Sytuacja w Afganistanie, która jest pochodną decyzji prezydenta USA Joe Bidena o wycofaniu wojsk z tego kraju, podważa wiarygodność jego polityki zagranicznej - pisze w piątek komentator „Financial Times” ds. zagranicznych Gideon Rachman.
Po błyskawicznej ofensywie talibów Bidenowi trudno będzie teraz przekonywać do swego głównego hasła polityki zagranicznej - „Ameryka wróciła” (America is back) - ocenia Rachman.
Wprawdzie to były prezydent Donald Trump rozpoczął wycofywanie amerykańskich wojsk z Afganistanu i rozpoczął oparte na urojeniach rozmowy pokojowe z talibami, które do niczego nie doprowadziły. Ale zamiast podjąć odwrotną decyzję Biden przyspieszył wycofywanie sił
— przypomina komentator.
Rezultaty są przerażające, talibowie zajmują miasto za miastem, a upadek rządu wydaje się nieunikniony
— pisze Rachman.
Rodzi się strategiczne pytanie, w jaki sposób katastrofa w Afganistanie, która jest właściwie porażką zachodniej koalicji walczącej w tym kraju, odbije się na wiarygodności USA na całym wiecie. I jak wpłynie na rywalizację między Waszyngtonem a Pekinem. Ameryka ponosi jakąś klęskę i znakomicie wpasowuje się to w narrację rządów Chin i Rosji, które głoszą, że następuje schyłek potęgi USA, a amerykańskie gwarancje bezpieczeństwa nie są wiarygodne - komentuje publicysta.
Jeśli bowiem Stany Zjednoczone nie są konsekwentne w walce z talibami, to budzi to wątpliwości, czy naprawdę skłonne są bronić swoich sojuszników.
A przecież globalna struktura sojuszy Ameryki opiera się na założeniu, że w ostatecznych sytuacjach, siły USA zostaną wysłane, by bronić sojuszników, do Azji, Europy i w inne miejsca
— podkreśla Rachman.
W Waszyngtonie politykom nasuwa się przede wszystkim analogia z Wietnamem.
Pojawiły się już doniesienia, że Ameryka stara się przekonać talibów, by nie zaatakowali ambasady USA w Kabulu, aby uniknąć powtórki scen znanych z upadku Sajgonu w 1975 roku
— pisze autor.
Podkreśla też:
Amerykanie wiedzą, że jeżeli zdecydują się wycofać resztki swych sił z Kabulu, to w istocie podpiszą wyrok śmierci na afgański rząd.
Wprawdzie 14 lat po upadku Sajgonu skończyła się zimna wojna, Zachód wygrał, a o wyniku konfrontacji między Ameryką a Sowietami przesądził nie Wietnam lecz siła gospodarcza i polityczna USA, ale „te abstrakcyjne myśli nie stanowią teraz pocieszenia dla oblężonego narodu Afganistanu” - konkluduje Rachman.
Afganistan jak Sajgon
Amerykańska prasa szeroko komentuje w piątek błyskawiczne postępy talibów i decyzję o ewakuacji ambasady USA, wskazując m.in. na podobieństwa między pospieszną ewakuacją dyplomatów z Kabulu a chaotycznym opuszczeniem Sajgonu przez wojska USA po wojnie w Wietnamie.
Dla prezydenta (USA Joe) Bidena, który liczył na uporządkowane wycofanie się USA z Afganistanu, chaos w Kabulu niesie echa upadku Sajgonu w 1975 roku - dokładnie tego, czego chciał uniknąć
— napisał znany publicysta i dziennikarz „Washington Post” David Ignatius. Opisał w ten sposób konsekwencje ostatnich dni w Afganistanie, gdzie talibowie błyskawicznie zajmowali nowe tereny, w tym dwa z trzech największych miast kraju, i zagrażają Kabulowi.
W reakcji na te wydarzenia Pentagon ogłosił, że mimo niemal kompletnego procesu wycofania wojsk amerykańskich z Afganistanu tymczasowo wyśle do tego kraju 3 tys. żołnierzy, by ewakuować większość pracowników ambasady USA w Kabulu.
Jeszcze niecałe dwa tygodnie temu Biden zapewniał w Białym Domu, że przejęcie Kabulu przez talibów i powtórka scen z Sajgonu są „wysoce nieprawdopodobne”.
Również „New York Times” wskazuje na porównania z Wietnamem w 1975 r., kiedy wobec szybkiej ofensywy komunistów z Północy amerykańscy i wietnamscy pracownicy ambasady musieli być pospiesznie ewakuowani z dachu budynku za pomocą śmigłowców.
Kilka osób (w Departamencie Stanu USA - PAP) posępnie wskrzesiło porównanie, którego wszyscy chcieli uniknąć: upadku Sajgonu
— pisze dziennik.
Również na łamach nowojorskiej gazety ekspert think tanku American Enterprise Institute Frederick Kagan ocenił, że za „katastrofalny” sposób wycofania wojsk z Afganistanu odpowiada Biden.
Sposób, w jaki ogłosił ostateczne wycofanie amerykańskich wojsk - na początku sezonu walk, według szybkiego harmonogramu i bez adekwatnej koordynacji z władzami Afganistanu, po części wepchnęło nas w obecną sytuację
— przekonuje Kagan.
Ekspert przyznaje, że zawarty przez poprzedniego prezydenta USA Donalda Trumpa układ z talibami - mówiący o wycofaniu wojsk do maja 2021 r. - postawił Bidena w trudnej sytuacji. „Ale nie uzasadnia to pośpiechu ani konsekwencji, które teraz obserwujemy (…) Odpowiedzialne wycofanie wymagało więcej czasu i lepszego przygotowania. Historia zapamięta Bidena, rzekomego mistrza polityki zagranicznej, jako kogoś, kto zawiódł w tym najbardziej kluczowym zadaniu” - ocenił komentator.
Redakcja konserwatywnego dziennika „Wall Street Journal” jest jeszcze bardziej krytyczna.
Źle zaplanowany, wykonywany na złamanie karku odwrót z Afganistanu staje się strategiczną klęską i moralną katastrofą
— napisał dziennik.
Krytykuje m.in. ramy czasowe operacji, błędy takie jak zbyt szybkie wycofanie lotnictwa i cywilnych pracowników zajmujących się m.in. naprawami, a także dążenie do operacji mimo jasnych ostrzeżeń ze strony służb. „WSJ” wskazuje, że część winy za ten stan rzeczy ponosi również poprzednik Bidena, który zawarł z talibami umowę dotyczącą warunków wyjścia z kraju.
Z kolei publicysta CNN Stephen Collinson twierdzi, że sytuacja w kraju dowodzi tylko tego, co przez lata mówił prezydent Biden.
Narastająca katastrofa zdaje się potwierdzać domniemany argument Bidena, że USA nie udało się stworzyć niczego trwałego w Afganistanie, mimo śmierci i obrażeń u tysięcy Amerykanów, sojuszników i cywilów oraz wydania ponad biliona dolarów
— pisze komentator.
Przypomina słowa Bidena z wtorku, że Afgańczycy „muszą chcieć walczyć o swój kraj”.
Dla milionów Afgańczyków stojących teraz przed perspektywą życia pod drakońskimi rządami talibów to bezduszne stwierdzenie. Ale taka jest chłodna ocena Bidena w kwestii interesów jego własnego kraju
— podsumowuje.
mly/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/562396-amerykanskie-media-krytykuja-bidena-chodzi-o-afganistan