„Nie chciałbym być oceniany w tym plebiscycie jako osoba niepełnosprawna, bo uważam, że przy tej bramce nie było widać tego, że jestem właśnie osobą niesprawną” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marcin Oleksy, zdobywca bramki roku FIFA 2022. Zawody sportowe osób niepełnosprawnych często docenia się jedynie za ich walory terapeutyczne, za to, że aktywizują ludzi z poważnym uszczerbkiem zdrowotnym. Zdecydowanie mniej mówi i myśli się o tym, że takie zawody mogą być równie atrakcyjne i widowiskowe jak zmagania sportowców w pełni sprawnych. Czy uda się przełamać ten stereotyp? Z pewnością nikt nie zrobił dla tego celu więcej niż Marcin Oleksy, strzelec gola uznanego za najpiękniejszy w świecie piłki nożnej w 2022 roku.
Marcin Oleksy to ampfutbolista reprezentacji Polski i Warty Poznań. Nagrodzonego na gali FIFA nagrodą im. Ferenca Puskasa gola strzelił w meczu ligowym przeciwko Stali Rzeszów. Do wysokiej piłki zagranej przez kolegę z zespołu w pole karne Marcin złożył się „nożycami”. Trafił w futbolówkę czysto, mocno, soczyście, bramkarz Stali nie miał żadnych szans. A wszystko to o kulach i – jak to w ampfutbolu – bez jednej nogi. Jeśli ktoś jeszcze nie oglądał tego gola, choć pewnie niewielu jest takich, niech natychmiast to nadrobi. Dla fanów piłki takie akcje są właśnie solą tego sportu.
Rozmowa z Marcinem Oleksym
wPolityce.pl: Panie Marcinie, przede wszystkim chcemy zacząć od gratulacji za bramkę roku. Na liście zdobywców nagrody im. Ferenca Puskasa mamy takich piłkarzy jak Cristiano Ronaldo, Neymar, James Rodriguez czy Zlatan Ibrahimović, a teraz mamy także Polaka. Pewnie każdy spodziewał się, że największe szanse na taką nagrodę ma Robert Lewandowski, a tymczasem jest to Marcin Oleksy. Co dla Pana znaczy ta nagroda?
Marcin Oleksy: W ostatnich dniach jestem tak oblegany przez media, że tak naprawdę jeszcze nie miałem czasu na spokojnie się zastanowić co nagroda dla mnie znaczy osobiście, nie miałem jeszcze po prostu okazji się nią nacieszyć. Myślę że w tej chwili ta nagroda więcej znaczy dla nas wszystkich, czyli dla całego środowiska futbolu w Polsce, bo jestem pierwszym Polakiem który ją dostał i pierwszą osobą niepełnosprawną, która stanęła na gali FIFA. Co do mojego odbioru to sama nominacja do nagrody była dla mnie ogromnym przeżyciem. Pamiętam, że wówczas moja radość trwała chyba z 15 minut. Później, gdy znalazłem się w pierwszej trójce, to również radość była ogromna. Ale już jak doszło do gali i do tych największych emocji i gdzieś tam wyczytano moje nazwisko jako zwycięzcy, to w pierwszej chwili byłem ogromnie zaskoczony. Oczywiście zdawałem sobie sprawę, że moja historia, moja droga do finału tej nagrody była najpiękniejsza z tych wszystkich, ale mimo tego spodziewałem się, że główny laur przypadnie Richarlisonowi, bo on jednak strzelił gola na mistrzostwach świata i myślałem, że właśnie ten fakt przeważy. Osobiście natomiast kibicowałem Dimitri Payet’owi.
Dzisiaj żyjemy w takich czasach, że atrakcyjność jest mierzona liczbą odsłon czy liczbą „lajków”. No takie mamy czasy, napędzane przez media społecznościowe. Wspominam o tym, bo może pojawić się takie myślenie, że chciano nagrodzić osobę niepełnosprawną, a tymczasem pański gol zdobył ogromną popularność w internecie, dlatego, że jest po prostu przedniej urody. Czy ta nagroda dla Pana to może być zatem taki moment zwrotny dla całego ampfutbolu, bo okazało się, że mogą to być naprawdę bardzo atrakcyjne i widowiskowe rozgrywki skoro padają tam takie fantastyczne gole?
Myślę, że z czasem będziemy świadkami jeszcze lepszych, jeszcze fajniejszych zagrań w ampfutbolu. Być może uda się nam coś pokazać jeszcze w obecnym sezonie. Myślę że ogólnie zmieniłem futbol bardzo mocno jeżeli chodzi o podejście FIFA i ogólnie organizatorów takich plebiscytów. Po prostu niemożliwe nie istnieje. A powtarzałem to wielokrotnie, że nie chciałbym być oceniany w tym plebiscycie jako osoba niepełnosprawna, bo uważam, że przy tej bramce nie było widać tego, że jestem właśnie osobą niesprawną. I myślę, że ten mój gol, który wygrał w tym plebiscycie tak był właśnie oceniony, że chodziło o coś piłkarsko pięknego, a nie o fakt, że osiągnęła to osoba niepełnosprawna.
