Raków Częstochowa awansował do 3. rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Konferencji, pokonując w Bielsku-Białej litewski zespół Suduva Mariampol w serii rzutów karnych 4-3. Po 90 minutach gry i dogrywce był remis 0:0. W pierwszym spotkaniu na Litwie też goli nie było.
W kolejnej rundzie Raków zagra z Rubinem Kazań.
Raków Częstochowa - Suduva Mariampol 0:0 po dogrywce, karne 4-3.
Żółta kartka – Raków Częstochowa: Fran Tudor, Wiktor Długosz, Marko Poletanovic. Suduva Mariampol: Olivier Rommens, Xabi Auzmendi, Nicolas Gorobsov.
Sędzia: Trustin Farrugia Cann (Malta). Widzów: 3 917.
Pierwszy mecz - 0:0; awans - Raków.
Raków Częstochowa: Vladen Kovacevic - Fran Tudor, Andrzej Niewulis (113. Maciej Wilusz), Zoran Arsenic - Mateusz Wdowiak (101. Jakub Arak), Marko Poletanovic, Ivi Lopez, Patryk Kun (78. Zarko Udovicic) - Daniel Szelągowski (56. Wiktor Długosz), Vladislavs Gutkovskis (46. Sebastian Musiolik), Marcin Cebula (101. Ioannis Papanikolaou).
Suduva Mariampol: Serafeim Giannikoglou - Markas Beneta (90+.3 Nicolas Tavavel), Samir Kerla, Aleksandar Zivanovic, Valdas Slavickas (77. Jewhen Jewremow) - Olivier Rommens (69. Giedrius Matulevicius), Nicolas Gorobsov, Nacho Cases (113. Alexandros Gkargkalatzidis) - Serge Nyuiadzi (77. Xabi Auzmendi), Romain Habran (90+3. Aleksandr Makas), Jordan N’Kololo.
Duża przewaga, brak goli
Raków od pierwszej minuty spotkania miał zdecydowaną przewagę, ale w przeciągu 120 minut nie potrafił jej udowodnić strzelając gola.
Najbliższy jego zdobycia, przed serią rzutów karnych, był w ostatniej minucie dogrywki. Jednak piłka odbiła się od słupka po strzale z rzutu wolnego Ivana Lopeza.
W konkursie „jedenastek” obie strony strzeliły celnie trzy razy. Za czwartym razem dobrą interwencją popisał się bramkarz Rakowa. Potem dobrze uderzył Marko Poletanovic. W tym momencie było 4-3. Kolejny rzut karny wykonywał Alexandros Gkargkalatzidis. Jego strzał obronił Vladan Kovacevic i częstochowianie mogli się cieszyć z awansu.
Przyjezdni w trakcie spotkania przeprowadzili kilka groźnych kontr. Na przykład cztery minuty po rozpoczęciu drugiej połowy, mając przed sobą tylko Kovacevica, Jordan N’Kololo uderzył wprost w niego.
W 28. min. doszło do nieoczekiwanej sytuacji. Po strzale z ostrego kąta jednego z zawodników z Litwy piłka przeszła przez dziurę w bocznej siatce, przeleciała przez bramkę i znalazła się ponownie w polu gry. Sędzia przerwał spotkania i poprosił o interwencję organizatorów spotkania (zawodnicy wykorzystali krotką przerwa na uzupełnienie płynów).
Mecz rozegrano w Bielsku-Białej, na obiekcie, z którego na co dzień korzysta Podbeskidzie. Jak poinformowano na początku lipca powodem takiej decyzji „jest chęć zapewnienia możliwości uczestnictwa w debiucie Rakowa w europejskich pucharach największej możliwej liczbie kibiców, co przy obecnych obostrzeniach sanitarnych oraz wymogach UEFA nie byłoby możliwe w przypadku rozegrania meczu na stadionie w Częstochowie” - można było przeczytać w klubowym komunikacie.
Zwycięski remis Śląska
Śląsk Wrocław zremisował z Araratem Erywań 3:3 (1:2) w rewanżowym meczu 2. rundy eliminacji Ligi Konferencji i awansował do kolejnej fazy. Pierwsze spotkanie w Armenii polski zespół wygrał 4:2. Jego następnym rywalem będzie Hapoel Beer Szewa z Izraela.
Śląsk Wrocław – Ararat Erywań 3:3 (1:2).
Bramki - Śląsk Wrocław: Robert Pich (2, 65), Szymon Lewkot (58); Ararat Erywań: Mory Kone (40, 42), Dognimani Yacouba Silue (89).
Żółta kartka – Śląsk: Szymon Lewkot; Ararat: Zirajr Margarjan, Dognimani Yacouba Silue.
Sędzia: Iwan Griffith (Walia). Widzów: 10 245.
Pierwszy mecz - 4:2, awans - Śląsk.
Śląsk Wrocław: Michał Szromnik – Szymon Lewkot, Wojciech Golla, Mark Tamas – Patryk Janasik (87. Bartłomiej Pawłowski), Krzysztof Mączyński, Rafał Makowski, Victor Garcia Marin – Robert Pich (90+4. Adrian Łyszczarz), Mateusz Praszelik (38. Waldemar Sobota) – Erik Exposito (87. Fabian Piasecki).
Ararat Erywań: Wsiewołod Jermakow – Juan Bravo, Marko Prljevic, Hrair Mkojan, Zirajr Margarjan - Alik Arakeljan (63. Igor Stanojevic), Dimitije Pobulic (79. Alyu Isah), Dawid Manojan (73. Gor Malakjan), Edgar Malakjan (63. Razmik Hakobjan) - Serge Deble (73. Dognimani Yacouba Silue) - Mory Kone.
Wydawało się, że losy dwumeczu rozstrzygnęły się już po dwóch minutach spotkania we Wrocławiu i wielkich emocji już nie będzie. Z lewej strony mocno w pole karne dośrodkował Victor Garcia Marin, bramkarz Araratu Wsiewołod Jermakow nie utrzymał w rękach piłki, do której dopadł Robert Pich i Śląsk prowadził 1:0, a w dwumeczu 5:2.
Podopieczni trenera Jacka Magiery nie forsowali tempa w kolejnych minutach, ale i tak kontrolowali spotkanie. To goście starali się grać szybko, ale ich pomysł na grę sprowadzał się do posyłania długich podań do wysuniętej dwójki Mory Kone i Serge Deble. Ten drugi miał dobra okazję w 20. minucie i była to pierwsza groźna akcja zespołu z Armenii.
Śląsk z minuty na minutę grał jednak coraz bardziej nonszalancko i praktycznie bez biegania. Wrocławianie stracili kontrolę nad wydarzeniami na boisku, napór rywali rósł i w końcu przyniosło to gole. Najpierw przed polem karnym piłkę stracili obrońcy i z bliska do siatki trafił Kone. Kilkadziesiąt sekund później napastnik z Wybrzeża Kości Słoniowej wykończył ładną i szybką akcję strzałem z pola karnego i Araratowi brakowało tylko gola do remisu w dwumeczu.
Dopiero po stracie dwóch bramek gospodarze ponownie się ożywili i mogli doprowadzić do remisu jeszcze przed przerwą, ale piłka po uderzeniu Picha wylądowała na słupku.
Po zmianie stron Śląsk już nie czekał, co zrobi rywal, ale zaczął atakować. Szybko do siatki trafił Rafał Makowski, ale sędzia dopatrzył się zagrania ręką zawodnika wrocławskiego zespołu. Kilka minut później nie było już żadnych wątpliwości – Krzysztof Mączyński dośrodkował z rzutu rożnego, Wojciech Golla zgrał głową, a Szymon Lewkot wślizgiem posłał piłkę do bramki.
Tym razem po strzeleniu gola Śląsk nie stanął, ale atakował dalej. Naciskani rywale mieli duże problemy z utrzymaniem się przy piłce, popełniali błędy i wrocławianie mieli okazje do szybkich ataków. Po jednym z nich Patryk Janasik dośrodkował z prawej strony a Pich uderzając wolejem trafił pod poprzeczkę.
Polski zespół już do końca spotkania nie oddał inicjatywy i mógł, a nawet powinien zdobyć kolejne gole. Dwie wyśmienite okazje miał Erik Exposito. Najpierw Hiszpan przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Araratu, a później zamiast strzelać próbował jeszcze podawać.
Śląsk zamiast podwyższyć prowadzenie sam stracił gola. I ponownie stało się to podobnie jak w poprzednich przypadkach – prosta strata na własnej połowie, szybko wyprowadzony atak przeciwników i napastnik gości w idealnej sytuacji trafił do bramki.
Później jeszcze dwie wyśmienite okazje miał Fabian Piasecki, ale za każdym razem bramkarz gości popisywał się doskonałą paradą i wynik nie uległ już zmianie.
Kolejnym rywalem Śląska będzie Hapoel Beer Sheva. Zespół z Izraele w poprzedniej rundzie wyeliminował Arda Kardżali wygrywając na wyjeździe 2:0 i w rewanżu u siebie 4:0. Pierwszy mecz zostanie rozegrany już za tydzień we Wrocławiu.
Porażka Pogoni
Z kolei piłkarze Pogoni Szczecin przegrali w Chorwacji z NK Osijek 0:1 i odpadli z rozgrywek Ligi Konferencji. O awansie wicemistrzów Chorwacji do trzeciej rundy kwalifikacji zdecydował gol reprezentanta Węgier Laszlo Kleinheislera.
