Kolarze to prawdziwe „Hardkorowe koksy”?

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Do stosowania dopingu przyznał się Lars Ullrich, największy rywal Lance'a Armstronga.

Pojedynki między Niemcem a Amerykaninem na trasie wyścigów Tour De France, budziły ogromne emocje wśród fanów kolarstwa. Okazuje się, że świetną dyspozycję, obaj cykliści zawdzięczali niedozwolonym środkom.

Jan Ullrich po raz pierwszy przyznał się do współpracy z hiszpańskim lekarzem, Eufemiao Fuentesem, który jest głównym bohaterem afery dopingowej w kolarstwie.

Tak, korzystałem z usług Fuentesa

powiedział 39-letni kolarz w wywiadzie dla magazynu „Focus”.

Jednocześnie stwierdził, że nie czuje się jak osoba, która oszukiwała, bo „koksowali” praktycznie wszyscy:

Prawie każdy brał niedozwolone substancje. Nie robiłem niczego dziwnego. Nie stosowałem żadnych innych środków niż pozostali zawodnicy. Oszustwo zaczyna się moim zdaniem wtedy, kiedy nielegalnymi substancjami coś zyskuję, a tak nie było, bo każdy miał dostęp do tego samego. To było jedynie wyrównywanie szans

zaznaczył i zapewnił, że nigdy nie użył do dopingu obcej krwi.

Ullrich próbuje odwracać kota ogonem i w swoim wywiadzie stara się mydlić oczy fanom, tłumacząc że w końcu i tak o triumfie decydował talent, umiejętność radzenia sobie w trudnych momentach, duch zespołu i chęć zwycięstwa.

Szkodziłem wyłącznie sobie. Wiedziałem, że ryzykuję swoje dobre imię oraz stan zdrowia. Zresztą nie miałem i nie mam żadnych skutków ubocznych

powiedział Niemiec.

Widocznie, ryzyko mu się opłacało, a może wcale nie było tak duże, bo skoro prawie wszyscy jechali na dopingu, to dzięki tej „solidarności” czuli się bezpiecznie. Każdy skrywał tę samą tajemnicę, co gwarantowało poczucie bezkarności.

Niemiec wygrał Tour de France w 1997 roku, a pięć razy kończył wyścig na drugiej pozycji, w tym trzykrotnie za Armstrongiem.

Wiedziałem, że wcześniej czy później wszystko wyjdzie na jaw i nawet Armstrong nie uchroni się przed prawdą. Mimo że był kryty przez wiele instytucji. Nie jestem wcale lepszy od niego, ale i nie gorszy

dodał Ullrich. W tych słowach jest trochę racji... obaj panowie są siebie warci.

W 2006 roku Niemiec został zawieszony w związku z aferą dopingową Puerto, a w następnym sezonie zakończył karierę. Mimo to w ubiegłym roku Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu zdyskwalifikował go na dwa lata za udział w programie dopingowym, prowadzonym przez głównego bohatera afery Puerto doktora Eufemiano Fuentesa.

mk/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych