Polski Komitet Olimpijski w wydanym oświadczeniu wyraził ubolewanie z powodu decyzji MKOl o możliwości przywrócenia rosyjskich i białoruskich sportowców do rywalizacji. Jednocześnie podtrzymał zdecydowany sprzeciw wobec udziału zawodników z tych państw w igrzyskach.
Polski Komitet Olimpijski z ubolewaniem przyjął decyzję Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, która umożliwia Rosjanom i Białorusinom indywidualny start w imprezach międzynarodowych pod neutralną flagą. Jednocześnie PKOl podtrzymuje swoje stanowisko w kwestii ewentualnego udziału rosyjskich i białoruskich sportowców w Igrzyskach XXXIII Olimpiady Paryż 2024 – do czasu zaprzestania ataku na Ukrainę i zakończenia wojny zawodnicy z tych krajów nie powinni brać udziału w igrzyskach.
PKOl nadal – razem z innymi krajami i Komitetami Olimpijskimi – będzie przekonywał MKOl do niedopuszczenia rosyjskich i białoruskich sportowców do startu w igrzyskach. Ich udział może przynieść podziały wśród krajów, sportowców i w samym Ruchu Olimpijskim. Stanowisko PKOl jest spójne ze stanowiskiem Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz deklaracją Polskich Związków Sportowych podpisaną 23 lutego tego roku – w przeddzień rocznicy ataku na Ukrainę
— napisano w oświadczeniu.
„Ze zdziwieniem i oburzeniem przyjęliśmy oświadczenie Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego z 25 stycznia, w którym znalazły się zapisy otwierające furtkę dla sportowców Rosji i Białorusi do powrotu na międzynarodowe areny sportowe. Biorąc pod uwagę fakt, że zarówno od roku sytuacja na froncie wojennym w Ukrainie nie uległa żadnej zmianie, a rosyjskie bomby w dalszym ciągu spadają na ukraińskie miasta, w tym obiekty sportowe, uważamy propozycję MKOl za bulwersującą” - podkreślono w stanowisku Związków Sportowych. W deklaracji zwrócono uwagę, że zawodników, którzy w przeważającej większości korzystają z finansowego wsparcia swoich rządów, w żaden sposób nie można uznać za neutralnych i dopiero „zakończenie procesu pokojowego i zadośćuczynienie Rosji dla Ukrainy” stworzy warunki do powrotu sportowców rosyjskich i białoruskich do rywalizacji międzynarodowej
— podkreślił PKOl we wtorkowym oświadczeniu.
MKOl przywrócił we wtorek możliwość startów Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych pod flagą neutralną pod warunkiem, że nie wspierali oni aktywnie wojny na Ukrainie oraz nie są związani z wojskiem i klubami wojskowymi. Decyzja w sprawie ich udziału w igrzyskach zapadnie później.
Korzeniowski o stanowisku MKOl: To przekroczenie Rubikon
„To bardzo zła decyzja, która podzieli świat sportu. To przekroczenie Rubikonu” - tak były chodziarz Robert Korzeniowski w rozmowie z PAP skomentował decyzję MKOl w sprawie powrotu do rywalizacji Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych.
Rosyjscy i białoruscy zawodnicy po wybuchu wojny na Ukrainie mieli ograniczoną możliwość rywalizacji na arenie międzynarodowej. We wtorek prezes Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach stwierdził, że sportowcy z tych krajów powinni zostać dopuszczeni do udziału w zawodach.
Rok temu reakcja MKOl była stanowcza. Rosjanie zostali wyeliminowani ze sportu. Ten kraj już wcześniej sprawiał problemy, choćby poprzez systemowe stosowanie dopingu w sporcie
— przypomniał Korzeniowski.
Teraz niestety sytuacja geopolityczna się zmieniła. My mamy swoje spojrzenie i problemy, wojna się toczy blisko naszego kraju, natomiast MKOl jest jednak organizacją globalną
— zwrócił uwagę były lekkoatleta.
MKOl nie określił jeszcze ostatecznie, czy Rosjanie i Białorusini będą mogli wystartować w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Zdaniem Korzeniowskiego, we wtorek poczyniono jednak pierwszy krok w tę stronę.
Polityka jest jednym z bardzo istotnych czynników, który ma wpływ na działalność MKOl. Nie uciekniemy od tego. To początek bardzo trudnego konfliktu, który będzie się ciągnął przez długi czas
— stwierdził czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie sportowym.
Mer Paryża Anne Hidalgo nie chce gościć Rosjan, natomiast francuski rząd ma to tego bardzo duży dystans
— zauważył.
Korzeniowski zaapelował o ostrożność w mówieniu o ewentualnym bojkocie przez Polskę letnich igrzysk olimpijskich.
Nasz głos będzie się liczył. Jednak nie możemy wyrywać się przed szereg, lecz stworzyć sojusze i prowadzić odpowiednie działania dyplomatyczne. Bojkot to ostateczność. Nie możemy pozbawiać sportowców marzeń. Trzeba działać rozważnie
— podkreślił.
Majewski: Szef MKOl Thomas Bach po raz kolejny ośmiesza ten urząd
Dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą Tomasz Majewski decyzję MKOl o możliwości startu Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych uważa za haniebną. „Szef MKOl Thomas Bach po raz kolejny ośmiesza ten urząd” – powiedział PAP wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski przywrócił możliwość startów Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych pod flagą neutralną pod warunkiem, że nie wspierali oni aktywnie wojny na Ukrainie oraz nie są związani z wojskiem i klubami wojskowymi. Decyzja w sprawie ich udziału w igrzyskach zapadnie później.
Za wiele lat siedzę w sporcie, aby dziwić się decyzjami wielkich międzynarodowych organizacji. Sportu tam jest bardzo mało, a dużo polityki i różnych interesów. Nie mam i nie miałem złudzeń. Ta decyzja, na którą się zanosiło, jest haniebna, co tu dużo mówić
— ocenił w rozmowie z PAP Majewski.
W jego ocenie to „miękkie uchylanie furtki dla Rosjan i Białorusinów” oraz „ośmielanie federacji”.
My w lekkiej atletyce się nie martwimy, bo u nas decyzja na „nie” jest twarda i została potwierdzona w ubiegłym tygodniu. Światowa, jak i europejska federacja lekkoatletyczne twardo stoją na stanowisku, że Rosjan i Białorusinów w „królowej sportu” nie będzie. Są jednak federację, które te kraje dopuszczają. Przecież oni w boksie startują normalnie pod własną flagą. Bardzo mało brakowało, żeby byli na ME w ciężarach, które niedługo odbędą się w Armenii. Tylko twarde stanowisko innych krajów europejskich spowodowało, że ich wycofano. Część federacji, w których wpływy rosyjskie są dużo większe, będzie temu ulegała. Dzisiejsza decyzja będzie to legitymizować
— podkreślił Majewski.
Dodał, że Rosjanie i Białorusini grają w tenisa ziemnego i „w zasadzie nikomu to nie przeszkadza”.
Teraz potrzeba zdecydowanej reakcji wielu krajów świata, żeby zmienić dzisiejszą decyzję MKOl. Trzeba zrobić wszystko, aby Rosjan i Białorusinów nie było na igrzyskach w Paryżu. W zasadzie jest bardzo prosty sposób - groźba bojkotu ze strony USA. Bez Stanów Zjednoczonych nikt sobie igrzysk nie wyobraża. Większość sponsorów jest z USA. Sama Francja ma także sporo do zrobienia. Wystarczy, że będzie zakaz występu dla tych narodowości na jej terytorium i problem jest rozwiązany. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której to polscy sportowcy mieliby cierpieć i nie wystartować na igrzyskach. My nie możemy sobie zrobić krzywdy swoimi decyzjami w odpowiedzi na te haniebne działania MKOl, ale musimy użyć nawet najmocniejszego argumentu w postaci groźby bojkotu, aby na igrzyskach Rosjan i Białorusinów nie było
— wskazał wiceprezes PZLA.
Szef MKOl, jako Europejczyk, powinien zdaniem Majewskiego świetnie czuć to, że wojna na Ukrainie „zmieniła wszystko”. Zdaniem byłego kulomiota Bach jednak tego nie czuje i „po raz kolejny ośmiesza ten urząd”.
Rolą światowej opinii publicznej jest teraz bardzo twardo powiedzieć „nie” takiemu podejściu, jakie dziś zaprezentował szef MKOl. W lekkiej atletyce Rosjanie byli za doping zdyskwalifikowani przez siedem lat i nikt za nimi nie płakał. Dyscyplina doskonale sobie poradziła bez nich, a nawet zyskała. Mówienie, że nie można nikomu odbierać szansy rywalizacji w sporcie, jak się to teraz argumentuje, to bzdury. Nie w tej sytuacji
— podsumował Majewski.
Jędrzejczyk: Jestem przeciwna startom sportowców z Rosji i Białorusi
„Jestem przeciwna startom sportowców z Rosji i Białorusi. W dalszym ciągu trwa wojna i nic się nie zmieniło” - powiedziała PAP Otylia Jędrzejczak, prezes Polskiego Związku Pływackiego. Była zawodniczka odniosła się do stanowiska Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Przewodniczący MKOl Thomas Bach poinformował we wtorek o możliwości przywrócenia do rywalizacji Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych, co wzbudziło duże kontrowersje i wątpliwości w związku z wojną na Ukrainie, trwającą od 24 lutego 2022 roku.
Inne związki sportowe mogą się tym kierować i niestety biorąc pod uwagę stanowisko MKOl istnieje ewentualność, że Rosjanie wystartują w igrzyskach olimpijskich. Nie zmieniam swojego stanowiska jako prezes PZP. Jeszcze niedawno rozmawialiśmy w tej sprawie w Ministerstwie Sportu i Turystyki na spotkaniu ze wszystkimi prezesami polskich związków sportowych. Zarząd PZP jest temu przeciwny. Podczas spotkań zarządu światowej i europejskiej federacji pływackiej ten temat także był poruszany. Środowisko pływackie w Europie jest spójne. Na ten moment zawodnicy z Rosji i Białorusi nie są dopuszczani do startu w mistrzostwach świata i Europy. Niestety dzisiejsza informacja może to zmienić, choć mam nadzieję, że tak się nie stanie. Podejrzewam, że za tą decyzją MKOl pójdą spotkania w kontynentalnych i w krajowych federacjach
— oświadczyła Jędrzejczak.
W zeszłym roku dwukrotny mistrz olimpijski Jewgienij Ryłow został zdyskwalifikowany przez Międzynarodową Federację Pływacką (FINA) na dziewięć miesięcy za udział w wiecu poparcia dla Władimira Putina na stadionie Łużniki w Moskwie.
W pływaniu mamy przykład rosyjskiego zawodnika, czołowego grzbiecisty, który wyszedł z literką Z podczas wystąpienia prezydenta Władimira Putina. Nie wyobrażam sobie, że ci zawodnicy będą startowali na MŚ czy ME
— podkreśliła mistrzyni olimpijska z Aten.
Przez ponad rok na zawodach widzieliśmy zawodników, którzy ostentacyjnie wychodzą z literką Z, popierając rosyjską inwazję na Ukrainę i zbrodnie popełniane przez Rosjan. Nasze stanowisko jest takie samo. Będziemy postulowali, żeby ci zawodnicy nie startowali
— zaznaczyła była reprezentantka Polski.
Jędrzejczak dodała jednak, że warto rozważyć, by rosyjscy zawodnicy, którzy nie będą wyznaczani przez Rosyjski Komitet Olimpijski, startowali w reprezentacji uchodźców.
Widzimy bardzo dobrze, co dzieje się tuż za granicami naszego kraju. Jesteśmy sąsiadami Ukrainy. Bardzo to odczuwamy, choćby poprzez to, że do Polski przyjechało wielu uchodźców. Nasze postrzeganie jest zupełnie inne. Nie wyobrażam sobie, żebym miała startować z zawodniczką, która popiera to, co się dzieje. Sytuacja wygląda inaczej, jeśli sportowiec deklaruje, że odcina się od wojny i nie jest wyznaczany przez komitet olimpijski
— wyjaśniła.
Na przykład Alaksandra Hierasimienia jest zaocznie skazana na 12 lat więzienia przez białoruski sąd i prezydenta. Jej działania są skierowane na to, żeby pomóc zawodnikom, którzy nie popierają reżimu białoruskiego czy rosyjskiego. Tacy pływacy według mnie mogliby się pojawić na sportowych arenach
— kontynuowała.
