Paweł Fajdek wygrał konkurs rzutu młotem lekkoatletycznych mistrzostw świata w Eugene. Reprezentant Polski triumfował wynikiem 81,98 m. Srebrny medal zdobył Wojciech Nowicki. „Dla mnie najważniejsze było, aby zamknąć niektórym mordki” - powiedział Fajdek.
Fajdek wyszedł na prowadzenie w trzeciej serii, gdy rzucił młot na odległość 81,98 m. To najlepszy rezultat w historii jego startów w mistrzostwach świata i najlepszy wynik w tym sezonie. Na półmetku rywalizacji drugie miejsce zajmował Nowicki, który w drugiej próbie uzyskał 81,03 m. Polacy nie poprawili swoich wyników w czwartej, piątej i szóstej serii.
Plan został wykonany w 99 procentach. Miało być trochę dalej, ale przerwa w konkursie nam troszeczkę przeszkodziła. Nie mam do siebie pretensji. Zwycięzców się nie osądza, więc mam nadzieję, że trener (Szymon Ziółkowski - PAP) nie będzie na mnie krzyczał
— mówił nieco żartobliwie po zdobyciu złotego medalu Fajdek.
Przyznał, że w tym sezonie często uciekał i unikał dziennikarzy, bo nie chciał pompować balonika.
Miałem świadomość tego, że ta technika nie jest ze mną do końca dograna. Chciałem ją wypracowywać. Przez te lata doszedłem do jakiejś perfekcji w pewnym sprawach i doskonale wiedziałem, że przed główną imprezą wszystko się poukłada
— wskazał Fajdek.
Pytany przez PAP o to, czy zdobycie kolejnego złotego medalu mistrzostw świata smakuje inaczej, powiedział, że zmienia się marka, więcej znaczy nazwisko.
Nazwisko coraz więcej waży, znaczy. Coraz więcej ludzi cię zna. Nigdy nie spotkałem niektórych zawodników, ale każdy się ukłoni, przybije piątkę. Coś już w tym świecie znaczę
— podkreślił mistrz świata.
Wyrzeczenia mistrza
Mówił o wyrzeczeniach, których wymaga sport na tym poziomie.
Najgorsze jest to, że moja córka ma siedem lat, z czego podejrzewam, że może rok z nią spędziłem. No może z rokiem przesadziłem, ale mało jest tego czasu. To jest męczące. Nie da się jednak trenować na najwyższym poziomie i spędzać czasu z rodziną. Są momenty w ciągu roku, kiedy jest to możliwe i można to zrobić. W tym roku miałem rodzinę na tydzień w Portugalii. W domu staram się nie trenować, odpoczywać. Będzie coraz ciężej, dzieci jak rosną, mają coraz więcej problemów. Moja córka we wrześniu zaczyna szkołę, pierwszą klasę. Wszystko spada na żonę. Super, cieszę się, że jest wyrozumiała. Mam nadzieję, że jeszcze parę lat wytrzyma, bo nie mogę myśleć o zakończeniu kariery, gdy jest dobrze. A liczę jeszcze na dużo więcej
— powiedział Fajdek.
Dodał, że nie liczy pieniędzy, które idą za sukcesami.
Dla mnie najważniejsze było to, aby zamknąć niektórym mordki. Pokazałem, że szykowałem się do tej imprezy, a wszystko poszło w dobrym kierunku. Fajny konkurs i rezultat. Wiele razy mi zarzucano, że zdobywał mistrzostwa świata słabymi wynikami. Bardzo proszę — poziom wyższy i ja jeszcze lepiej. Za rok kolejna szansa, postaram się przygotować jeszcze lepiej
— mówił mistrz świata.
Fajdek piąty raz z rzędu został mistrzem świata. Rekordzista Polski triumfował również w Moskwie (2013), Pekinie (2015), Londynie (2017) i Dausze (2019).
Polacy w mistrzostwach świata w Eugene zdobyli już trzy medale: złoty i dwa srebrne. W piątek Katarzyna Zdziebło była druga w chodzie na 20 km. Biało-czerwoni prowadzą w klasyfikacji medalowej.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/606935-fajdek-najwazniejszym-bylo-aby-zamknac-niektorym-mordki