„Jestem szczęśliwy, bo to jest duży sukces polskiej piłki” - powiedział minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk w „Popołudniowej rozmowie” w RMF FM o nominacji Szymona Marciniaka na sędziego finału piłkarskich mistrzostw świata w Katarze.
CZYTAJ WIĘCEJ: Finał mistrzostw świata z polskim akcentem! Sędzia Szymon Marciniak poprowadzi spotkanie Argentyna-Francja! „Wielki sukces”
„Nie jestem zaskoczony, to wielki sukces”
Minister przyznał, że nie jest zaskoczony decyzją FIFA, która wyznaczyła Polaka na sędziego niedzielnego finału mundialu Argentyna - Francja.
Kiedy byłem w Katarze, to rozmawiałem z Szymonem Marciniakiem i widziałem, że jest w wąskiej trójce branej pod uwagę do sędziowania finału. Nie jestem zaskoczony, to wielki sukces. Myślę, że to jest też dowód na to, że bardzo dużo dobrej pracy zostało wykonane w polskiej piłce w zakresie profesjonalizacji zawodu sędziego. Na świecie widzą, że w Polsce dużo zmienia się na lepsze. Wielki osobisty sukces Marciniaka i jego kolegów, z którymi tworzy obsadę sędziowską
— podkreślił Bortniczuk.
Jestem szczęśliwy, bo to jest duży sukces polskiej piłki po roku 1990, kiedy finał mistrzostw świata na linii sędziował Michał Listkiewicz. Dzisiaj mamy całą obsadę, bo od tego czasu zmieniły się przepisy
— powiedział.
Dodał, że wybranie Marciniaka na sędziego finału to ukoronowanie udanego mundialu dla Polaków.
Uważam, że jeśli osiąga się cel minimum, to co prawda nie możemy mówić o jakimś wielkim sukcesie, ale o takim umiarkowanym – szczególnie z perspektywy ostatnich 36 lat, kiedy nas albo na mundialach nie było, albo kiedy kończyliśmy przygodę po dwóch pierwszych meczach
— zaznaczył.
Zwrócił także uwagę na to, że w Katarze organizacja była na najwyższym poziomie i nie widać było problemów, o jakich pisały media przed rozpoczęciem turnieju, dotyczących nieprzestrzegania praw człowieka przez gospodarzy.
Tego w Katarze nie było ani widać ani czuć. Zestawiając informacje, które można było przeczytać w mediach, z tym co zobaczyłem tam na miejscu, to nie byłem w stanie znaleźć potwierdzenia dla tych doniesień. Mówię tylko o moich doświadczeniach, że będąc tam nie byłem w stanie stwierdzić prawdziwości tych doniesień. Przypomnę, że cztery lata temu wszyscy uczestnicy świetnie się bawili w Rosji, która od 2008 roku atakuje sąsiednie narody, zrzucając na nie bomby i zabijając ludzi
— zaznaczył Bortniczuk.
Afera premiowa
W trakcie rozmowy został poruszony temat premii dla piłkarzy za wyjście z grupy w mistrzostwach świata.
W budżecie ministerstwa takich środków nie było i nie mogło być. My wypłacamy nagrody zgodnie z przepisami za miejsca na podium
— podkreślił Bortniczuk.
Motywacja również finansowa w sporcie jest bardzo ważna
— dodał jednak minister.
Afera w Polskim Związku Tenisowym
Odniósł się także do sytuacji w Polskim Związku Tenisowym, którego były prezes Mirosław Skrzypczyński został oskarżony o stosowanie przemocy fizycznej i psychicznej wobec członków swojej rodziny oraz zawodniczek, które w przeszłości trenował.
Od rozstrzygania, kto jest ofiarą i katem są prokurator oraz postępowania na sali sądowej. Jako minister sportu nie mam uprawnień sądu powszechnego, ani prokuratury, ani policji obyczajowej, aby takie kwestie badać
— podkreślił Bortniczuk.
Zapytany o to, kiedy wyśle wniosek do sądu o zawieszenie PZT, przyznał, że czeka na wyniki kontroli.
Jeszcze nie wiem, czy wyślę, bo to zależy od wyników kontroli. Póki co mamy do czynienia tylko z informacjami medialnymi i to na dwa takty. Pierwszy zdaniem naszych prawników w ogóle nie uzasadnia odwołania zarządu PZT, bo o ile dobrze rozumiem opiera się na zarzutach w głównej mierze przedawnionych. Druga sprawa dotyczy działalności niezgodnej z prawem, a konkretnie ze statutem PZT w kontekście wypłacania sobie nagród. Jeśli to znajdzie potwierdzenie, to rzeczywiście wówczas będzie to stanowiło podstawę do zawieszenia władz PZT
— powiedział minister.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/626412-minister-sportu-szczesliwy-po-decyzji-dot-marciniaka