Ronaldo jest tylko jeden

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Portal Sport.pl donosi, że Brazylijczycy zaczynają tęsknić za starymi gwiazdami "Canarinhos". Tymczasem młodsza część kibiców w ogóle nie pamięta o grubawym mistrzu dryblingów - Ronaldo. "Przecież Ronaldo jest Portugalczykiem!" - słyszymy z ust wielu miłośników piłki nożnej.

Chociaż występ reprezentacji Brazylii na Pucharze Konfederacji może budzić respekt, starsze pokolenie kibiców "kanarkowych" chciałoby, aby ich drużyna znowu zaczęła grać piękny ofensywny futbol, który przez lata decydował o sukcesach "Canarinhos".

Ostatnim wielkim triumfem Brazylii było mistrzostwo świata wywalczone na boiskach Korei i Japonii w 2002 roku. O sile tamtej drużyny decydowali - wspomniany wcześniej - Ronaldo, Rivaldo, Ronaldinho czy bramkostrzelni obrońcy Roberto Carlos i Cafu.

Dziś "Canarinhos" nie grają już tak widowiskowo, a o ich sile stanowi znakomita defensywa. Jedynym, co łączy ówczesną reprezentację brazylijską i dzisiejszą to osoba trenera Felipe Luisa Scolariego.

Asem złotej jedenastki sprzed 11 lat był urodzony w 1976 roku Ronaldo. Niesamowicie szybki, znakomicie dryblujący grubawy zawodnik przez lata wygrywał pojedynki z obrońcami i bramkarzami czołowych europejskich lig. Ronaldo zdobywał bramki m.in. dla FC Barcelony, Interu Mediolan, Realu Madryt czy AC Milan, sięgając po wszelkie możliwe trofea (poza najbardziej prestiżowym - pucharem Ligi Mistrzów).

Jeśli spojrzymy na statystyki zawodnika z Rio de Janeiro rodem, możemy przecierać oczy ze zdumienia. Tym bardziej, że zawodnika nieustannie trapiły poważne kontuzje i...nadwaga.

Chociaż dziś fani "Canarinhos" już ostrzą sobie zęby na kolejny triumf, wyczyny Ronaldo są rzadko wspominane. A szkoda, bo obok Zinedine'a Zidane'a, Ronaldo był prawdziwym symbolem pewnej piłkarskiej epoki.

Dziś pogodny Brazylijczyk, po licznych perypetiach osobistych, nieco się uspokoił. Dobrze czuje się w roli oficjela i dyrektora sportowego klubu Corinthians Sao Paulo. Chętnie wypowiada się dla mediów. Być może przyszłoroczny mundial w Brazylii będzie dobrą okazją do przypomnienia się "Il Fenomeno" szerszej publiczności.

Aleksander Majewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych