na to, ze potem mamy problem z wychowaniem środkowego obrońcy, mamy problem z zawodnikiem ofensywnym. Do reprezentacji maja trafiać najlepsi polscy zawodnicy, patrząc zatem na całą reprezentację rzuca się w oczy, że mamy problem z zawodnikami, którzy szukają sytuacji jeden na jeden. Brakuje nam piłkarzy, którzy z zimną krwią wykorzystują sytuacje, których nawet kilka mamy. Jest Robert Lewandowski, który sobie radzi świetnie w lidze niemieckiej, ale w reprezentacji już gorzej. A za nim jest przepaść. Są zawodnicy, którzy w swoich klubach nie grają. To pokazuje niemoc naszych piłkarzy, a ta z kolei bierze się z kłopotów z wyszkoleniem. W szkoleniu dzieci i młodzieży ważniejsza jest niestety gra niż indywidualne możliwości. Nie drybluj, tylko podaj od razu do przodu, szybko, na jeden, dwa kontakty. A kiedy przychodzi to gry w seniorach to jest za mało.

A kiedy kibic nie może się emocjonować dobrymi rezultatami piłkarskimi to pojawiają się tematy zastępcze, jak np. geje w szatni piłkarskiej. Jest rzeczywiście taki problem?

Problem - nie. Temat zastępczy - tak. W czasach, kiedy ja grałem też byli tacy piłkarze, ale o tym się nie mówiło. Teraz się mówi może także z tego powodu, że w ogóle jesteśmy otwarci na pewne dyskusje. I nikomu nie przeszkadza to, że się o tym mówi. Czy to ma wpływ na atmosferę w szatni? Chyba nie, to temat, który niebawem gdzieś tam zniknie. Są oczywiście piłkarze, którzy bardziej dosadnie się o tym wypowiadają, ale jeżeli trafi się w zespole gej, który będzie grał świetnie i będzie strzelał bramki, to nie będzie miał problemów. Gwarantuje, że drużyna nie będzie się go chciała pozbyć.

Rozmawiał Marcin Wikło

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych