LeBron James z Los Angeles Lakers zdobywając swój 36. punkt w meczu z Oklahoma City Thunder poprawił osiągnięcie Kareema Abdula-Jabbara i został najlepszym strzelcem w historii koszykarskiej ligi NBA. Później dodał jeszcze dwa i obecny rekord wynosi 38 390.
Kwestia rekordu i miana najskuteczniejszego koszykarza wszech czasów rozpalała Amerykanów od chwili, gdy w połowie stycznia James przekroczył granicę 38 tys. punktów i od legendarnego środkowego dzieliło go niecałe 400. O tym, że zbliża się historyczny moment świadczyło zainteresowanie mediów i kibiców najbliższymi spotkaniami Lakers, na które bilety osiągały ceny wyższe niż na finały, gazety czy portale skrupulatnie odliczały punkty dzielące Jamesa od rekordu i przypominały inne jego spektakularne osiągnięcia.
Po 40 latach rekord pobity
38-latkowi do magicznej liczby 38 387 punktów brakowało teraz już tylko 35 i było jasne, że rekord padnie albo we wtorkowym spotkaniu z Thunder, albo w czwartek w konfrontacji z Milwaukee Bucks.
Ikona ligi postanowiła nie odkładać tej historycznej chwili. Od początku potyczki z ekipą z Oklahoma City James był skoncentrowany, skuteczny i jak na lidera przystało „ciągnął” swój zespół. 10,9 sekundy przed końcem trzeciej kwarty trafił z półdystansu, co oznaczało, że uzyskał 36 punktów i właśnie poprawił osiągnięcie Abdula-Jabbara, który zakończył występy w NBA z dorobkiem 38 387.
Mecz przerwano na kilka minut, a w hali w Los Angeles rozpoczęło się celebrowanie historycznego wydarzenia. Publiczność zgotowała Jamesowi owację na stojąco, piłkę jako symbol zdobywania punktów przekazał mu obecny na trybunach dotychczasowy rekordzista, choć ich relacje bywały wcześniej chłodne, a gratulacje złożyli mu m.in. komisarz ligi Adam Silver i inny były słynny zawodnik Lakers Magic Johnson.
Dotychczasowy rekord utrzymywał się przez 40 lat i wielu sądziło, że nigdy nie zostanie poprawiony. Myślę, że teraz też możemy powiedzieć, że nie ma nikogo, kto będzie mógł się zmierzyć z twoim rekordem” - zwrócił się do Jamesa szef ligi.
Bohater wieczoru podziękował wszystkim, których spotkał na swojej drodze w NBA, także nieżyjącemu już poprzedniego komisarzowi ligi Davidowi Sternowi.
Bardzo dziękuję, że pozwoliliście mi być częścią czegoś, o czym zawsze marzyłem
— powiedział roniąc łzę.
W specjalnych słowach zwrócił się do Abdula-Jabbara, wskazując, że porównanie z jego legendą jest dla niego kłopotliwe, oraz do swoich najbliższych, a na trybunach byli m.in. jego matka, żona i dwóch synów, „bez których nigdy nie znalazłby się w tym miejscu”.
75-letni dziś Abdul-Jabbar był na pierwszym miejscu klasyfikacji strzelców od 5 kwietnia 1984 roku, kiedy zdetronizował Wilta Chamberlaina (31 419 pkt). Zaliczył w NBA 20 sezonów, a swój wynik osiągnął w 1560 meczach. James, który zadebiutował w tej lidze w 2003 roku, a obecny sezon też jest jego 20., potrzebował do rekordu 1410 spotkań rozgrywek regularnych, bo tylko takie są zaliczane do oficjalnego zestawienia. Występy w play off nie są brane pod uwagę.
Obecny sezon jest statystycznie jednym z najlepszych Jamesa - średnio zdobywa 30 punktów w meczu i jest siódmym strzelcem ligi. Od dawna zachwyt budzi też jego dyspozycja fizyczna.
„Coś niewiarygodnego, co on pokazuje na boisku” - przyznał 15 lat młodszy Słoweniec Luka Doncic z Dallas Mavericks, jedna z gwiazd młodego pokolenia, a były kolega z Cleveland Cavaliers Kevin Love dodał: „Długo nikt nawet się nie zbliży do jego wyczynów”.
Świetna dyspozycja Jamesa nie przekłada się na sukcesy jego drużyny, bo Lakers są w kryzysie od zdobycia tytułu w covidowej „bańce” w 2020 roku i teraz też drżą o awans do play off.
James ma w kolekcji łącznie cztery mistrzostwa NBA. W 2012 i 2013 roku poprowadził do triumfu Miami Heat, a w 2016 roku Cleveland Cavaliers z rodzinnego stanu Ohio. Wszystkie okrasił mianem najlepszego zawodnika (MVP) finałów. Także cztery razy to miano przypadło mu po sezonie zasadniczym - w latach 2009-10 i 2012-13.
Kilka dni temu dogonił już Abdula-Jabbara w liczbie nominacji - 19 - do tradycyjnego Meczu Gwiazd, gdy kibice w głosowaniu wybrali go na kapitana ekipy Zachodu. Obu łączy także liczba występów w finale NBA - 10, ale pod względem tytułów „KAJ” jest lepszy o dwa.
James podkreśla, że nigdy nie skupiał się na zdobywaniu punktów.
Poza tym, że wydawał się nie do pobicia, to ten rekord tak naprawdę nigdy nie był w mojej głowie, gdyż jestem zawodnikiem, który najpierw myśli, komu podać, a dopiero później, jak zdobyć punkty
— zaznaczył.
Na poparcie tej tezy można podać liczbę 10 354 asyst w jego karierze, co stawia go na czwartej pozycji w zestawieniu wszech czasów.
James jest typem sportowca długowiecznego, zawsze omijały go poważniejsze urazy. O jego formę dba sztab kucharzy, dietetyków, masażystów i trenerów personalnych.
Społeczny wymiar sukcesu
Na gwiazdę był typowany jeszcze przed debiutem w NBA, do której został wybrany w drafcie z numerem pierwszym. Wtedy też trafił na okładkę magazynu „Sports Illustrated” z wymownym tytułem „Wybraniec” i w koszulce z numerem 1, który nie odnosił się tylko do przedsezonowej loterii. Jego historia była wyjątkowa od dzieciństwa, gdyż matka urodziła go w wieku 16 lat, a później samotnie wychowywała w trudnych warunkach.
Ten fakt wykorzystuje, by zwracać uwagę na społeczne nierówności i angażując się w liczne akcje charytatywne. Popularność Jamesa ma też wymierny efekt finansowy - magazyn „Forbes” szacuje jego majątek na ponad miliard dolarów. Za występy na boisku zarobił jednak tylko połowę tej sumy, a żaden inny sportowiec z reklam, m.in. dzięki dożywotniemu kontraktowi z firmą Nike, nie czerpie takich zysków, jak on. Obecna umowa z Lakers wiąże go do 2025 roku, a przynosi mu ponad 45 mln dolarów za sezon.
Jego sportowa długowieczność otwiera mu szansę na inne historyczne wydarzenie - nie ukrywa, że jego marzeniem jest zagrać wspólnie w NBA z jednym z synów. Najbliżej tego jest 18-letni Bronny, ale do zawodowej ligi może trafić najwcześniej w 2024 roku. Bardziej utalentowany jest jednak ponoć 15-letni obecnie Bryce.
Trzecim dzieckiem Jamesa jest ośmioletnia Zhuri. Matką wszystkich i żoną koszykarza od 2013 roku jest Savannah Brinson, z którą poznali się jeszcze jako dzieci w Akron.
Mimo wysiłków Jamesa, który zakończył mecz z dorobkiem 38 „oczek”, Lakers nie sprostali Thunder przegrywając 130:133. To 30. w sezonie porażka utytułowanego zespołu, który mając 25 zwycięstw zajmuje dopiero 13. lokatę w Konferencji Zachodniej NBA.
Prezydent Biden gratuluje
Prezydent USA Joe Biden pogratulował LeBronowi Jamesowi pobicia najbardziej prestiżowego rekordu w lidze NBA.
Całym sercem i duszą pobiłeś ten piekielny rekord. Podniosłeś grę. Co więcej, podobnie jak Kareem, Bill Russell i inni, którzy byli przed tobą, rzuciłeś wyzwanie i zainspirowałeś naród do bycia lepszym, lepszego działania i spełnienia naszej obietnicy
— powiedział Biden w nagraniu wideo, które pojawiło się na telebimach w przerwie meczu w Los Angeles przeciwko drużynie Oklahoma City Thunder.
Mecz przerwano na kilka minut, a w hali w Los Angeles rozpoczęło się celebrowanie historycznego wydarzenia. Publiczność zgotowała Jamesowi owację na stojąco, piłkę jako symbol zdobywania punktów przekazał mu obecny na trybunach dotychczasowy rekordzista.
Mimo wysiłków Jamesa, który zakończył mecz z dorobkiem 38 punktów, Lakers nie sprostali Thunder przegrywając 130:133. To 30. w sezonie porażka utytułowanego zespołu, który mając 25 zwycięstw zajmuje dopiero 13. lokatę w Konferencji Zachodniej NBA.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/633451-rekord-nba-pobity-po-prawie-40-latach-przez-lebrona-jamesa