Wioślarstwo często postrzegane jest przez kibiców jako dyscyplina wręcz królewska. Nie bez powodu – to właśnie w Wielkiej Brytanii, a dokładniej na wodach Tamizy, zaczęto rozgrywać przed kilkoma wiekami pierwsze regularne regaty, w których brali udział wioślarze zajmujący się przewozem ludzi po angielskich rzekach. Jeszcze dawniej rywalizować pomiędzy sobą zaczęli weneccy gondolierzy, a poruszanie łodzi za pomocą wioseł to oczywiście wynalazek znacznie starszy i spotykany u wielu starożytnych cywilizacji. Wyczynowe machanie wiosłami szybko podbiło serca studentów prestiżowych uniwersytetów, a od początku organizowania nowożytnych igrzysk olimpijskich w 1896 roku jest stałym punktem najważniejszej sportowej imprezy świata (choć w rzeczonym roku wioślarze musieli obejść się smakiem, bo do rywalizacji nie doszło ze względu na kiepską pogodę). Polacy mają w wioślarstwie swoje wielkie osiągnięcia, choć zakończone niedawno mistrzostwa Europy i świata pozostawiły słodko-gorzki posmak.
To właśnie zmagania o płaszcz z odznaką imienia Thomasa Doggetta, organizowane każdego września na Tamizie, są prawdopodobnie najstarszymi nieprzerwanie rozgrywanymi zawodami sportowymi na świecie. Irlandzki aktor teatralny wpadł na pomysł ich organizacji w 1715 roku, a miały one wyłaniać najsprawniejszego z ówczesnych londyńskich „taksówkarzy”, bo właśnie taką rolę pełnili wioślarze na początku osiemnastego wieku. W 1829 roku zorganizowano po raz pierwszy The Boat Race, czyli słynny wyścig pomiędzy studentami Oxfordu i Cambridge, z kolei dziesięć lat później doszło do zmagań w ramach regat Henley, które zostały wkrótce objęte królewskim patronatem i w ten sposób stały się synonimem „dżentelmeńskiego” charakteru wioślarstwa. W Polsce pierwszym prawdziwie polskim przedsięwzięciem stało się Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie ustanowione w 1878 roku. Działające początkowo nielegalnie dzięki determinacji patriotów, wkrótce zostało usankcjonowane przez carskie władze. Członkostwo w WTW było kosztowne, więc do organizacji należeli tylko majętni mężczyźni należący do „socjety” (m.in. Henryk Sienkiewicz czy Bolesław Prus). Jeszcze przed I wojną światową dążono do współpracy pomiędzy klubami z różnych miast i zaborów, a w 1919 roku powstał w pełni niepodległy Polski Związek Towarzystw Wioślarskich. Sport powiązany był z organizowaniem hucznych imprez na różnego rodzaju łodziach i barkach, w których po prostu wypadało uczestniczyć przedstawicielom społecznych elit. Za wzmożonym zainteresowaniem wioślarstwem szły w parze osiągnięcia sportowe, z medalami olimpijskimi włącznie.
Konkurencje rozgrywane w ramach wioślarstwa często budzą wśród kibiców pewną dezorientację, ale sprawa jest prostsza, niż mogłoby się wydawać. Jedyną olimpijską konkurencją, w której występuje sternik nadający tempo załodze, jest ósemka. Mianem skiffu określana jest jednoosobowa łódź wyścigowa. Dwójka podwójna i czwórka podwójna to osady, w których każdy zawodnik używa dwóch wioseł, każde umieszczone po jednej stronie łodzi (scull). Z kolei dwójka i czwórka bez sternika oznaczają konkurencje, w której każdy wioślarz trzyma jedno wiosło tylko z jednej strony, równoważone przez kolejnego, który trzyma jedno wiosło z drugiej strony. Od końca XX wieku na igrzyskach rozgrywane są konkurencje wagi lekkiej (dwójka podwójna), dzięki którym na najwyższym poziomie mogą rywalizować sportowcy, których natura nie obdarzyła wysokim wzrostem i gigantycznym zasięgiem ramion. Zawody rozgrywane są najczęściej na dystansie dwukilometrowym, a w pojedynczym wyścigu bierze udział sześć osad. Najbardziej utytułowaną wioślarką w historii jest Elisabeta Lipa z Rumunii, która na igrzyskach zdobyła osiem medali, w tym pięć złotych. Co więcej, dokonała tego pomiędzy 1984 a 2004 rokiem: jej dwa złote medale dzieliło dwadzieścia lat, co przy tak wyczynowym sporcie jest niemałym osiągnięciem. Natomiast za wioślarza wszechczasów powszechnie uważany jest Brytyjczyk Steve Redgrave, który zdobywał złoto na pięciu igrzyskach z rzędu pomiędzy 1984 a 2000 rokiem.
Polscy wioślarze wywalczyli dotychczas na igrzyskach olimpijskich dziewiętnaście medali, z czego pięć przed II wojną światową. Wówczas do największych gwiazd tego sportu należeli wychowany we Francji Roger Verey, a także wychowanek bydgoskich klubów Jerzy Braun. Po wojnie w ich ślady poszedł Teodor Kocerka, który dwukrotnie zdobył olimpijski brąz. Ale prawdziwe sukcesy przyszły wraz z przełomem wieków. Wtedy do głosu doszedł duet Robert Sycz i Tomasz Kucharski ścigający się w dwójce podwójnej wagi lekkiej. W Sydney w 2000 i w Atenach w 2004 roku panowie zdobyli dwa olimpijskie złota, a w 1997 i 1998 roku dwa mistrzostwa świata, co czyni ich najlepszą osadą w historii polskiego wioślarstwa. W ich ślady poszli słynni „Dominatorzy”, czyli czwórka podwójna w składzie Michał Jeliński, Marek Kolbowicz, Adam Korol i Konrad Wasielewski. Pomiędzy 2005 a 2009 rokiem wioślarze wywalczyli cztery mistrzostwa świata, a z Pekinu w 2008 roku przywieźli laur olimpijski. Czwarte i ostatnie dotychczas złoto najważniejszej imprezy świata wywalczyły panie: w 2016 roku w Rio de Janeiro na najwyższym stopniu podium stanęła dwójka podwójna Natalia Madaj i Magdalena Fularczyk-Kozłowska, które do tego osiągnięcia dokładały także medale mistrzostw świata i Europy. Przed rokiem w Tokio ze srebra cieszyła się kobieca czwórka podwójna, która w ten sposób potwierdziła swoją klasę ustanowioną trzy lata wcześniej zdobyciem tytułów mistrzyń świata i Europy. Rozegrane w sierpniu i wrześniu bieżącego roku mistrzostwa Europy w Monachium i mistrzostwa świata w Racicach okazały się w większości klapą dla polskich wioślarzy. Ale wśród zalewu niesatysfakcjonujących wyników dwie osady bronią honoru, i to w wielkim stylu. Parawioślarski mikst Jolanta Majka i Michał Gadowski wywalczył trzecie miejsce w Europie i drugą lokatę na świecie. Z kolei czwórka podwójna w składzie Dominik Czaja, Mateusz Biskup, Mirosław Ziętarski i Fabian Barański zmierza pewnie drogą wytyczoną dwie dekady temu przez „Dominatorów”. Najpierw wywalczyli wicemistrzostwo Europy ulegając jedynie Włochom, by miesiąc później nie pozwolić się dogonić nikomu i zdobyć najwyższe laury w globalnym czempionacie. Co ważne, zawodnicy potwierdzają swoją jakość od lat i nie zanosi się na to, żeby w najbliższym czasie zamierzali zwalniać. Oby już wkrótce zapisali kolejny piękny rozdział w polskiej księdze olimpijskiego wioślarstwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/622357-wspaniali-polscy-sportowcy-wioslarstwo