Większość sportowych federacji, w tym FINA, po wybuchu wojny na Ukrainie wykluczyła możliwość startu zawodników z Rosji. Jednym z wyjątków są tenisowe federacje WTA i ATP. Na kortach dochodzi niekiedy do rosyjsko-ukraińskich pojedynków.
Myślę o tym, jak może czuć się ukraiński sportowiec, obok którego wyjdzie rosyjski zawodnik z literką Z. Nie wyobrażam sobie tego. Nie wiem, dlaczego WTA w dalszym ciągu do tego dopuszcza. Być może idą za tym pieniądze. Dla mnie to jest propagowanie negatywnych wzorców. Sport nie powinien być polityczny, ale tutaj sytuacja wykracza ponad politykę. Ponad 220 ukraińskich sportowców i trenerów zginęło w czasie tej wojny. To kwestia ponadpolityczna
— zaapelowała Jędrzejczak.
Zapytana o stanowisko Polskiego Związku Pływackiego w przypadku ewentualnego bojkotu przez Polskę igrzysk w Paryżu była pływaczka powiedziała, że na razie jest zbyt wcześnie, by o tym mówić.
Nie odbyłam żadnej rozmowy z zawodnikami na ten temat, więc nie chciałabym się na razie wypowiadać. Pływacy wiele lat trenują i przygotowują się do imprezy docelowej. Dla niektórych może to być jedyna, ostatnia szansa. Musiałabym odbyć rozmowę z kadrą narodową, która szykuje się do tej imprezy
— odparła.
Blanik zbulwersowany decyzją MKOl
Leszek Blanik jest zbulwersowany decyzją MKOl o możliwości startu Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych „To wstyd i kpina. W ogóle na ten temat nie powinniśmy dyskutować, a co dopiero dawać na to przyzwolenie” – powiedział PAP medalista olimpijski w skoku.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski przywrócił możliwość startów Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych pod flagą neutralną pod warunkiem, że nie wspierali oni aktywnie wojny na Ukrainie oraz nie są związani z wojskiem i klubami wojskowymi. Decyzja w sprawie ich udziału w igrzyskach zapadnie później.
Dla mnie, jako dla sportowca i olimpijczyka, takie rozstrzygnięcie jest skandaliczne. To powód do wstydu. W ogóle na ten temat nie powinniśmy dyskutować, a co dopiero dawać na to przyzwolenie. Jestem przeciwny takiej decyzji, jest ona dla mnie absolutnie niedopuszczalna. To też kpina z narodu ukraińskiego i jego sportowców, z których wielu straciło życie. Oni nie mają gdzie trenować i startować, o czym wiem bardzo dobrze, bo zarówno mój klub oraz Polska w różnej formie im pomagamy
— stwierdził Blanik.
Prezes AZS AWFiS Gdańsk przekonuje, że takie działania ewidentnie wspierają reżim oraz wojnę.
W czasach antycznych igrzyska były czasem szczególnym. W tym okresie wygaszano wszelkie konflikty, obowiązywał święty rozejm. Uważam, że zmierzamy w złym kierunku, bo taką decyzją MKOl na pewno nie przyczyni się do tego, że na świecie zapanuje pokój. Wręcz przeciwnie. W tym wszystkim brakuje przede wszystkim ducha olimpizmu
— ocenił.
Złoty i brązowy medalista olimpijski w skoku jest zdania, że różne ograniczenia, dotyczące np. wojskowych klubów, mijają się z celem.
To tylko sprawi, że zacznie się kombinowanie i obchodzenie przepisów. Pamiętam zresztą poprzednie restrykcje wobec Rosjan za nagminne stosowanie dopingu. Oni później wszystkim śmiali się w twarz i teraz zapewne ich propaganda również przekuje to na wielki sukces. Znowu będą się chełpić, jak to innych wykiwali
— dodał.
Według Blanika dopuszczenie Rosjan i Białorusinów do startu w igrzyskach może powodować wiele kontrowersyjnych i konfliktowych sytuacji.
Może spodziewać się różnych incydentów, protestów oraz scysji zarówno na arenach sportowych, jak i na trybunach. Sami to sprowokujemy. Nie wiem, jak będą zachowywać się zawodnicy rywalizujący z Rosjanami i Białorusinami, wyobrażam sobie, że może dojść do bojkotu ceremonii medalowych, a później MKOl będzie takie osoby karał. Taką decyzją dał przyzwolenie na to, że sport zejdzie na drugi plan
— zauważył.
Znakomity gimnastyk uważa, że obecny czas nie sprzyja igrzyskom olimpijskich.
Wcześniej była pandemia, teraz jest wojna. Miałem to szczęście, że rywalizowałem w świetnych okolicznościach. Nie wiem natomiast, czy chciałbym, po decyzji MKOl, wystartować za rok w Paryżu. Miałbym ogromne rozterki. Podziwiałem też sportowców, którzy walczyli o medale przy pustych trybunach. W Azji zabrakło przecież bardzo ważnego elementu, czyli kibiców. Ja w takich realiach czułbym się wyjątkowo nieswojo
— podsumował.
MSiT wciąż przeciwne dopuszczeniu Rosjan i Białorusinów do zawodów
Ministerstwo Sportu i Turystyki podtrzymuje swoje stanowisko w kwestii niedopuszczenia rosyjskich i białoruskich sportowców do rywalizacji międzynarodowej - napisano w komunikacie resortu. To reakcja na wtorkową decyzję MKOl, który zezwolił na występy reprezentantów tych krajów.
W odniesieniu do rekomendacji MKOl przywracającej możliwość startów sportowców z Rosji i Białorusi w sportach indywidualnych pod flagą neutralną, Ministerstwo Sportu i Turystyki podtrzymuje swoje stanowisko wyrażone w oświadczeniu w sprawie wojny Rosji z Ukrainą i sportu międzynarodowego w kwestii niedopuszczenia rosyjskich i białoruskich sportowców do rywalizacji międzynarodowej. (…) Popieramy stanowisko władz Ukrainy sprzeciwiające się dopuszczeniu Rosjan i Białorusinów do sportowej rywalizacji i nadal będziemy budowali koalicję państw przeciwnych startom sportowców z Rosji i Białorusi w sportach międzynarodowych
— napisano.
MKOl zezwolił na występy sportowców z rosyjskimi lub białoruskimi paszportami w międzynarodowych zawodach mimo trwającej wojny w Ukrainie, jednak w ograniczonym zakresie. Reprezentanci tych krajów nie mogą m.in. prezentować narodowych flag i barw oraz nie mogą aktywnie wspierać działań zbrojnych, a także należeć do armii tych krajów.
Nie ma powodu do zmiany naszego stanowiska wobec wciąż trwającego procesu niszczenia Ukrainy, w tym jej infrastruktury sportowej, spowodowanego prowadzoną przez Rosję z własnego wyboru, niczym niesprowokowaną i nieuzasadnioną wojną z Ukrainą, wspieraną przez rząd białoruski. Informujemy jednocześnie, że w sprawie utrzymania sankcji sportowych na reprezentantów Rosji i Białorusi, Ministerstwo Sportu i Turystyki pozostaje w stałym kontakcie z PKOl oraz Polskimi Związkami Sportowymi
— podkreślono w oświadczeniu.
W lutym MSiT oraz przedstawiciele 34 innych państwa podpisali oświadczenie, w którym podkreślili dążenie do wykluczenia Rosjan i Białorusinów z międzynarodowego sportu, w tym z przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu. MKOl zastrzegł, że decyzja w sprawie tej imprezy zapadnie później.
Wawrzyk: To dzień hańby MKOl
To bardzo zła decyzja dająca argumenty rosyjskiej propagandzie i dzień absolutnej hańby MKOl - powiedział we wtorek PAP wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk, komentując decyzję MKOl o przywróceniu możliwości startów Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski we wtorek przywrócił możliwość startów Rosjan i Białorusinów w sportach indywidualnych pod flagą neutralną pod warunkiem, że nie wspierali oni aktywnie wojny na Ukrainie oraz nie są związani z wojskiem i klubami wojskowymi.