NK Osijek - Pogoń Szczecin 1:0 (1:0).
Bramka - 1:0 Laszlo Kleinheisler (44).
Żółta kartka - NK Osijek: Mario Jurcevic, Mile Skoric, Ivan Fiolic. Pogoń: Benedikt Zech, Kamil Drygas, Paweł Stolarski.
Sędzia: Luis Godinho (Portugalia).
NK Osijek: Ivica Ivusic – Danijel Loncar, Mile Skoric, Mario Jurcevic, Mato Milos – Vedran Jugovic, Laszlo Kleinheisler (79. Darko Nejasmic), Marin Pilj (90. Jewhen Czaberko) – Damjan Bohar (79. Amer Hiros), Ramon Mierez, Petar Bockaj (63. Ivan Fiolic).
Pogoń: Dante Stipica – Jakub Bartkowski (79. Paweł Stolarski), Konstantinos Triantafyllopoulos, Benedikt Zech, Luis Mata – Damian Dąbrowski – Rafał Kurzawa (59. Alexander Gorgon), Kacper Kozłowski (68. Piotr Parzyszek), Jean Carlos (79. Kamil Drygas), Sebastian Kowalczyk (79. Marcel Wędrychowski) – Luka Zahovic.
Jedną zmianę w porównaniu z pierwszym meczem w Szczecinie wprowadził trener Kosta Runjaic. Na ławce rezerwowych usiadł Alexander Gorgon. W jego miejsce wyszedł Jean Carlos, który pokazał się z dobrej strony w ligowym meczu z Górnikiem. Brazylijczyk udowodnił, że miejsce w jedenastce mu się należy.
„Portowcy” bez kompleksów rozpoczęli rewanżowe spotkanie w Chorwacji. Już w szóstej minucie mieli dogodną sytuację w postaci rzutu wolnego około 20 metrów od bramki gospodarzy, ale Rafał Kurzawa uderzył w mur.
W 29. min. szarżował na bramkę Pogoni Ramon Mierez i tylko ofiarna pogoń Luisa Maty przerwała akcję, która mogła zakończyć się sytuacją sam na sam z Dantem Stipicą.
W odpowiedzi akcję prawą stroną przeprowadził Kacper Kozłowski. Dograł płasko na przedpole Ivicy Ivusicia, ale Rafał Kurzawa nie trafił dobrze w piłkę.
Jednak w ostatnim kwadransie pierwszej części dominację przejęli gospodarze. W 41. min. reprezentant Węgier Laszlo Kleinheisler strzelał z 15 metrów, ale piłka po odbiciu się od Konstantinosa Triantafyllopoulusa przeleciała obok polskiej bramki. Trzy minuty później Węgier jednak znalazł drogę do siatki Stipicy. Prawym skrzydłem uciekł Damjan Bohar, nie zdążył z interwencją Benedikt Zech, były piłkarz Zagłębia Lubin zagrał równolegle w poprzek pola karnego do nadbiegającego Kleinheislera, a ten płaskim uderzenie w długi róg zdobył prowadzenie dla NK Osijek.
W 57. min. świetną akcję zainicjował Kurzawa, odegrał do Kozłowskiego. 17-latek uderzył zza pola karnego, ale Ivusic zdołał obronić.
Tyle, że chwilę później Chorwaci mieli jeszcze lepszą okazję do podwyższenia prowadzenia. Ponownie strzelał Kleinheisler, Stipica tylko wzrokiem odprowadził piłkę. Ta, na szczęście dla Portowców, minimalnie ominęła bramkę.
W 68. min. na bramkę gospodarzy strzelali Alexander Gorgon i Luka Zahovic. Tylko ofiarna interwencja Mile Skorica uratowała zespół Osijeku przed niebezpieczeństwem. Chwilę później Jean Carlos miał przed sobą już pustą bramkę, ale ubiegł go stoper Osijeku.
W 83. i 85. minucie przed drugą bramką „Portowców” uratował Dante Stipica. Najpierw strzelał Amer Hiros, potem Ivan Fiolic.
Polacy w ostatnich kilkudziesięciu minutach spotkania byli zespołem prowadzącym grę. W ostatnich chwilach meczu rzucili do ataku wszystkie siły (łącznie ze Stipicą w polu karnym gospodarzy podczas rzutów rożnych). Nie przyniosło to jednak zmiany wyniku.
Tym samym Pogoń w czwartym starcie w europejskich pucharach nie zdołała przejść żadnej rundy i nadal pozostaje bez zwycięstwa (pięć porażek, trzy remisy).
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/560593-rakow-i-slask-graja-dalej-awans-do-3-rundy-eliminacji-lk