Mundial w Katarze okazał się być wyjątkowy dla Polski. I to nie za sprawą piłkarzy, a zespołu sędziów z Szymonem Marciniakiem na czele. Będzie on pierwszym Polskim sędzią, który poprowadzi najważniejszy mecz imprezy czterolecia. Pomagać mu będą Paweł Sokolnicki oraz Tomasz Listkiewicz. Z jakiego powodu mecz Argentyna – Francja będzie szczególny dla rodziny Listkiewiczów i co łączy finał mundialu w Katarze z decydującym meczem MŚ we Włoszech w 1990 roku?
Włochy, finał mistrzostw świata 1990, na boisko wychodzą dwie najlepsze drużyny turnieju: reprezentacja Argentyny i Niemiec. Zgodnie z piłkarskim scenariuszem, na środku boiska stają kapitanowie obu ekip oraz trójka sędziowska. Pomiędzy takimi gwiazdami, jak Diego Maradona i Lothar Matthaus, stoi meksykański arbiter Edgardo Codesal, a tuż obok niego sędzia liniowy Michał Listkiewicz.
Wówczas po raz pierwszy wśród sędziów finałowego starcia mistrzostw świata znalazł się polski arbiter. Po latach Listkiewicz w taki oto sposób wspomina swoją nominację:
Kompletnie nie spodziewałem się, że będę w finale. Wtedy były inne zasady obsady. Nie sędziowało się w trójkach międzynarodowych, tak jak dzisiaj. Sędziowałem osiem meczów mundialu z siedmioma różnymi arbitrami. Po półfinale Argentyny z Włochami, który sędziowałem, rzuciłem sprzęt sędziowski do kąta i poszedłem sobie na basen. Szczęśliwy myślę sobie: dotarłem do półfinału, mundial zakończył się sukcesem. Rewelacja.
W przeddzień finału przyszedł do mnie Alexis Ponnet, słynny sędzia belgijski, a później działacz sędziowski. Zapytał, co ja tu robię i powiedział, bym zaczął się przygotowywać, bo jutro sędziuję mecz finałowy. To był kompletny szok. W pewnym oszołomieniu, niezbyt przygotowany mentalnie sędziowałem finał. Miałem szczęście, że nie popełniłem błędu
– opowiada były prezes PZPN.
Po 32 latach świat znów docenił polskich arbitrów. Od kilku dni napięcie rosło wraz z kolejnymi odsłonami obsad meczów mistrzostw świata w Katarze. Gdy brakowało w nich nazwiska „Marciniak” tętno przyspieszało. Oznaczało to, że polscy sędziowie są coraz bliżej tego najważniejszego meczu.
W czwartek oficjalnie poinformowano, że finał MŚ 2022 będzie kolejnym ważnym momentem w historii polskiej piłki. Mimo, że nie jest to sprawka piłkarzy, wyznaczenie polskich sędziów do najważniejszego meczu mundialu jest powodem do dumy.
Szymon Marciniak jako pierwszy polski arbiter poprowadzi finał najważniejszego turnieju międzynarodowego. Jako sędziowie liniowi pomagać mu będą Paweł Sokolnicki i syn Michała Listkiewicza, Tomasz.
To pierwszy przypadek w historii futbolu, żeby zarówno ojciec, jak i syn sędziowali finałowe starcie MŚ. Co ciekawe, gdy Michał Listkiewicz był jednym z arbitrów tego meczu, o tytuł walczyła Argentyna, a w jej składzie był legendarny Diego Maradona.
Wydaje się, że Tomasz Listkiewicz poszedł sędziowskimi śladami swojego ojojcaca najdalej, jak było to możliwe. Już w niedzielę będzie sędzią liniowym finału mistrzostw świata, w którym jak przed 32 laty wystąpią piłkarze „Albicelestes”. Tym razem młodszy z Listkiewiczów będzie miał na uwadze innego wybitnego Argentyńczyka, następcę „Boskiego Diego” – Lionela Messiego.
Czuję wielką radość i dumę. Jestem przeszczęśliwy. Chyba nawet bardziej niż te 32 lata temu, kiedy znalazłem się w finale, bo te uczucie ojcowskie to jest coś wspaniałego. Zadzwoniłem do mojej ówczesnej żony Bożeny, mamy Tomka. Powiedziałem jej: widzisz, gdybyś wtedy postawiła na swoim i nie pozwoliła mi zabierać Tomka na treningi, jak miał 10-12 lat, to może dzisiaj nie byłoby tego finału. To oczywiście żartobliwie, bo Tomek zawsze miał ciąg do uprawiania sportu i wysiłku
– powiedział były piłkarski sędzia po nominacji syna.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/626564-mundialowa-historia-listkiewiczow-syn-kroczy-sladami-ojca