Nie ma co ukrywać – w dziedzinie sprintów rzadko doganiamy Jamajczyków czy Amerykanów, z kolei na długich dystansach przeważnie szybsi są Kenijczycy czy Etiopczycy. Ale polska szkoła lekkoatletycznych biegów ma swoją renomę, szczególnie na średnich dystansach. Od lat Polacy potrafią na wielkich zawodach sprawić psikusa i pokonać teoretycznie silniejsze reprezentacje w sztafetach. Czemu nie mierzyć wyżej? Przecież chwalebna historia polskiej lekkoatletyki pokazuje, że można.
Jeśli myślimy o najlepszej polskiej lekkoatletce w historii, do głowy przychodzą jedynie dwa nazwiska: wciąż aktywnej Anity Włodarczyk, która nie ma sobie równych w rzucie młotem, i wielkiej Ireny Kirszenstein-Szewińskiej, która przywiozła z igrzysk olimpijskich aż siedem medali - najwięcej w historii. Zaczęło się w 1964 roku w Tokio, gdzie wraz z koleżankami była najlepsza w sztafecie 4x100 metrów i druga indywidualnie na 200 metrów i w skoku w dal. Cztery lata później w Meksyku nie miała już sobie równych na dystansie 200 metrów, a w biegu dwa razy krótszym dobiegła na trzeciej pozycji, podobnie jak na igrzyskach w Monachium w 1972 roku. Ostatnim triumfem Szewińskiej było wywalczone w wielkim stylu złoto w Montrealu na dystansie 400 metrów przy jednoczesnym pobiciu rekordu świata. W międzyczasie lekkoatletka sięgnęła po kilkanaście medali Mistrzostw Europy, a w 1974 roku została uznana za najlepszą sportsmenkę świata. W powszechnej opinii jest najwybitniejszą polską sportsmenką XX wieku i jest to jedno z tych twierdzeń, z którymi ciężko polemizować. Jedną z zawodniczek, z którą Szewińska wywalczyła złoto w sprinterskiej sztafecie w Tokio, była Ewa Kłobukowska, potencjalnie najszybsza na 100 metrów w polskiej historii. Jej kariera została zakończona już w wieku 21 lat z powodu zarzutów o męski układ chromosomów. Dzisiaj wiadomo, że zarzut był niesłuszny, ale w 1967 roku Kłobukowska została zmuszona do usunięcia się w cień, aby nie rozpętać międzynarodowego lekkoatletycznego skandalu z Polską w roli głównej. Jedyną polską mistrzynią olimpijską w biegu na 100 metrów pozostaje Stanisława Walasiewicz, która stanęła na najwyższym stopniu podium w Los Angeles w 1932 roku i wywalczyła srebro cztery lata później w Berlinie. Po tragicznej śmierci w wyniku postrzału w 1980 roku okazało się, że Walasiewicz była osobą interpłciową, ale organizacje lekkoatletyczne nigdy nie zdecydowały się zbadać tej sprawy i wszystkie wyniki polskiej mistrzyni pozostają w mocy. Wśród innych wielkich biegaczek XX wieku nie sposób nie wymienić Teresy Wieczorek-Ciepły, kolejnej z grona złotych sztafecistek z 1964 roku i srebrnej medalistki z tych samych igrzysk na dystansie 80 metrów przez płotki, specjalizującej się w biegu na 800 metrów Jolanty Januchty, po dziś dzień rekordzistki Polski, znakomitych płotkarek Grażyny Rabsztyn i Lucyny Langer czy nieco zapomnianej sprinterki Ewy Kasprzyk, której liczące ponad trzy dekady rekordy Polski na 100 i 200 metrów są wciąż obowiązujące.
Najlepszym Polakiem na średnich i długich dystansach w historii pozostaje bez wątpienia Janusz Kusociński, złoty medalista z 1932 z Los Angeles na 10 000 metrów. Ten wielki patriota, podobnie jak tysiące innych, stał się ofiarą niemieckiego bestialstwa podczas II wojny światowej i zginął rozstrzelany w podwarszawskich Palmirach w 1940 roku. Podobnie tragiczny finał spotkał długodystansowca Janusza Nojiego, największego rywala Kusocińskiego, który został zamordowany przez Niemców strzałem w tył głowy w obozie w Auschwitz w 1943 roku. Spadkobiercą przedwojennych mistrzów był Kazimierz Zimny, brązowy medalista na 5000 metrów z Rzymu. Wielkie sukcesy odnosili zawodnicy w konkurencji 3000 metrów z przeszkodami – polska lekkoatletyka dorobiła się dwóch złotych medalistów olimpijskich, odpowiednio Zdzisława Krzyszkowiaka w 1960 roku w Rzymie (w tych latach o miano najlepszego na świecie walczył z innym Polakiem, Jerzym Chromikiem) i Bronisława Malinowskiego w 1980 roku w Moskwie (cztery lata wcześniej w Montrealu wywalczył srebro). W latach 60. międzynarodową karierę na dystansie 400 metrów robił Andrzej Badeński, brązowy medalista z Tokio, a po srebro na tych samych igrzyskach sięgnęła sztafeta stumetrowców z Marianem Foikiem czy Wiesławem Maniakiem. Podobny wynik osiągnęli czterystumetrowcy w Montrealu w 1976 roku z Janem Wernerem na czele. Pomimo upływu niemal czterdziestu lat najszybszym sprinterem w polskiej historii pozostaje Marian Woronin, który wraz z kolegami wywalczył srebro w sztafecie w Moskwie. Na przełomie wieków po medale mistrzostw świata sięgali płotkarz Paweł Januszewski, sprinter Robert Maćkowiak, średniodystansowiec Paweł Czapiewski czy dwustumetrowiec Marcin Urbaś.
XXI wiek to przede wszystkim sukcesy na średnich dystansach. Marek Plawgo wielokrotnie pokazywał się ze znakomitej strony na 400 metrów oraz na 400 metrów przez płotki. Adam Kszczot walczył o najwyższe laury na dystansie 800 metrów. Na tym samym dystansie dobre wyniki odnosiła trapiona kontuzjami Joanna Jóźwik, w podobnej sytuacji zdrowotnej pozostaje utytułowana na średnich dystansach Angelika Cichocka. Lidia Chojecka sięgała po medale międzynarodowych imprez w biegach na 1500 i 3000 metrów. Znakomitym 1500-metrowcem był Marcin Lewandowski. Niestety, zakończył w tym sezonie karierę, aby poświęcić się pomocy córce, która doznała nieszczęśliwego wypadku. Największymi sukcesami zeszłorocznych igrzysk olimpijskich w Tokio były medale sztafet: złoto mieszanej i srebro pań na 400 metrów. Podporą obu zespołów była Justyna Święty-Ersetic, najlepsza obecnie polska biegaczka. Na poprzednich mistrzostwach Europy, w Berlinie w 2018 roku, była najszybsza na 400 metrów. Jej koleżanka z kadry, Sofia Ennaoui, cieszyła się ze srebra na 800 metrów. Podobny wynik zaliczył Marcin Lewandowski na 1500 metrów, z kolei na 800 metrów wśród panów równych sobie nie miał Adam Kszczot.
Najbliższą okazją na zapisanie kolejnej pięknej karty w historii polskich biegów są mistrzostwa Europy w Monachium trwające od 15 do 21 sierpnia. Pod nieobecność kontuzjowanych Joanny Jóźwik i Angeliki Cichockiej oraz zawieszających buty na kołku Adama Kszczota i Marcina Lewandowskiego, apetyty polskich kibiców muszą być ograniczone. Tradycyjnie wielką nadzieją są występy Justyny Święty-Ersetic na 400 metrów, podobnie jak jej koleżanek Natalii Kaczmarek, która znajduje się w znakomitej formie, oraz Anny Kiełbasińskiej. Polska sztafeta na tym dystansie to faworyt do złota. O medal w sprintach powalczą płotkarze: Damian Czykier, który na niedawnych mistrzostwach świata w Eugene otarł się o podium, oraz Pia Skrzyszewska, będąca największym talentem polskich biegów. Oczy Polaków będą zwrócone również w stronę Sofii Ennaoui, Patryka Dobka oraz Ewy Swobody, która wreszcie złamała granicę 11 sekund na 100 metrów. Naszym biegaczom na zawodach w Monachium pozostaje życzyć wysokiej formy i wiatru w plecy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/609993-wspaniali-polscy-sportowcy-lekkoatletyka-biegi