„Spytam jeszcze - gdzie jest kapitan po takim meczu? Czemu jaja mieli zawodnicy, którzy do wypowiedzi mogli wyjść, ale nie musieli? Kto to powinien wziąć na klatę? Lewandowski kapitanem nigdy nie był nawet średnim” - skomentował porażkę reprezentacji Polski w meczu z Mołdawią Mateusz Żelazny.
Według doniesień z szatni reprezentacji Polski w piłce nożnej, po meczu z Mołdawią biało-czerwoni byli przybici i zdruzgotani. Wychodzącą ze stadionu drużynę Fernando Santosa żegnały wulgarne krzyki kibiców, gwizdy i buczenie.
Podobny nastrój udzielił się selekcjonerowi kadry, który nie potrafił wytłumaczyć, jakim cudem jego podopieczni, prowadząc do przerwy 0:2, ostatecznie przegrali 3:2.
W pierwszej połowie byliśmy bardzo dobrzy, agresywni, skoncentrowani, strzeliliśmy dwa gole, a mogliśmy trzy, cztery. Drużyna Mołdawii nie stworzyła natomiast żadnej sytuacji. W przerwie powiedziałem więc zawodnikom, że jesteśmy na dobrej drodze i że trzeba utrzymać ten sam poziom agresywnej gry. A w drugiej połowie tak naprawdę zniknęliśmy. Bez żadnego wytłumaczenia
— mówił portugalski trener.
Tajemnicza cisza
W sprawie mołdawskiego blamażu nie chcieli zabierać głosu piłkarze, którzy po meczu nie podeszli do kamer telewizyjnych, by udzielić rutynowych odpowiedzi. Do tej sytuacji odniósł się Jacek Kurowski.
Żaden z piłkarzy nie stanął do wywiadu flash tuż po meczu, wszyscy poszli do szatni. Po kilku minutach w strefie wywiadów pojawili się Piotr Zieliński i Jan Bednarek. Tylko. Gdy rozmawialiśmy z Kubą Wawrzyniakiem na antenie liczyliśmy, że ktoś jeszcze wyjdzie, ale tak się nie stało. Rozumiejąc emocje zawodników niestety nie potrafię tego wyjaśnić, bo właśnie w takich momentach trzeba stanąć i zmierzyć się z sytuacją, pytaniami. To również jest obowiązek reprezentanta Polski
— napisał na Twitterze Jacek Kurowski.
Ostatecznie, najwyraźniej w celu rozładowania emocji kibiców, do dziennikarzy podeszli Piotr Zieliński i Jan Bednarek, próbując przeprosić i tłumaczyć się z zaliczenia tak wielkiej wpadki z o wiele niżej notowaną reprezentacją Mołdawii.
Na pewno to jest ciężkie. Ja biorę to na siebie. To wszystko zaczęło się ode mnie. Fatalna strata, po której podpaliliśmy Mołdawię. Później już nabrali wiatru w żagle i przegraliśmy mecz
— bił się w piersi Zieliński.
Brak kapitana
Wszyscy oczekiwali jednak, że odpowiedzialność za wynik spotkania weźmie na siebie gwiazda narodowej kadry Robert Lewandowski, który jako kapitan zespołu wyjaśni kibicom i przedstawicielom mediów z czego wynikała fatalna dyspozycja drużyny narodowej.
Do niespotykanej absencji Lewandowskiego podczas wywiadów z mediami, odniósł się w mediach społecznościowych Mateusz Żelazny.
Spytam jeszcze - gdzie jest kapitan po takim meczu? Czemu jaja mieli zawodnicy, którzy do wypowiedzi mogli wyjść, ale nie musieli? Kto to powinien wziąć na klatę? Lewandowski kapitanem nigdy nie był nawet średnim. W takich momentach wyjść powinien kapitan
— napisał Żelazny.
Ech, gdyby tylko kapitanem była jakaś rozpoznawalna gwiazda światowego formatu, która zwłaszcza w trudnych chwilach bierze ekipę na plecy a krytykę na klatę. No ale takiej nie mamy i pewnie nie będziemy prędko mieć
— skomentował złośliwie Jakub Olkiewicz.
Refleksja
Być może ktoś ze sztabu reprezentacji Polski zauważył, jak szkodliwe dla wizerunku kadry są sceny po meczu z Mołdawią, co mogło spowodować, że Robert Lewandowski pojawił się jednak przed mikrofonami dziennikarzy, choć nie stało się to na boisku, a w strefie mieszanej, po wzięciu prysznica, gdy emocje trochę już opadły.
Ciężko ten mecz skomentować, patrząc na przebieg pierwszej połowy. Prowadziliśmy grę, strzeliliśmy dwie bramki… To, co się wydarzyło w drugiej… Gdy tracisz trzy bramki na wyjeździe i to jeszcze w taki sposób, bo sami te bramki podarowaliśmy, to na pewno boli. W tej chwili ten margines błędu jest naprawdę mały
— tłumaczył kapitan reprezentacji.
Popełniliśmy jeden, drugi błąd, nagle straciliśmy pewność siebie. Po pierwszej bramce straconej zupełnie zatraciliśmy się, nie mogliśmy znaleźć równowagi. Mieliśmy jeszcze sytuację na zabicie tego meczu, na 3-1, ale jej nie wykorzystaliśmy. Ciężko coś powiedzieć, bo to jest praktycznie niewiarygodne
— podsumował zszokowany „Lewy”.
CZYTAJ TEŻ:
pn/sport.interia.pl/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/651556-gdzie-jest-nasz-kapitan-lawina-krytyki-pod-adresem-lewego