Przewodniczący MKOl Thomas Bach przekazał na konferencji prasowej w Lozannie, że zarząd organizacji „w odpowiednim czasie” zdecyduje o możliwości startu Rosjan i Białorusinów w przyszłorocznych igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Bach dodał, że Ukraina, Polska, Estonia, Łotwa i Litwa grożą bojkotem imprezy w przypadku dopuszczenia do rywalizacji sportowców z Rosji i Białorusi.
Do sprawy odniósł się w rozmowie z PAP wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk.
Pytanie podstawowe dziś brzmi: co się zmieniło, że teraz taka decyzja zapadła - po tym, co się zdarzyło w Buczy, Irpieniu, Hostomelu - czym się kierował MKOl, co wydarzyło się w postawie tych grup sportowców, że mają być teraz dopuszczeni do rozgrywek?
— pytał.
Moim zdaniem, niezależnie od tych uwarunkowań, o których mówi MKOl, jest to bardzo zła decyzja, dająca Władimirowi Putinowi taki argument dla propagandy, że „o proszę, Zachód już zaczyna mięknąć, już nasza twarda postawa zaczyna przynosić skutek, zaraz zobaczycie, będą znosić kolejne sankcje”. To usłyszy społeczeństwo rosyjskie. To dzień absolutnej hańby Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego
— oświadczył.
Wawrzyk stwierdził, że jeśli ta decyzja zostanie utrzymana, to jego osobistym zdaniem Polska nie powinna brać udziału w rozgrywkach, a jeśli zostanie także podtrzymana w przypadku igrzysk olimpijskich - to także i w nich polscy sportowcy nie powinni uczestniczyć.
Wiceminister zaznaczył jednocześnie, że to nie może być decyzja jednostkowa.
Powinna być wypracowana na szerszym forum, na przykład krajów UE lub szeregu innych krajów, które współpracują w kwestii nakładania sankcji na Rosję. Gdyby to był jeden, dwa kraje - to ta decyzja będzie miała znaczenie tylko dla nich. Znaczenie będzie miała tylko decyzja podjęta w większej grupie krajów
— zaznaczył.
Dopytywany, czy wystarczyłaby taka decyzja na przykład Polski i państw bałtyckich, Wawrzyk ocenił, że w Rosji nie zostałoby to dostrzeżone.
Wawrzyka zapytano też o inne formy protestu - czy to dyplomatycznego, czy też poprzez inną manifestację sprzeciwu samych sportowców - np. koszulki czy opaski symbolizujące sprzeciw wobec udziału rosyjskich sportowców czy też pokazujące wsparcie dla Ukrainy.
Niezależnie od rodzaju imprez sportowych rosyjscy zawodnicy nie powinni być dopuszczeni do żadnych międzynarodowych rozgrywek sportowych. Dlatego będziemy nadal starali się działać na rzecz tego, by ta decyzja nie weszła w życie, a jeśli wejdzie, to będziemy przekonywali partnerów w UE, by podjąć solidarną decyzję na przykład o nieuczestniczeniu w tych zawodach, do których dopuszczeni będą rosyjscy czy białoruscy sportowcy, niezależnie od tego, pod jaką flagą będą startowali
— powiedział wiceminister.
Niestety paradoks polega na tym, że organizacje sportowe, choć są wyrozumiałe dla Rosjan, co widać było na przykładzie jednej z tenisistek rosyjskich, która ostatnio zamanifestowała de facto swoje poparcie dla Putina i nic jej nie spotkało z tego tytułu - a każą tych, którzy protestują wobec działań Rosji. Zatem musiałby być bardzo zorganizowany protest ze strony sportowców z wielu krajów, prawdziwych gwiazd sportu. Tylko to mogłoby skłonić federacje do zmiany stanowiska, gdyby odmawiały udziału największe nazwiska światowego sportu, a ich absencja powodowałaby straty finansowe
— dodał.
Jak zaznaczył, „żyjemy niestety w świecie, w którym liczy się głównie pieniądz, a Rosjanie wykładają dużo pieniędzy na działanie niektórych federacji czy związków sportowych”. Ocenił, że „właśnie stąd mamy teraz te wszystkie złe decyzje”.
tkwl/PAP
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/640295-polscy-olimpijczycy-oburzeni-decyzja-mkol-haniebna