Chyba żaden inny sport, może poza piłką nożną, nie wygenerował tylu gwiazd wśród polskich zawodników jak lekkoatletyka. A wśród tych gwiazd na specjalne miejsce zasługuje najlepsza sportsmenka XXI wieku, niezastąpiona Anita Włodarczyk.
Na odbywających się tego lata Mistrzostwach Świata w Eugene i Mistrzostwach Europy w Monachium wychowanka Kadeta Rawicz byłaby jak zwykle murowaną faworytką. Byłaby, ale kontuzja odniesiona podczas pogoni za złodziejem czyhającym na jej samochód przekreśliła szansę na występ wielkiej mistrzyni w tym sezonie. Owszem, Anita pochwyciła przestępcę, który jeszcze dostał od mocarnej zawodniczki bęcki, ale jak się okazało, sprawiedliwość kosztowała ją zerwanie mięśnia dwugłowego uda. Mistrzyni spokojnie podchodzi do urazu i czekającej ją operacji – przecież dwa lata przed igrzyskami w Tokio również przeszła bardzo poważny zabieg, a później cieszyła się z olimpijskiego złota. Podobnie ma być w 2024 roku w Paryżu, bo 36-letnia zawodniczka jeszcze bynajmniej nie myśli o zawieszeniu butów na kołku.
Dominacja Anity Włodarczyk trwająca właściwie od Igrzysk Olimpijskich rozgrywanych w Londynie w 2012 roku jest czymś bardzo rzadko spotykanym w sporcie. Biorąc pod uwagę XXI wiek, naszą pierwszą damę lekkiej atletyki można postawić w jednym szeregu z Usainem Boltem czy Michaelem Phelpsem, choć oczywiście jej dyscyplina jest znacznie mniej medialna. Młociarka przez długi czas nie miała w zasadzie konkurencji, bo przecież żadna kobieta na świecie, poza nią samą, nie pokonała magicznej granicy 80 metrów aż do zeszłego roku i świetnego rzutu DeAnny Price. Zresztą stało się to na moment przed igrzyskami w Tokio, ale Amerykanka pojechała na azjatyckie zawody z kontuzją i jej występ nie był żadnym zagrożeniem dla złotego medalu Włodarczyk. Tym samym Polka mogła cieszyć się z trzeciego kolejnego olimpijskiego triumfu – w tabeli polskich multimedalistów przed nią pozostają już tylko czterokrotny złoty medalista w chodzie, Robert Korzeniowski, i legendarna Irena Szewińska. Do tej wspaniałej kolekcji Anita Włodarczyk dorzuciła cztery tytuły mistrzyni świata (byłoby pięć, ale czempionat w 2019 roku opuściła z powodu kontuzji) oraz tyle samo tytułów mistrzyni Europy. Nie jest absolutnie żadnym zaskoczeniem, że najbardziej prestiżowy lekkoatletyczny magazyn „Track And Field News” uznał Polkę najlepszą lekkoatletką dekady 2010-2019. Nic dziwnego, bo obok kolejnych złotych medali Włodarczyk zaliczyła również niemożliwą wręcz passę: przez 46 miesięcy, pomiędzy lipcem 2014 a majem 2018 roku, wygrała 42 zawody z rzędu.
Wszystko zaczęło się w drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku. W Pekinie w 2008 roku Anita Włodarczyk była szósta, ale już rok póżniej pobiła rekord Polski zmarłej kilka miesięcy wcześniej Kamili Skolimowskiej, mistrzyni olimpijskiej z Sydney z 2000 roku. Z Kamilą łączyła Anitę specjalna więź i do dziś na zawodach rzuca w odnowionej rękawicy swojej przyjaciółki. W ten sposób ma poczucie, że swoje sukcesy dzieli właśnie z popularną Kamą. Pierwszy rekord świata w wykonaniu Włodarczyk przyszedł w najlepszym momencie: ma Mistrzostwach Świata w Berlinie w 2010 roku, skąd wróciła oczywiście ze złotym medalem. Jej karierę na chwilę wyhamowały kontuzje, a dodatkowo w wielkiej formie były najpoważniejsze rywalki Włodarczyk, Niemka Betty Heidler i Rosjanka Tatiana Łysenko. W sezonie 2012 Polka triumfowała w Mistrzostwach Europy, a co najważniejsze okazała się najlepsza również na IO w Londynie – choć Łysenko rzuciła dalej, została zdyskwalifikowana za doping i po czterech latach złoty medal oficjalnie przyznano Włodarczyk. Na moskiewskich MŚ w 2013 roku Łysenko znów rzuciła dalej, ale i tym razem odebrano jej złoty medal na rzecz Polki (nastąpiło to w 2019 roku). Od tej pory Anita zwyciężyła w każdej wielkiej imprezie, w której wzięła udział: trzykrotnie zdobyła mistrzostwo Europy, dwukrotnie mistrzostwo świata, a w genialnym stylu bijąc rekord globu sięgnęła po olimpijski laur w 2016 roku w Rio. Chwilę później w Warszawie Włodarczyk wyśrubowała rezultat niewyobrażalny, którego pobicie trudno sobie wyobrazić: rzuciła młotem na odległość niemal 83 metrów! Niemal, bo uzyskała rezultat 82,98m. Operacja stawu kolanowego wyłączyła Anitę ze startów od lipca 2019 do maja 2021 roku, ale po powrocie Polka potwierdziła swój prymat na tokijskich igrzyskach. Wierzymy, że to samo stanie się w lecie 2024 roku w Paryżu.
Czy Anita Włodarczyk jest najlepszą polską lekkoatletką w historii? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo nie da się porównać jej osiągnięć do przedwojennych wyczynów Stanisławy Walasiewicz czy pięknej historii pisanej w latach 60. i 70. ubiegłego wieku przez Irenę Szewińską. Ale bez wielkich wątpliwości można stwierdzić, że jest najlepszą polską sportsmenką swoich czasów i oby jeszcze długo dzierżyła palmę pierwszeństwa. Jej seryjne triumfy są powodem do dumy zarówno dla polskich kibiców, jak i hołdem dla Kamili Skolimowskiej, której Anita dedykuje każde swoje zwycięstwo. Absencja Włodarczyk na letnich mistrzostwach świata i Europy to nie powód do smutku. Patrząc na historię jej kariery śmiało można oczekiwać, że nieugięta miotaczka wróci po kontuzji jeszcze lepsza i jeszcze bardziej głodna sukcesów. Bo przecież wielkiej mistrzyni jeszcze jedna rzecz do zrobienia pozostała – przekroczenie tej niezłamanej bariery 83 metrów…
ANITA WŁODARCZYK:
-rekord świata w rzucie młotem – 82,98m (2016)
-Igrzyska Olimpijskie – trzy złote medale (2012, 2016, 2020(21))
-Mistrzostwa Świata – cztery złote medale (2009, 2013, 2015, 2017)
-Mistrzostwa Europy – cztery złote medale (2012, 2014, 2016, 2018), jeden brązowy medal (2010)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/603841-wspaniali-polscy-sportowcy-anita-wlodarczyk