Podstawowym warunkiem osiągania sukcesów przez reprezentację Polski jest zdecydowane poprawienie gry i organizacji klubów naszej bieda-ligi.
Jaki moment jest lepszy od mistrzostw świata w piłce nożnej, by zastanowić się, czy futbol to jest tylko sport, biznes i rozrywka czy jednak coś więcej? I czym jest to coś więcej? Dlaczego niektóre drużyny narodowe dominują w jakichś okresach, by w innych ponosić porażki lub co najmniej zawodzić nie grając o najwyższe trofea? Co to ma wspólnego z poziomem rozwoju społeczeństw, z organizacją całych państw? Co nam mówi reprezentacyjny futbol o państwach i narodach? Co nam mówi o Polsce i Polakach?
Gdy w 1990 r. napastnik reprezentacji Anglii Gary Lineker mówił: „Piłka nożna to prosta gra, w której 22 facetów biega za piłką przez 90 minut, a na koniec i tak wygrywają Niemcy”, nasz zachodni sąsiad mocno różnił się od tego, czym są współczesne Niemcy. Tamta drużyna, podobnie jak niemiecka gospodarka, to była maszyna, która nie zawodzi - jak silniki aut czołowych niemieckich marek w tym czasie, które bez trudu wytrzymywały 500 tys. kilometrów przebiegu, a czasem nawet milion. Skuteczność niemieckiej reprezentacji i organizacja gry były odpowiednikami skuteczności niemieckiego przemysłu i eksportu. A dyscyplina przypominała „ułożenie” niemieckiego społeczeństwa: może nie tak ścisłe jak w czasach pruskiego drylu, ale wciąż bliskie wojskowym schematom.
Po II wojnie światowej Niemcy czterokrotnie zdobywali mistrzostwo świata (1954, 1974, 1990, 2014) i trzykrotnie mistrzostwo Europy (1972, 1980, 1996). Ale kilka ostatnich lat to głębokie i niekorzystne zmiany w Niemczech (stąd zapewne dążenie do wzmocnienia tego państwa poprzez przekształcenie Unii Europejskiej w Federację Europejską). W jakimś sensie wypadkową tych przemian jest zdecydowany regres w grze niemieckiej reprezentacji piłkarskiej. W ostatnich dwóch mistrzostwach świata (2018, 2022) nie wyszli z grupy. W mistrzostwach Europy było trochę lepiej (1/8 finału w 2020 r.), ale chyba tylko z powodu mniejszej konkurencji niż na mundialu.
Nie tylko przykład reprezentacji Niemiec dowodzi, że futbol bywa ściśle związany ze specyfiką danego kraju w różnych okresach historycznych. Specyfiką gospodarczą, społeczną, kulturową. Niemiecki model społeczny, gospodarczy czy organizacyjny coraz bardziej różni się od tego z lat 60., 70., 80. czy 90. Po zwycięskim dla Niemiec mundialu w 2014 r. w Brazylii reprezentacja tego kraju na skalę nieznaną w poprzednich dekadach godziła się z porażkami, a one się coraz częściej zdarzały. W październiku 2014 r., w eliminacjach do Euro 2016, Niemcy przegrali także z Polską (0:2), co wcześniej się nie zdarzyło.
Reprezentacja Niemiec nadal jest wytrzymałym samochodem, ale złożonym z podzespołów produkowanych co najmniej w kilku fabrykach i niektóre z nich nie trzymają standardu. Reprezentacja Niemiec bardziej przypomina obecnie wielokulturowe niemieckie społeczeństwo. Pewnego rodzaju rozkład tego społeczeństwa widać też w grze wielokulturowej niemieckiej reprezentacji, złożonej z piłkarzy mających korzenie w kilku państwach.
