W tej sprawie jest zbyt dużo niewiadomych, by - jak antyrządowe media - popadać w euforię lub strącać w otchłań premiera i naszych piłkarzy. Niektóre kwestie są widoczne gołym okiem.
Po pierwsze. Czy to w ogóle prawda, że premier Mateusz Morawiecki obiecał polskim piłkarzom, że zostaną dobrze wynagrodzeni gdy awansują do pucharowej fazy mistrzostw świata? Tak, to prawda, słyszeliśmy to na jednym z nagrań ze spotkania przed turniejem.
Czy mnie to dziwi lub oburza? Umiarkowanie, prawie wcale. Motywacja finansowa to standard. O wysokości kwot można podyskutować, ale z doświadczenia wiem, że do każdej można by się przyczepić, jeśli ktoś taką wolę ma. A w tym przypadku złej dziennikarskiej woli jest sporo. Za sukcesy na dużych imprezach nagradzani ekstra bywali przedstawiciele także innych dyscyplin i nikt im wówczas nie wyliczał, ile głodnych dzieci można by za to wyżywić.
Przepraszam za tę dosłowność, ale mierzi mnie populizm, który leje się z antyrządowych łamów różnych redakcji. Jest niczym innym, jak kontynuacją nagonki na prezesa PZPN, trenera i oczywiście na premiera. Dlaczego takie grono państwu tutaj przedstawiam? Bo tu chodzi nie o sport, a o politykę. Są redakcję, które rozumieją, że sport jest ważny, a piłka nożna szczególnie. Wiedzą, że sukcesy polskich piłkarzy mają przełożenie na nastroje społeczne, że mogą nas unieść, a porażkę zawsze można przylepić obozowi rządowemu. I o to chodzi, by przylepiać. Zasłużenie, czy nie. Mamy utonąć w poczuciu, że jest w Polsce źle.
Po drugie. Co tutaj może być uznane za sukces, czyli podstawę do wypłacenia obiecanej premii? Od początku słyszę, że trener Czesław Michniewicz miał zadania: awansować na mistrzostwa w Katarze, utrzymać się w elicie Ligi Narodów a na samym mundialu wyjść z grupy. Trzy spełnione wymagania. Przez trenera, ale przecież nie on sam, tylko z drużyną, osiągnął coś, co nie udało się nam od 36 lat.
Nie jestem zwolennikiem tych kombatanckich wspomnień. Ale faktem jest, że fajnie było obejrzeć choć jeszcze jeden mecz biało-czerwonych, a nie emocjonować się ich lotem do domu tuż po fazie grupowej. Za to premia się należy, a trenerowi dodatkowo przedłużenie kontraktu.
Nie dajmy się ponieść fali narzekactwa. Nie przyłączajmy się do chóru malkontentów, którzy sukces (wyjście z grupy!) próbują nam utytłać w brudach rzeczy mniej istotnych. Chciałbym o sukcesie (wyjście z grupy!) usłyszeć od piłkarzy, trenera, prezesa PZPN i premiera. Chciałbym usłyszeć, że zasłużyli na te premie i że nie jest to powodem do wstydu. Wiem, że czasy są ciężkie, ale uleganie populizmowi przypomina negocjacje z terrorystami. Ci nigdy nie odpuszczą.
Po trzecie. Styl. A dokładniej jego rzekomy brak. Nie za bardzo kiedy Michniewicz miał go narzucić, nie miał czasu. Na turnieju skupił się na zadaniu. Nie abstrahuję od rzeczywistości, widziałem to, co wszyscy, ale rozumiem, że wykonanie zadania (awans) wymagało postawienia na defensywę i destrukcję w meczu z Meksykiem (wykonane, bramki nie straciliśmy) i liczenie na łut szczęścia, że coś nam jednak wpadnie (karny był, ale niewykorzystany, to się zdarza).
O meczu z Argentyną nie ma co gadać, był kiepski. Ale to jest specyfika turnieju, w pierwszej fazie można przegrać i jednak grać dalej. Nie było w fazie grupowej drużyny, która odniosłaby trzy zwycięstwa. My awansowaliśmy z porażką, remisem i z wygraną. Niemcom taki układ awansu nie dał. O stylowo grającej Kanadzie czy Danii już nikt nie pamięta…
Po czwarte. Zupełnie inną sprawą jest, jak w tym wszystkim odnajdują się piłkarze i sztab szkoleniowy. Czy wciąż czują się drużyną?
Szkoda, że trener zakończył zgrupowanie w Katarze, a nie przywiózł wszystkich zawodników razem do kraju, by mogli odebrać brawa od kibiców, którzy uznają ich występ za coś, czego wstydzić się nie należy. Uważam że ich potajemny powrót do kraju to błąd. Chowanie się w takim momencie, przemykanie przez terminal lotniska wojskowego na Okęciu sprawia wrażenie, że mają coś do ukrycia i nienawistników tylko podkręca.
Apeluję o jedno - o odwagę. Zarówno na boisku, jak i w życiu. Tchórzostwo, oto jedyna rzecz, której bym nie premiował.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/625130-premie-dla-pilkarzy-a-dlaczego-nie