Polskie kolarstwo szosowe znajduje się obecnie w trudnym momencie. Sukcesy z połowy poprzedniej dekady odchodzą powoli w zapomnienie, a oczekiwania względem ich powtórzenia są co najmniej ostrożne. A przecież historia biało-czerwonego kolarstwa to naprawdę solidne wyniki i wielkie postaci. Czy mamy szansę nawiązać do historycznych osiągnięć w najbliższym czasie? Jak zwykle, oczy polskich kibiców zwrócone są w stronę dwóch najlepszych kolarzy, którzy smak triumfu poznali bardzo dobrze.
Michał Kwiatkowski, mistrz świata z 2014 roku, znajduje się obecnie w szóstej dziesiątce światowego rankingu. Rafał Majka, dwukrotny triumfator klasyfikacji górskiej Tour de France, plasuje się na międzynarodowych listach w drugiej setce. Oczywiście, obaj kolarze są już po trzydziestce i ich wydolność poprawie już raczej nie ulegnie, ale przy każdym starcie w jednym z Wielkich Tourów spoglądamy w ich kierunku z nadzieją na sprawienie jakże miłej niespodzianki. Na razie nie wyszkoliliśmy młodych wilków zdolnych walczyć z najlepszymi na świecie, więc nadal Majka i Kwiatkowski posiadają niemalże monopol na zainteresowanie wyścigami kolarskimi ze strony przeciętnego sportowego kibica. Warto pamiętać, że ta obecnie stosunkowo niszowa dyscyplina rozpalała niegdyś Polaków do czerwoności.
To dzięki kolarzom odbudowująca się po zaborach Polska zdobyła pierwszy olimpijski medal. W 1924 roku drużyna torowców cieszyła się ze srebra wywalczonego w Paryżu. Łącznie Polacy zdobyli jedenaście medali olimpijskich, choć wśród nich nigdy nie było tego z najcenniejszego kruszcu. Kolarstwo rozwijało się na polskich ziemiach od połowy XIX wieku i bardzo szybko ulice miast i wsi wypełniły się różnej maści cyklistami, a po II wojnie światowej był to środek transportu bardzo przydatny w kraju ze zrujnowaną siecią transportową. Położenie geograficzne i polityczne Polski nie pozostało bez znaczenia dla sportu. Aż do lat 90. XX wieku w kolarstwie utrzymywał się podział na zawodowstwo i amatorstwo, a żyjący za żelazną kurtyną Polacy w zasadzie nie mogli dostać się do zespołów zawodowych organizowanych w Zachodniej Europie. Tym samym ich udział w trzech najbardziej prestiżowych wyścigach, czyli Wielkich Tourach, był przez pół wieku zupełnie marginalny. W demoludach organizowano swój własny, socjalistyczny tour – Wyścig Pokoju. Przełomowa była edycja z 1956 roku, kiedy zawody wygrał Stanisław Królak. Polacy oszaleli nie tylko na punkcie szybkiego jak błyskawica Warszawiaka, ale również kolarstwa. Wyścig Pokoju, którego trasa wiodła również przez Polskę, był wydarzeniem śledzonym przez niemal wszystkich, a „Trybuna Ludu” na relacje z trasy poświęcała całe strony. Bezprecedensowy sukces Królaka rozpalił miłość do kolarstwa u rzeszy młodych chłopaków, którzy w latach 70. zawojowali kolarski świat.
Rywalizacja o miano najlepszego kolarza „dekady Gierka” rozgrywała się przede wszystkim pomiędzy Ryszardem Szurkowskim i Stanisławem Szozdą. Ten pierwszy wywalczył tytuł mistrza świata, podobnie jak Janusz Kowalski, i aż czterokrotnie triumfował w Wyścigu Pokoju. Szozda na mecie najważniejszych zawodów w Europie Środkowo-Wschodniej pierwszy był raz, raz też cieszył się ze srebrnego medalu na mistrzostwach świata – podobnie jak Krzysztof Sujka i Jan Jankiewicz. W Montrealu po indywidualny brąz na igrzyskach olimpijskich sięgnął Mieczysław Nowicki. Zresztą wespół z Szurkowskim, Szozdą i Tadeuszem Mytnikiem zajął również drugie miejsce w drużynie, czym powtórzył wynik sprzed czterech lat z Monachium (oprócz Szurkowskiego towarzyszyli mu wtedy Lucjan Lis i Edward Barcik). Polacy w latach 70. byli drużynowo ekstremalnie mocni: w teamie zdobyli pięć medali mistrzostw świata, w tym dwa złote. To na sukcesach wielkich mistrzów sprzed pół wieku wychowywał się Czesław Lang, który w 1980 roku sięgnął po pamiętny srebrny medal na igrzyskach olimpijskich w Moskwie przegrywając jedynie ze świetnym Siergiejem Suchoruczenkowem i wyprzedzając na mecie Jurija