Jest pewną prawidłowością, przynajmniej w Europie, że w różnych państwach piłkarze odnosili największe sukcesy wtedy, gdy te państwa wyróżniały się także pod innym względem. Pouczająca jest złota era holenderskiej piłki, czyli lata 70. Społeczeństwo holenderskie było wtedy bogate, przemysł bardzo wysoko rozwinięty, praca dobrze zorganizowana, a usługi społeczne na bardzo wysokim poziomie. Do tego dochodziła kulturowa różnorodność oraz obyczajowa swoboda.
Reprezentacja Holandii, wicemistrz świata w 1974 i 1978 r., grała z ogromnym polotem i swobodą, a jej styl przeszedł do historii jako futbol totalny. Nie wygrali obu finałów chyba z powodu zbyt małego zdyscyplinowana, zbytniej fantazji i nadmiernego luzu – tak typowego dla holenderskiego społeczeństwa w tamtym czasie. Bo to byli raczej artyści niż żołnierze, choć tak dobrze zorganizowani jak w przeszłości holenderskie gildie artystyczne, gdzie zabłysła cała plejada wielkich mistrzów.
Artystami byli pod koniec XX wieku także piłkarze hiszpańscy, ale zabrakło im holenderskiej sumienności i solidności, tak typowej dla gildii. Hiszpańska reprezentacja zaczęła odnosić sukcesy właściwie dopiero w XXI wieku. Wtedy artyści poddali się dyscyplinie, zaczęli grać znacznie bardziej zespołowo, ale nie zatracili fantazji i technicznej maestrii. Podobne przemiany dokonywały się w tym czasie w hiszpańskim społeczeństwie, nie tylko coraz bogatszym, ale też coraz lepiej zorganizowanym, bardziej innowacyjnym. Taki też stawał się hiszpański przemysł. Ukoronowaniem tego trwającego kilka dekad procesu było mistrzostwo świata w 2010 r. oraz mistrzostwo Europy w 2008 i 2012 r.
Związki futbolu z poziomem rozwoju gospodarki, z organizacją społeczeństwa i dominującymi wzorami kulturowymi można znaleźć w wypadku piłkarskich reprezentacji Włoch, Francji, Anglii, Portugalii, Belgii, Grecji, Szwecji, Austrii czy Irlandii. Względna słabość piłki nożnej w USA czy Kanadzie wiąże się z tym, że tam dopiero od niedawna „soccer” jest traktowany poważnie, ale i tak nie zdetronizuje „narodowych” dyscyplin. W futbolu amerykańskim, koszykówce, bejsbolu czy hokeju na lodzie jest ogromna konkurencja, wielkie pieniądze i to one odzwierciedlają ducha Ameryki, organizację gospodarki i społeczeństwa, to tam liczą się wiodące wzory kulturowe.
Ameryka Południowa zawsze była znana z wielkiej rzeszy artystów indywidualistów, nie bardzo chcących wpasować się w organizacyjne schematy i poddać dyscyplinie. Łatwiej było o to w bardziej zeuropeizowanych Urugwaju czy Argentynie niż w wielobarwnej Brazylii. Tytuły mistrzów świata zdobyte przez Brazylię wynikały z ogromnego bogactwa wybitnych artystów futbolu, którym nie przeszkadzał nawet wyjątkowo rozbuchany indywidualizm. Tytuły z lat 1994 i 2002 już mają w sobie ślad wielkiego gospodarczego, cywilizacyjnego i organizacyjnego skoku Brazylii.
Osobny rozdział to piłka afrykańska, która rangę zyskała po wielu latach przeorganizowywania się po kolonialnej przeszłości. Dopiero po dekadach dawne kolonie francuskie, hiszpańskie, portugalskie, włoskie czy niemieckie nie bały się pójść w ślady państw kolonialnych, gdy chodzi o organizację czy kwestie dyscypliny pracy. I te organizacyjne wzory nałożyły się na wielki miejscowy potencjał oraz szybki rozwój wielu państw, czyniąc z reprezentacji Senegalu, Maroka, Kamerunu, Tunezji czy Ghany silne zespoły, grające futbol przypominający europejski.
