Ani efektowne zwycięstwo Anglii w pierwszym meczu z Iranem (6:2), ani ciężko wywalczony remis Walii z USA nie sprawiły, że w Wielkiej Brytanii w relacjach z piłkarskich mistrzostw świata w Katarze sprawy stricte sportowe zdominowały towarzyszące turniejowi kontrowersje.
Szczególnie, że praktycznie każdy dzień turnieju dostarcza nowych wątków w sprawie, która wyrosła na kontrowersję numer jeden, czyli sytuacja mniejszości seksualnych w Katarze i związane z tym antydyskryminacyjne protesty.
Choć, jak wynika z przeprowadzonego sondażu, zdecydowana większość Brytyjczyków uważa organizowanie przez Katar wielkich imprez sportowych za nieakceptowalne. Takiego zdania jest 71 proc. kibiców piłkarskich i 58 proc. ogółu społeczeństwa, a 55 proc. kibiców w Anglii poparłoby nawet zbojkotowanie mistrzostw przez ich własną reprezentację. W Wielkiej Brytanii nie było jednak żadnych poważniejszych wezwań do tego, jak to miało miejsce np. niedawno na stadionach w Niemczech. Po części zapewne wynika to z faktu, że Anglia po raz pierwszy od wielu lat jest wymieniana wśród realnych kandydatów do tytułu, a Walia wróciła na mundial po 64 latach przerwy.
Jeśli chodzi o kibiców, to zmartwieniem było w ostatnich dniach nie to, czy, ale jak lecieć do Kataru w sytuacji strajku obsługi naziemnej na Heathrow, a także ogłoszona tuż przed rozpoczęciem turnieju decyzja, że jednak nie będzie sprzedaży piwa na stadionach.
Z drugiej strony, żaden brytyjski polityk nie powiedział czegoś takiego, jak już przed rozpoczęciem MŚ prezydent Francji Emmanuel Macron, by „nie łączyć sportu z polityką”. W środę lider opozycji Keir Starmer zaczął cotygodniową sesję pytań do premiera od pogratulowania piłkarzom Anglii i Walii, po czym jednak zaznaczył, że piłkarskie mistrzostwa świata „nie są własnością FIFA ani nie są własnością kraju-gospodarza”, a to, iż homoseksualni kibice nie mogą swobodnie jechać do Kataru jest dla FIFA „powodem do wstydu”.
Ale nie wszystkie wypowiedzi polityków były aż tak jednoznaczne. Źle przyjęte zostały słowa szefa dyplomacji Jamesa Cleverly’ego, który kilka dni przed inauguracją wezwał homoseksualnych kibiców, by uszanowali panujące w Katarze obyczaje i nie obnosili się ze swoją orientacją, oraz jego zapowiedź, że sam się tam wybiera, bo jednym z jego obowiązków jako ministra spraw zagranicznych jest upewnienie się, czy brytyjscy kibice są bezpieczni.
Sprawa praw osób LGBT w Katarze jest w brytyjskich mediach zdecydowanie najważniejszą ze wszystkich kontrowersji towarzyszących mistrzostwom. Przed meczem Anglii z Iranem więcej uwagi niż składowi reprezentacji poświęcano temu, czy Harry Kane – i kilku innych kapitanów europejskich reprezentacji – zagra w opasce „OneLove”, zaś w Walii głównym zmartwieniem nie jest teraz piątkowy mecz z Iranem, lecz przypadki konfiskowania kibicom w Katarze tęczowych kapeluszy, które część z nich przywiozła ze sobą zamiast tradycyjnych czerwono-żółto-zielonych.
Ten temat przyćmił w mediach wszystkie innym kontrowersje, jak m.in. niemal niewolnicza praca i nawet kilka tysięcy zgonów wśród cudzoziemskich robotników budujących stadiony i inną infrastrukturę, korupcja, dzięki, której niemający żadnych piłkarskich tradycji Katar zapewnił sobie organizację mistrzostw czy ogromne koszty związane z przeprowadzeniem turnieju. Zwłaszcza mała medialna obecność tej pierwszej kwestii budzi spore zdziwienie, bo to brytyjskie media, w tym w szczególności „The Guardian”, jako pierwsze alarmowały w sprawie fatalnych warunków pracy cudzoziemskich robotników. Inna brytyjska gazeta, „The Sunday Times”, z kolei ujawniła w 2014 r. dokumenty dowodzące, że wybór Kataru na gospodarza był wspomagany łapówkami, ale ta sprawa obecnie też jest mniej podnoszona przez media niż los kibiców LGBT.
Postacią łączącą oba wątki stał się David Beckham. Były gwiazdor reprezentacji Anglii jest teraz jedną z twarzy mistrzostw, przekonując w reklamówkach, że turniej ten jest „platformą postępu”, a Katar dzięki temu zmienia się na lepsze i staje się coraz bardziej tolerancyjny. Miał za to dostać co najmniej 10, a według niektórych doniesień nawet 150 mln funtów. Te pieniądze z pewnością ułatwią mu znoszenie powszechnej krytyki spadającej na niego związku z tym, że stał się ambasadorem złej sprawy i niszczy swój wizerunek „gejowskiej ikony”, który zdobył pojawiając się przed laty, jako pierwszy piłkarz, na okładce amerykańskiego magazynu dla gejów.
Reputacja Beckhama z pewnością na tym ucierpi, ale pod względem tempa spadku reputacji bezapelacyjnym liderem i tak pozostaje FIFA. Według sondażu ośrodka YouGov, przeprowadzonego już po sporze o kapitańskie opaski „OneLove”, pozytywną opinię na temat światowej federacji ma obecnie osiem proc. Brytyjczyków, podczas gdy miesiąc przed turniejem było to 14 proc., zaś negatywną 69 proc. wobec 54 proc. miesiąc wcześniej. Wśród samych kibiców piłkarskich odsetek pozytywnych opinii spadł z 29 proc. do 13 proc., a negatywnych wzrósł z 62 proc. do 79 proc.
FIFA raczej nieprędko - jeśli w ogóle kiedykolwiek - odzyska zaufanie Brytyjczyków, ale to, czy mistrzostwa w Katarze zostaną zapamiętane bardziej przez pryzmat sportu czy kontrowersji, zależy głównie od piłkarzy. W przypadku Walijczyków cokolwiek ponad wyjście z grupy będzie dużym sukcesem, natomiast gdyby reprezentacja Anglii faktycznie zdobyła mistrzostwo świata, to euforia z tym związana z pewnością przyćmi spór o formę kapitańskiej opaski.
źr. PAP/Z Londynu - Bartłomiej Niedziński
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/623484-kontrowersje-na-pierwszym-planie-mundialu