O godz. 21.37 - z ponadpółgodzinnym opóźnieniem - rozpoczął w Saint-Denis pod Paryżem finał piłkarskiej Ligi Mistrzów między Realem Madryt a Liverpoolem.
Co się działo przed stadionem w Paryżu?
Spotkanie zostało opóźnione ze względów bezpieczeństwa. Nie wszyscy kibice na czas zdążyli dostać się na Stade de France, przed obiektem długo stały kolejki oczekujących na wejście. Niektóre źródła spekulowały też, że przed stadionem doszło do starć kibiców z policją. Chodziło o grupę fanów Liverpoolu, która miała próbować sforsować bramy bez biletów. Jedna ze stacji telewizyjnych podała, że służby użyły gazu łzawiącego.
Wcześniej odbyła się krótka ceremonia upamiętniająca katastrofę na Heysel, której 37. rocznica przypada w niedzielę. Wtedy, przed finałowym meczem Pucharu Europy między Liverpoolem a Juventusem Turyn (0:1), w wyniku starć między kibicami obu zespołów śmierć poniosło 39 osób. W sobotę legenda angielskiego klubu Kenny Dalglish złożył kwiaty na narysowanym na ziemi przed trybuną herbem Liverpoolu. Trybuny zatrzęsły się od braw, które popłynęły także z sektora zajmowanego przez fanów hiszpańskiego klubu.
Real Madryt to 13-krotny triumfator najważniejszych klubowych rozgrywek piłkarskich w Europie. Liverpool jest ich sześciokrotnym zwycięzcą.
Skład sobotniego finału jest taki sam jak w 2018 roku. Wówczas „Królewscy” zwyciężyli w Kijowie 3:1, triumfując po raz 13. w Pucharze Europy – są pod tym względem rekordzistami.
Początkowo gospodarzem finału miał być Sankt Petersburg, ale Rosjanie stracili prawo organizatora po decyzji UEFA, będącej następstwem zbrojnej agresji na Ukrainę.
Spotkanie poprowadzi francuski sędzia Clement Turpin.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/600404-niecodzienna-sytuacja-podczas-finalu-ligi-mistrzow