„Patrząc na nazewnictwo plebiscytu (na „Najlepszego sportowca” - przyp. red.) powinien wygrywać najlepszy. Wszyscy mówią, że wygrywa najpopularniejszy. Mówię: ok, niech wygrywa najpopularniejszy, ale w plebiscycie na najpopularniejszego sportowca” - powiedział telewizji wPolsce.pl Paweł Fajdek, pięciokrotny mistrz świata w rzucie młotem, który jest gościem kongresu Impact‘23 w Poznaniu.
To nie jest tak, że ja widziałbym siebie zawsze na pierwszym miejscu. Jest wielu sportowców, którzy osiągają ogromne sukcesy. Np. nie wyobrażam sobie, żebym w poprzednim roku wyprzedził Igę Świątek, która była fenomenalna i zrobiła dla polskiego sportu coś, co jest pierwszy raz historii. I to zasługuje na konkretne wyróżnienie. Tutaj problemem jest cały czas organizacja tego plebiscytu i podejście do tego plebiscytu
— podkreślił rozmówca Artura Ceyrowskiego odnosząc się do plebiscytu „Przeglądu Sportowego”.
Dziś plebiscyt jest nastawiony na zyski. Jeżeli kibice mają z góry narzuconych uczestników przez kapitułę i mają teoretycznie na nich głosować, to dlaczego nie jest to udostępnione przez cały rok. Dlaczego niektórzy sportowcy mają cierpieć ze względu, że ich dyscypliny odbywają się w lecie. Dlaczego nie możemy nominować np. mistrza świata w szybownictwie, o ile go mamy, nie możemy nominować jako kibice? To jest wszystko naciągane i budzi złe emocje wśród większości kibiców
— stwierdził Fajdek.
Trudny sport
Medalista olimpijski zwrócił uwagę, jak trudnym sportem jest rzut młotem.
Rzut młotem nie jest popularny dlatego, że jest cholernie trudny. Nie ma tak, że nagle 300 osób na świecie zacznie rzucać 80 metrów. Nie ma czegoś takiego. Jeśli mamy szczęśliwca, który stoi w miejscu, gdzie spada piłka i ma trochę umiejętności, żeby tę piłkę skierować do bramki, bo nie zawsze tak jest (no, chyba oglądamy Ekstraklasę), to wtedy jest szansa, że strzeli kilka bramek, wygrywają mecze, jest popularność, itd., prawda? Sam grałem troszkę w piłkę, mam kolegów piłkarzy i wiem, jak to wygląda. W rzucie młotem nie ma tak, że nagle ktoś przyjdzie, rzuci młotem i jest 80 metrów. Na to trzeba co najmniej 10 lat pracować
— zaznaczył.
To nie jest takie łatwe, trzeba poświęcić bardzo dużo czasu przede wszystkim na to, żeby nie zrobić sobie krzywdy. Czasem można sobie uszkodzić plecy jednym głupim ruchem
— dodał.
Lekkoatleta zdradził również, że wraz ze znajomymi ustanowił pewne wyzwanie.
Jak ktoś przyjdzie z ulicy i rzuci 20 metrów, to stawiamy mu flaszkę. Jeszcze nie zdarzyło się kupić, więc zapraszam
— powiedział.
Stosunek do piłki nożnej
Zapytany o to, kto jest największym polskim piłkarzem w historii, odpowiedział:
Zdecydowanie Robert Lewandowski. Patrząc na skalę sukcesu, to Robert Lewandowski. Patrząc na sukcesy, to mamy kilku lepszych,
Jak zaznaczył:
Nie oceniamy popularności w plebiscycie „Przeglądy Sportowego”, tylko zdobyte tytuły. Nasza reprezentacja, pomimo starań, wielkiego wsparcia od kibiców i inwestowania ogromnych pieniędzy, jakoś kurczę ciągle jest coś nie tak. Chciałbym, żeby nasza reprezentacja wygrała mundial. Popłakałbym się ze szczęścia.
Paweł Fajdek podzielił się również swoimi wspomnieniami z mundialowego meczu Polski z Argentyną w Dosze.
Bardzo bolesne [wydarzenie] dla mnie jako Polaka, dla mnie jako kibica. Widziałem szydzące spojrzenia i gesty w moją stronę, bo byłem ubrany w barwy narodowe. Było mi strasznie źle z tego powodu. Pierwszy raz w życiu tak się czułem i mam nadzieję, że ostatni
— przyznał młociarz.
gah
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/646306-tylko-u-nas-pawel-fajdek-krytykuje-pilkarzy-bolesne