„Taktyka taktyką, ale możne wymagać więcej i od zawodników, by na przykład po przechwycie grali dokładniej i utrzymywali się przy piłce. Na tle mistrzów świata myśmy pokazali, że to potrafimy” - powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Tomasz Sokołowski, trener, były piłkarz Legii Warszawa i reprezentacji Polski.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: RELACJA. Polska przegrała z Francją 1:3. Lewandowski strzelił honorowego gola dla Polski w ostatniej minucie. Emocje do końca!
wPolityce.pl: W meczu z Francją biało-czerwoni zagrali inaczej niż dotychczas. Były elementy o wiele bardziej ofensywne, wykreowaliśmy dobre akcje. Czy taka forma jak na tym spotkaniu dawała i może daje nam trochę nadziei?
Tomasz Sokołowski: To zależy też od tego, z kim gramy, o co gramy i co chcemy grać. Czy to będzie akurat mistrz świata - Francja, czy to będzie Arabia Saudyjska, czy Meksyk, to i tak musimy wykreować sobie sytuacje, dążyć do tego z jakimś pomysłem, a później to wykorzystać. Jakby Robert Lewandowski wykorzystał karnego w spotkaniu z Meksykiem, to prawdopodobnie moglibyśmy wygrać ten mecz. Czy z Francją, mieliśmy swoje sytuacje. Po tej grze zmienia się obraz reprezentacji. Bo trzy mecze graliśmy bardzo głęboką defensywę, teraz próbowaliśmy wyżej, utrzymać się przy piłce i utrzymywaliśmy się, na ile przeciwnik nam na to pozwolił, czy przez naszą grę, czy przez ich taktykę - to też nam coś pokazuje. Jeśli masz w meczu swoją sytuację, to musisz to wykorzystać, bo prędzej czy później możesz stracić bramkę i musisz na to odpowiedzieć. My tego nie potrafiliśmy, szczególnie w meczu z Argentyną, czy w meczu z Francją. Można gdybać, jak by się to potoczyło, gdybyśmy wykorzystali swoje momenty.
Na pewno gdzieś ten potencjał w ofensywie jest. Ale… To też zależy i od selekcjonera, bo cel, który gdzieś tam sobie wyznaczył, że jest nim wyjście z grupy, determinowało to jak będziemy grali, że będzie to głęboka defensywa. Nie chcieliśmy się otworzyć, szczególnie w pierwszym meczu nie chcieliśmy stracić bramki. Wiadomo z kim się mierzyliśmy. Później ta „narracja” przełożyła się na całą drużynę. Można żałować, że tą „narracją” poszli, tak chcieli grać. Bo taktyka taktyką, ale możne wymagać więcej i od zawodników, by na przykład po przechwycie grali dokładniej i utrzymywali się przy piłce. Na tle mistrzów świata myśmy pokazali, że to potrafimy.
A gdyby Pan był teraz prezesem PZPN, to Czesław Michniewicz pozostałby na stanowisku selekcjonera?
Wie Pan, zależy czego chcemy. Jeśli chcemy utrzymać się w Lidze Narodów, w najwyższej grupie, jeżeli chcemy awansować na kolejne mistrzostwa, czy wychodzić z grupy, to widzimy, że Czesław Michniewicz potrafi to zrobić. To jak będziemy grali, jaki styl zaprezentujemy, to już druga kwestia. Jest też pytanie, czy chcemy rozwijać naszą drużynę narodową. Bo gdyby przeszedł pan teraz z sondą, czego oczekujemy od reprezentacji, to większość odpowiedziałaby, że chcemy grać tak jak z Francją. I nawet jeśli odpadniemy, to trudno. Bo czy chciałbym grać w grupie równorzędne mecze? Oczywiście, niech sobie będzie nie wiadomo jakie posiadanie, ale chcemy kreować sytuacje i później kolejna sprawa, żeby to wykorzystywać. A jak nie awansujemy, to wtedy się powie: „no tak, kolejna wielka impreza stracona”… A może przez to reprezentacja by się rozwijała? Mamy wiele pytań, w którą stronę chce iść ta reprezentacja.
A czy bohaterem polskiego występu na mundialu w Katarze można nazwać Wojciecha Szczęsnego?
Trzy pierwsze mecze pokazały, że Wojtek miał chyba najwięcej interwencji ze wszystkich bramkarzy. To, że czwórka obrońców bardzo dobrze wywiązywała się ze swoich zadać, to tak będzie. A że wówczas nic nie wykreowaliśmy do przodu, to ta defensywa i obrona dwóch rzutów karnych przez Wojtka z pewnością go wypromowały. Jednak chcielibyśmy, żeby było to zbalansowane, by środkowi pomocnicy, skrzydłowi, czy już napastnicy, mieli w tej drużynie swój znaczący wpływ.
Pozostaje więc pytanie o Roberta Lewandowskiego. Jak na mundialu spisał się kapitan? Oczywiście, był „osamotniony” w ataku, ale może zabrakło z jego strony więcej samodzielnych prób kreowania akcji, jak to widzieliśmy w grze Leo Messiego?
Messi-Lewandowski, to są inne charakterystyki. Wiadomo, że pod względem dryblingu Argentyńczyk jest na topie, czy jest nawet najlepszy, potrafi przejść pierwszego, drugiego, nie potrzebuje wiele miejsce… Ale tę piłkę też trzeba dostarczyć. To nie jest już Messi sprzed 10 lat, który weźmie piłkę weźmie piłkę od środka boiska, przejdzie nawet czterech zawodników, a tak robił. Teraz funkcjonuje to już trochę inaczej.
A Lewandowski? Wykreował sobie sytuację z Meksykiem, ale nie wykorzystał tego. Też pewnie byśmy inaczej teraz mówili. A przez to jak gra drużyna, to później tak wygląda i Lewandowski.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Not.ak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/624947-sokolowski-taktyka-taktyka-ale-mozna-wymagac-i-od-pilkarzy