Barinowa o zaledwie kilka centymetrów. Został pierwszym polskim kolarzem zawodowym i jeździł we włoskich zespołach. To właśnie Lang stał w latach 90. za odzyskaniem blasku przez Tour de Pologne, organizowanym od 1928 roku, który dziś jest prestiżowym wyścigiem zaliczanym do serii UCI World Tour. Kolejnym z grona polskich mistrzów kierownicy był Lech Piasecki, triumfator Wyścigu Pokoju i mistrz świata z 1985 roku, który jako jedyny Polak w historii przez chwilę liderował Tour de France. W najważniejszym wyścigu świata największym sukcesem okazał się występ Zenona Jaskuły, który w 1993 roku zajął trzecią pozycję. To niebywałe osiągnięcie jest po dziś dzień najlepszym wynikiem polskiego kolarza w Wielkiej Pętli. W 1988 roku na igrzyskach olimpijskich w Seulu Jaskuła sięgnął po srebrny medal w drużynie z Markiem Leśniewskim, Andrzejem Sypytkowskim i Joachimem Halupczokiem. Ten ostatni był wielką nadzieją polskiego kolarstwa – już jako 21-latek zdobył tytuł mistrza świata. Niestety, arytmia serca zmusiła Halupczoka do zakończenia kariery w bardzo młodym wieku. Gigantyczny talent zmarł w wieku 25 lat po zasłabnięciu na meczu piłki nożnej, gdzie grał rekreacyjnie jako bramkarz. Od drugiej połowy lat 90. w polskim kolarstwie rozpoczęła się posucha. Przerwana wicemistrzostwem świata Zbigniewa Sprucha w 2000 roku trwała aż do pojawienia się na światowych trasach Michała Kwiatkowskiego i Rafała Majki.
Obaj największe sukcesy odnosili w połowie minionej dekady. Majka to prawdziwy „góral”, który najlepiej sprawdza się na trudnych etapach wytyczonych pomiędzy górskimi szczytami. Potwierdził to dwa razy zwyciężając w klasyfikacji górskiej Tour de France. Świetnie radził sobie również w Giro d’Italia, gdzie czterokrotnie finiszował w pierwszej dziesiątce, oraz we Vuelta a Espana – udało mu się zająć w tym wyścigu trzecie miejsce. Z igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro Małopolanin przywiózł brązowy medal. Warto pamiętać, że z tej samej imprezy srebro przywiozła Maja Włoszczowska, specjalistka w kolarstwie górskim, które jest w naszym kraju traktowane nieco po macoszemu. Kwiatkowski nie posiada, tak jak Majka, szczególnej specjalizacji – jest kolarzem wszechstronnym, przez co swego czasu był specjalistą od „klasyków”, czyli jednodniowych wyścigów łączących różne typy ukształtowania terenu. Mistrzostwo świata z 2014 roku jest prostym nawiązaniem do najlepszych tradycji lat 70. W ostatnim czasie obaj triumfatorzy Tour de Pologne nieco zwolnili tempo. To nie oznacza, że 1 lipca pojawią się na starcie Tour de France bez szans na namieszanie w stawce. Owszem, w swoich zespołach pełnią raczej funkcje pomocników, a nie liderów. Ale nikt nie zabroni polskim kibicom żywić nadziei na to, że Kwiatkowski i Majka przekroczą metę na Polach Elizejskich w czołówce, zapisując się po raz kolejny w annałach polskiego kolarstwa.
MICHAŁ KWIATKOWSKI (ur. 1990, zespół Team Ineos)
Rekordy w Wielkich Tourach:
Tour de France – 11. miejsce (2013), jeden wygrany etap
Giro d’Italia – 136. miejsce (2012)
Vuelta a Espana – 43. miejsce (2018)
Inne osiągnięcia – Mistrzostwo Świata w wyścigu indywidualnym ze startu wspólnego (2014), 1. miejsce w Tour de Pologne (2018) 1. miejsce w Amstel Gold Race (2015, 2022), 1. miejsce w Strade Bianche (2014, 2017), 1. miejsce w Milano-Sanremo (2017), 1. miejsce w Tirreno-Adriatico (2018), 1. miejsce w E3 Harelbeke (2016), 1. miejsce w Clasica de San Sebastian (2017)
RAFAŁ MAJKA (ur. 1989, zespół UAE Team Emirates)
Rekordy w Wielkich Tourach:
Tour de France – 19. miejsce (2018), dwa razy wygrana w klasyfikacji górskiej, trzy wygrane etapy
Giro d’Italia – 5. miejsce (2016)
Vuelta a Espana – 3. miejsce (2015), dwa wygrane etapy
Inne osiągnięcia – 1. miejsce w Tour de Pologne (2014), 1. miejsce w Tour of Slovenia (2017), 3. Miejsce ze startu wspólnego na igrzyskach olimpijskich (2016)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/602011-kolarstwo-michal-kwiatkowski-i-rafal-majka