Związki z poziomem rozwoju, organizacją społeczeństwa czy dominującymi wzorami kultury odnajdziemy też oczywiście w grze reprezentacji Polski. Nieprzypadkowo pierwsze wielkie sukcesy (wygrana na igrzyskach olimpijskich w 1972 r, i III miejsce na mundialu w 1974 r.) wiążą się z modernizacją i względnym otwarciem na świat w czasach Edwarda Gierka. Polska była wtedy państwem pewnego rozmachu, ekspansji i żywotności i to się przekładało na mentalność piłkarzy oraz sposób gry.
Trzecie miejsce Polski na mundialu w 1982 r. w Hiszpanii, czyli podczas trwania stanu wojennego, tylko pozornie jest paradoksalne. Ten sukces jest wypadkową wielkiej rewolucji Solidarności, fali liberalizacji w latach 1980-1981, a przede wszystkim fali wolności. Reżim Jaruzelskiego społeczeństwo spacyfikował, lecz pamięć o kilkunastomiesięcznym festiwalu wolności pozostała, podobnie jak poczucie, że świat jest z polskim społeczeństwem, a los komunistycznej władzy jest przesądzony. Sukces piłkarzy w 1982 r. nie ma więc nic wspólnego z władzą, a bardzo dużo ze społeczeństwem i jego samoorganizacją.
Przełom ustrojowy oraz członkostwo Polski w Unii Europejskiej nie przełożyły się na sukcesy reprezentacji piłkarskiej, jak np. w wypadku Hiszpanii czy Portugalii, ale można to tłumaczyć imitacyjnym charakterem polskiej transformacji oraz quasi-kolonialnym piętnem modernizacji. Uwalnianie się od wpływu obu tych czynników następuje właściwie dopiero od kilku lat. I dopiero w ostatnich latach do głosu w reprezentacji doszło pokolenie piłkarzy grających w dobrych zagranicznych klubach, prezentujących inny model podejścia do sportu, do własnego rozwoju.
W reprezentacji Polski, głównie z powodu skutków tzw. polskiej myśli szkoleniowej, z którą nie poradzili sobie zagraniczni trenerzy, a także w polskiej lidze, specjalnych zmian nie widać. Cywilizacyjnie i organizacyjnie już dojrzeliśmy do odnoszenia sukcesów w futbolu, ale kulturowo wciąż chyba nie. Dlatego nasza drużyna narodowa nie ma własnego charakteru, własnego stylu. A jednocześnie Polacy są na tyle asertywni, żeby nie powielać obcych wzorów, jak robią piłkarze z Azji. I ta bezstylowość skutkuje falowaniem. Czasem uda się mieć czytelny sposób organizacji gry i osiągać sukcesy, ale zwykle to się nie udaje.
Choć mamy pokolenie piłkarzy ukształtowanych w III RP i grających w dobrych ligach na Zachodzie, coś w ich grze jeszcze nie funkcjonuje. Czy zacznie funkcjonować tak, jak stało się to w Hiszpanii i Portugalii? Warunkiem jest chyba jednak zdecydowane poprawienie gry i organizacji klubów naszej bieda-ligi. Bo to od niej wszystko się zaczyna. To tu piłkarze uczą się (lub nie) rozwiązań i nawyków, na których naukę jest często za późno w zagranicznych klubach, nawet tych dobrych i bardzo dobrych. A poza stadionami i zapleczem nasza bieda-liga chyba wciąż trwa w PRL, a nie ma takich bodźców do osiągania sukcesów, jakie za czasów Gierka miała reprezentacja Kazimierza Górskiego, a w czasach Jaruzelskiego reprezentacja Antoniego Piechniczka.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/625006-dlaczego-jedne-panstwa-graja-w-pilke-nozna-lepiej-niz-inne
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.