Piłkarze Rakowa Częstochowa po raz pierwszy wywalczyli Superpuchar Polski. Zdobywcy krajowego pucharu wygrali z mistrzem Polski Legią Warszawa na jej stadionie w serii rzutów karnych 4-3. Po 90 minutach gry był remis 1:1.
Legia Warszawa - Raków Częstochowa 1:1 (0:1); karne: 3-4.
Bramki: 0:1 Fran Tudor (10-głową), 1:1 Mahir Emreli (90+3-głową).
Żółte kartki - Legia Warszawa: Bartosz Slisz, Lindsay Rose, Mateusz Hołownia, Josip Juranovic, Cezary Miszta. Raków Częstochowa: Andrzej Niewulis, Marcin Cebula.
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów: ok. 10 tys.
Legia: Cezary Miszta - Lindsay Rose (58. Kacper Skibicki), Mateusz Wieteska, Mateusz Hołownia - Josip Juranovic, Andre Martins, Bartosz Slisz (58. Bartosz Kapustka), Filip Mladenovic - Ernest Muci (58. Luquinhas), Tomas Pekhart, Rafael Lopes (58. Mahir Emreli).
Raków: Vladan Kovacevic - Milan Rundic, Andrzej Niewulis, Zoran Arsenic - Fran Tudor (65. Mateusz Wdowiak), Giannis Papanikolaou, Ben Lederman (87. Marko Poletanovic), Patryk Kun - Marcin Cebula (77. Tomas Petrasek), Sebastian Musiolik (83. Jakub Arak), David Tijanic (69. Ivi Lopez).
Zdobywca Pucharu Polski, który debiutował w spotkaniu o Superpuchar, rozpoczął bez respektu dla grającego przed własną publicznością i mającego wiele doświadczeń z takich meczów mistrza kraju.
Ofensywnie usposobieni częstochowianie, którzy szykują się do debiutu w europejskich pucharach, od początku narzucili swoje warunki i styl gry. W dziewiątej minucie w dobrej sytuacji skiksował Słoweniec David Tijanic, ale skończyło się rzutem rożnym. Po dośrodkowaniu i zgraniu piłki przez Andrzeja Niewulisa Chorwat Fran Tudor z bliska strzałem głową pokonał Cezarego Misztę.
Grająca bez kilku podstawowych zawodników stołeczna ekipa po kolejnych 10 minutach mogła przegrywać już 0:2, ale strzał Tijanica z pola karnego zdołał obronić Miszta, a po kolejnych pięciu minutach tylko złemu przyjęciu piłki przez Marcina Cebulę gospodarze mogli zawdzięczać, że nie stracili drugiego gola.
Legioniści odpowiedzieli uderzeniem Albańczyka Ernesta Muciego, ale nie mogło ono sprawić kłopotów pozyskanemu latem bośniackiemu bramkarzowi Vladanowi Kovacevicowi. W 38. minucie pokazał się król strzelców poprzedniego sezonu ekstraklasy Tomas Pekhart, ale jego strzał głową był zbyt lekki. Czech wygrał walkę o piłkę w polu karnym także tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę, ale uderzył ponad poprzeczką.
Drugą połowę lepiej zaczęli legioniści. W 50. minucie po podaniu debiutanta Lindsaya Rose’a Portugalczyk Rafael Lopes trafił w poprzeczkę.
Mistrz Polski grał lepiej, ale ciągle przegrywał, więc po niespełna godzinie trener Michniewicz zdecydował się na cztery zmiany jednocześnie. Na boisku pojawiali się m.in. Brazylijczyk Luquinhas i Azer Mahir Emreli, którzy wyróżniali się w spotkaniach kwalifikacji Ligi Mistrzów z norweskim Bodoe Glimt.
Warszawski zespół przyspieszył i m.in. kilka razy Kovacevica z dystansu próbował pokonać rezerwowy Kacper Skibicki, a akcji Bartosza Kapustki nie zdołał skutecznie zamknąć Filip Mladenovic.
W 77. minucie drugi raz piłkę do bramki gospodarzy skierował Raków - Sebastian Musiolik przy linii bocznej odebrał ją Mateuszowi Wietesce, dograł do wprowadzonego chwilę wcześniej Hiszpana Iviego Lopeza, a ten kopnął do siatki. Radość graczy i kibiców Rakowa trwała jednak tyle, ile narada sędziów i analiza zapisu wideo, który wykazał, że napastnik gości atakując pełniącego w sobotę obowiązki kapitana Legii obrońcę pociągnął go za koszulkę, czym spowodował jego upadek.
Gdy wydawało się, że Raków do wicemistrzostwa kraju i Pucharu Polski w roku stulecia istnienia dołoży Superpuchar, padło wyrównanie. Josip Juranovic dośrodkował z prawej strony boiska, błąd popełnił bramkarz gości i Emreli z bliska głową skierował piłkę do siatki.
Regulamin Superpucharu w przypadku remisu w regulaminowym czasie nie zakłada dogrywki, a od razu konkurs rzutów karnych. 23-letni Kovacevic za błąd z końcówki meczu zrehabilitował się już w drugiej kolejce „jedenastek”, broniąc strzał Bartosza Kapustki. W następnej serii w słupek trafił Emreli, a Miszta odbił piłkę po uderzeniu Zorana Arsenica. Do końca strzelający już się nie pomylili, więc w gablocie częstochowskiego klubu stanie kolejne trofeum.
Legia zmarnowała szansę na piąty Superpuchar. Ostatnio sięgnęła po niego w 2008 roku, a sobotnia porażka była… ósmą z rzędu.
W środę mistrz Polski podejmie Florę Tallin w pierwszym meczu 2. rundy kwalifikacji Champions League, a dzień później Raków na Litwie zagra z Suduvą Mariampol w 2. etapie eliminacji Ligi Konferencji. W piątek natomiast rozpocznie się sezon 2021/22 piłkarskiej ekstraklasy.
kk/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/559043-historyczne-zwyciestwo-rakowa-czestochowa