Wiceprezydent UEFA i były prezes PZPN Zbigniew Boniek przyznał w rozmowie z PAP, że nie widzi smutku w reprezentacji Polski po porażkach. „Nasza kadra po każdym meczu ma już gotowy scenariusz, jak się wytłumaczyć. To mnie drażni” - dodał. Biało-czerwoni spadli do dywizji B Ligi Narodów.
Piłkarze Michała Probierza przegrali w poniedziałek w Warszawie ze Szkocją 1:2 i zajęli ostatnie miejsce w grupie A1, oznaczające bezpośredni spadek z najwyższej dywizji LN. Po raz pierwszy w historii tych rozgrywek (trwa czwarta edycja) wystąpią na niższym szczeblu.
Absolutnie nie spodziewałem się takiego rozstrzygnięcia. Liczyłem, że zajmiemy trzecie miejsce i będziemy grać w barażach. Słyszę narrację, że mieliśmy bardzo ciężką grupę. Spokojnie… Szkoci w ostatnich mistrzostwach Europy nie wyglądali dobrze i szybko odpadli, Chorwaci też nie wyszli z grupy. Natomiast Portugalia męczyła się ze Słowenią w 1/8 finału (wygrała dopiero w rzutach karnych - PAP) i to rywale mieli w końcówce piłkę meczową, sytuację sam na sam. A my z Portugalczykami w dwumeczu przegraliśmy aż 2:8. Nie graliśmy więc z jakimiś „mistrzami świata”
— powiedział 80-krotny reprezentant Polski, a w latach 2012-21 prezes PZPN.
Czy, według niego, Probierz powinien zostać zwolniony?
To nie są moje kompetencje, więc trudno mi odpowiedzieć. Wiemy po ponad roku pracy, czego możemy od trenera Probierza oczekiwać, jaki jest jego sposób prowadzenia drużyny, komunikacji itd. Jeżeli PZPN chciałby mieć nowego trenera, to w każdej chwili może to zrobić, lecz to zawsze pewne ryzyko. Ale to jest ich problem. Zastanowić się, czy to ryzyko się opłaca, czy może jednak nie i lepiej zostawić wszystko tak jak dotychczas
— odparł aktualny wiceprezydent UEFA.
A czy podziela pogląd selekcjonera, że reprezentacja zmierza w dobrym kierunku?
Zastanawiam się, gdy patrzę, co się działo w tych wszystkich meczach, jaka była rotacja piłkarzy i w ogóle jak to wszystko jest tłumaczone. Nawet teraz, jak usłyszałem, padło stwierdzenie z PZPN, że mamy takich zawodników, jakich mamy. To trochę tak, jakby sami w nich nie wierzyli… Kiedyś z Krzysztofem Mączyńskim, Tomaszem Jodłowcem, Grzegorzem Krychowiakiem czy Kamilem Grosickim byliśmy blisko wejścia do półfinału Euro 2016. Legia Warszawa, gdy wygrywała z Aston Villą (3:2 we wrześniu 2023 roku w Lidze Konferencji - PAP), to też nikt nie mówił, że ma takich zawodników, jakich ma
— przypomniał Boniek.
Piłkarzy trzeba motywować, wierzyć w nich. Stworzyć taki system i tak ich prowadzić, żeby umieć wyciągnąć z nich to, co najlepsze. Może nie mamy samych graczy światowego formatu, ale razem, jeśli będą dobrze zarządzani - przez Michała lub kogoś innego - mogą zrobić więcej niż robią w tej chwili
— dodał.
Degradacja do niższej dywizji to prawdopodobnie również straty finansowe dla PZPN.
Na pewno federacja straci. W niższej dywizji jest inne finansowanie, premie za wyniki. Ponadto prawa telewizyjne są scentralizowane i trzeba będzie negocjować na następne lata. A wiadomo, że gdy grasz w najwyższej dywizji, z topowymi rywalami, to twoja wartość rynkowa rośnie. Kiedy przyszedłem do PZPN, były jakieś śmieszne pieniądze. Teraz są naprawdę bardzo poważne kwoty. Trzeba uważać, bo nie jesteśmy na topie, żeby znów nie dostać mniej, tylko wynegocjować jak najlepsze warunki
— zastrzegł Boniek.
Będą też inne straty, np. z dnia meczowego. Chodzi nie tylko o sprzedaż biletów, choć oczywiście wiadomo, że najłatwiej je sprzedać, gdy rywal jest z wyższej półki
— dodał.
„Brakuje nam stabilizacji, powtarzalności”
Były wybitny piłkarz reprezentacji Polski nie zgadza się jednak do końca ze stwierdzeniem, że najwyższa dywizja Ligi Narodów nie jest miejscem dla biało-czerwonych.
Słyszę, że w meczach dywizji B będziemy mieć rywali w naszych kategoriach. A ja sądzę, że - gdy gramy dobrze - w europejskiej hierarchii jesteśmy gdzieś między ósmym a osiemnastym miejscem. W tym przedziale. Akurat teraz gramy słabo, nie osiągamy sukcesów, ale nie uważam, że nasza reprezentacja jest słaba. Brakuje nam stabilizacji, powtarzalności
— stwierdził.
Na Euro 2016 mieliśmy na środku pomocy Krychowiaka i Mączyńskiego. Dzisiaj mamy m.in. Piotra Zielińskiego i Kacpra Urbańskiego, o którym wszyscy mówią, że taki dobry, tylko że… wciąż nie wiemy, czy on jest podstawowym piłkarzem kadry, czy nie. Raz gra, a raz nie. Dużo eksperymentów, również na pozycji defensywnego pomocnika. Ciągle coś się zmienia
— dodał.
Co byłego prezesa PZPN najbardziej irytuje, gdy patrzy na drużynę Probierza?
Sam byłem reprezentantem, życzę kadrze jak najlepiej, ale wydaje mi się, że ta reprezentacja po każdym nieudanym meczu ma już gotowy scenariusz, jak się z tego wytłumaczyć. I trochę mnie to drażni. Wolałbym słyszeć od nich, że np. nie możemy tracić w taki sposób bramek. Po meczu ze Szkotami usłyszałem nawet, ile to my stworzyliśmy sytuacji, mogliśmy wygrać 6:2 i tak dalej… A prawda jest taka, że mogło być 6:6. Szkoci trafili w poprzeczkę, słupek, a kilka razy ratował nas Łukasz Skorupski
— przypomniał.
Boniek zwrócił uwagę na jeszcze jeden aspekt.
Mam takie podejście - kiedy przegram, coś mi nie idzie, to widać w moich oczach smutek. A ja tego smutku czasami tam (w reprezentacji - PAP) nie widzę. Można oczywiście coś udawać, ale brakuje mi takiego prawdziwego przekonania. Oni na wszystko mają wytłumaczenie
— przyznał.
Polscy kibice kończą 2024 rok w bardzo kiepskich nastrojach. Słusznie?
Nie do końca, bo mamy dwie drużyny, które grają dobrze w Lidze Konferencji (Legia i Jagiellonia Białystok - PAP). Kadra narodowa rzeczywiście zawiodła, ale ja nie widzę, żeby ci, którzy są przy tej reprezentacji, byli bardzo zawiedzeni. Dlaczego więc my mamy być zawiedzeni? Czasami mam wrażenie, że przeżywamy to i martwimy się bardziej od nich
— zakończył Zbigniew Boniek.
tkwl/PAP
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/713471-gorzkie-slowa-bonka-o-polskiej-kadrze-to-mnie-drazni