Zapewne wiele razy słyszy Pan pytania o te najbardziej dramatyczne chwile w Pana życiu, czyli powrót myślami do wypadku w 2010 roku. Ale trudno o to nie zapytać, kiedy może być Pan niesamowitą inspiracją dla ludzi, których dotknęło życiowe nieszczęście w postaci na przykład utraty kończyny. Pan właśnie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje. Przeciwnie, w Pana przypadku nieszczęście otworzyło nowe horyzonty, wydarzyły się rzeczy niesamowite. Gdyby nie wypadek, pewnie nie stanąłby Pan nigdy na gali FIFA i nie dostał nagrody Puskasa.
To prawda, dlatego ja dzisiaj twierdzę, że tak miało być. Gdzieś tam u góry Ktoś mocno chciał, żebym po prostu zaczął grać, bo przed wypadkiem odchodziłem już pomału od piłki, a wcześniej miałem szasnę zrobić karierę jako bramkarz i liczyło na mnie naprawdę sporo osób. Jednak chyba Ta Osoba u góry stwierdziła, że skieruje mnie w inną stronę. Potrzebowałem takiego momentu przełomowego. Wiadomo, że zajęło to trochę czasu zanim doszedłem do siebie.
No właśnie, jak długo pana przypadku trwało takie „wzięcie się w garść”. Powiedzmy, że obudził się Pan po operacji i czy była taka pierwsza myśl „nigdy więcej nie zagram w piłkę”? Co się myśli w takich momentach w ogóle? Czy jest sposób by podbudować jakoś osoby, który zmagają się z takim nieszczęściem od niedawna?
W szpitalu odwiedził mnie prezes z klubu i pamiętam, że rozmawialiśmy o tym, czy są jakiekolwiek szanse na to, bym jeszcze mógł grać w piłkę. Jednak później nie miałem czasu, by w ogóle o tym myśleć. Żona była w ciąży i martwiłem się najbardziej tym, by moi najbliżsi jak najmniej cierpieli przez moją niepełnosprawność. Mój syn – Tomek był już w drodze, więc mój wypadek mocno dociążył odpowiedzialnością i obowiązkami moją żonę. Pierwsze dwa lata po wypadku spędziłem na wózku i bardzo przeżywałem, że nie mogę jej pomagać w takim stopniu jak bym chciał. To ona musiała sobie radzić i z małym dzieckiem i pomagać także mi i to chyba w końcu dało mi takiego największego „kopa” do tego, by wstać z wózka i zaczął bardziej żyć, bardziej się angażować. Co do inspiracji dla innych, to zawsze bronię się przed tym, by coś ludziom doradzać. Każdy z nas jest inny, każdy inaczej odreagowuje trudne sytuacje, ale myślę że na moim przykładzie można zobaczyć, że no – jak już mówiłem - nie ma rzeczy niemożliwych, że można z niepełnosprawnością osiągnąć wielkie cele. A jeśli komuś ich brakuje, to zapraszamy na treningi do ampfutbolu. Spotkacie tam ludzi, którzy przywrócą wam uśmiech na twarzy. Ja spotkałem takich ludzi, choć teraz – nie ukrywam - że coraz bardziej się boję, bo mam już 36 lat i wiem, że moja kariera nie będzie trwała wiecznie. Nie wiem ile jeszcze będę miał lat na boisku, ale już zaczynam się martwić, że będę musiał to kiedyś kończyć. Ale mam też nadzieję, że mój sukces pomoże w tym, że powstanie wiele nowych ośrodków sportowych dla osób niepełnosprawnych, które pozwolą tym ludziom uwierzyć w siebie. Także bądźcie silni, zapraszam was do futbolu i nie tylko, bo są też inne dyscypliny sportu dla osób z niepełnosprawnościami – jest siatkówka, koszykówka, także zapraszam do aktywności bo to da wam dużo radości.
Warto wspomnieć o najmłodszych, bo dla nich też powstają takie ośrodki.
Tak, są już w ampfutbolu tworzone drużyny dziecięce, także ta oferta jest również skierowana do młodszych sportowców.
A na koniec każdy może trafić na galę FIFA. Proszę na zachętę podzielić się z nami wrażeniami z tego miejsca.
Cieszę się, że tam byłem. Wiem już jak to jest przejść przez ten zielony dywan, przed tymi wszystkimi fotoreporterami, wiem ile to jest stresu. Ale poznałem też sporo znakomitych zawodników, nie wymieniliśmy się może numerami telefonów, ale zdjęcia wspólne sobie porobiliśmy, także było to piękne doświadczenie. Także zachęcam do pracy, do treningów, do poszukania w swojej okolicy drużyny sportowej, bo warto. Moja nagroda pokazuje, że naprawdę warto.
Dziękuję za rozmowę
Bartosz Życiński
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/638535-nasz-wywiad-marcin-oleksy-niemozliwe-nie-istnieje