Broniący tytułu Bartosz Zmarzlik zajął drugie miejsce w żużlowej Grand Prix we Wrocławiu, dziewiątej eliminacji mistrzostw świata. Wygrał Brady Kurtz, dla którego był to czwarty z rzędu wygrany turniej. Przed ostatnią rundą w Vojens Australijczyk traci do Polaka trzy punkty.
Oczy ponad 13 tysięcy kibiców zgromadzonych na Stadionie Olimpijskim w sobotę od początku były zwrócone głównie na Zmarzlika i Kurtza. Pierwszy po ośmiu eliminacjach prowadził w klasyfikacji generalnej, ale miał tylko trzy punkty więcej od Australijczyka. Przed głównym turniejem rozegrane zostały kwalifikacje i sprint, w którym Polak zdobył dwa punkty i powiększył swoje prowadzenie do pięciu „oczek”.
Po trzech seriach zasadniczej części turnieju na czele była wspomniana dwójka, ale niepokonany pozostawał tylko Zmarzlik, bo Kurtz musiał uznać wyższość swojego rodaka Maksa Fricke’a. W kolejnej rundzie aktualny mistrz świata dorzucił kolejną trójkę i zapewnił sobie bezpośredni awans do finału.
W ostatniej serii Zmarzlik spotkał się z Kurtzem i stoczyli niesamowitą walkę. Prowadził raz jeden, raz drugi, ale to Polak był lepszy. Australijczyk zdobył dwa punkty, ale to wystarczyło, aby zapewnić sobie również bezpośredni awans do finału.
Poza Zmarzlikiem i Kurtzem dobrze prezentowali się także Brytyjczyk Daniel Bewley i wspomniany Frick. Ten drugi w półfinale na drugim okrążeniu zaliczył groźny upadek i został wykluczony z powtórki, w której najlepszy był Australijczyk Jack Holder. Bewley natomiast pewnie wygrał swój półfinał.
W finale wszyscy czterej żużlowcy wyszli równo spod taśmy. Zmarzlik jechał na czwartym torze i został wypchnięty pod bandę. Wykorzystał to Kurtz, który znalazł się na prowadzeniu. Atakował go Bewley, ale efekt był taki, że został wyprzedzony przez szalejącego Polaka. Zmarzlik próbował jeszcze zaatakować Kurtza, ale ten wytrzymał presję i wygrał czwarty turniej z rzędu.
- Popełniłem błąd z wyborem toru w finale i później musiałem się przebijać z czwartego miejsca. Nie udało się to tak do końca. Tu się zawsze świetnie jeździ i dziękuję kibicom za wsparcie – powiedział po zawodach Zmarzlik.
Kurtzowi trudno było ukryć wzruszenie po czwartym z rzędu wygranym turnieju, ale przyznał, że miał też w sobotę słabsze momenty.
- Byłem mocno rozczarowany po klasyfikacjach, bo szybko odpadłem. Cały czas tracę trzy punkty, ale to był wspaniały, niesamowity wieczór. Walka trwa dalej – dodał Australijczyk.
Bewley zajął trzecie miejsce i w klasyfikacji generalnej wskoczył również na trzecie miejsce. Brytyjczyk przyznał, że to był jeden z najlepszych turniejów Grand Prix, w których wziął udział.
- W finale po dobrym starcie wyciągnęło mnie na zewnętrzną i liczyłem, że złapię przyczepność. Próbowałem atakować pierwsze miejsce, ale musiałem też się bronić. Mimo wszystko to była dzika, ale wspaniała noc. Gratuluję Bradyemu wspaniałego zwycięstwa – powiedział Bytyjczyk.
Słaby start we Wrocławiu zaliczył Dominik Kubera. W trzech pierwszych startach zgromadził trzy punkty i tylko dlatego, że w jednym z nich wykluczony został Jan Kvech. W czwartym było jeszcze gorzej, bo przyjechał ostatni i stracił szanse na finał.
Na Stadionie Olimpijskim pokazał się też dzięki „dzikiej karcie” Maciej Janowski. Po dwóch seriach popularnych „Magic” miał pięć punktów i był w czołówce. W kolejnych trzech dorzucił jednak tylko oczko, ale zdołał wczołgać się do półfinału, gdzie zajął czwarte miejsce.
Ostatnie zawody odbędą się 13 września w duńskim Vojens.
tkwl/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/739163-bartosz-zmarzlik-drugi-w-zuzlowej-grand-prix-we-wroclawiu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.