Piłkarze Realu Madryt i Manchesteru City odnieśli zwycięstwa na własnych obiektach w pierwszych meczach ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów. „Królewscy” pokonali Liverpool 3:1, a „The Citizens” wygrali z Borussią Dortmund 2:1.
Duże szanse ekipy „Królewskich”
Mecz Realu z Liverpoolem był powtórką finału LM z 2018 roku. Wówczas hiszpański zespół także wygrał 3:1. We wtorek podopieczni trenera Zinedine’a Zidane’a byli wyraźnie lepsi i odnieśli zasłużone zwycięstwo.
W pierwszej połowie gospodarze całkowicie kontrolowali wydarzenia na boisku. Liverpool nie oddał w niej nawet jednego, choćby niecelnego strzału. Dla Realu bramki natomiast zdobyli Vinicius Junior w 27. minucie oraz Marco Asensio w 36.
O ile problemów w defensywie „The Reds” można się było w tym sezonie spodziewać, bo już na jego początku poważnej kontuzji doznał filar obrony Virgil van Dijk, to zaskoczeniem jest częsta bezradność w ataku angielskiej ekipy.
Po przerwie nadzieje gościom przywrócił Mohamed Salah. Egipcjanin na listę strzelców wpisał się w 51. minucie - był to pierwszy w tym meczu strzał Liverpoolu. Później znów jednak inicjatywę przejął Real, a w 65. minucie z drugiego gola cieszył się Vinicius Junior.
Według serwisu statystycznego Gracenote na podstawie rezultatów w europejskich pucharach, Real ma aż 77 procent szans na awans do półfinału.
Nieco gorsze nastroje w Manchesterze
W nie aż tak dobrym położeniu jest Manchester City. Podopieczni trenera Josepa Guardioli są już bardzo blisko zdobycia mistrzostwa Anglii, ale po pierwszym meczu z BVB nie mogą być jeszcze pewni przełamania ćwierćfinałowej klątwy.
Pod wodzą hiszpańskiego szkoleniowca klub ten nigdy nie awansował do półfinału prestiżowych rozgrywek. Co więcej, zdarzało mu się odpaść w starciu z ekipami, od których teoretycznie był znacznie mocniejszy; jak rok temu z Olympique Lyon. W rywalizacji z rozczarowującą w tym sezonie Borussią (dopiero piąte miejsce w tabeli Bundesligi) na razie także nie zachwycił.
Zaczęło się zgodnie z planem. W 19. minucie prowadzenie gospodarzom dał Kevin De Bruyne. Manchester dłużej utrzymywał się przy piłce, miał optyczną przewagę, ale kolejnego gola zdobyć nie potrafił. Co więcej, goście groźnie kontratakowali. W 37. minucie do siatki trafił Jude Bellingham, jednak gol nie został uznany, bo sędzia dopatrzył się faulu na bramkarzu Manchesteru - Edersonie.
Do remisu Borussia doprowadziła w 84. minucie za sprawą Marco Reusa, który wykorzystał podanie Erlinga Haalanda. To było 18. trafienie Reusa dla BVB w Lidze Mmistrzów i tym został samodzielnie najlepszym strzelcem w historii klubu w tych rozgrywkach. 17 goli dla Borussii w Lidze Mistrzów zanotował Robert Lewandowski.
Manchester zwycięską bramkę zdobył w 90. minucie za sprawą Phila Fodena. 20-letni Anglik był aktywny przez całe spotkanie i jego upór w końcu został wynagrodzony.
Całe spotkanie na ławce rezerwowych Borussii przesiedział Łukasz Piszczek.
Kolejna odsłona widowiska
Na środę zaplanowano pozostałe ćwierćfinały. Bayern Monachium, bez leczącego kontzuję Roberta Lewandowskiego, podejmie Paris Saint-Germain, a z powodu pandemicznych restrykcji w Sewilli FC Porto zagra z Chelsea Londyn.
Rewanże odbędą się za tydzień. Z kolei 27/28 kwietnia i 4/5 maja rozegrane zostaną półfinały, w których Bayern, jeśli wyeliminuje PSG, spotka się z Manchesterem City lub BVB, natomiast Real lub Liverpool zagra z Chelsea lub FC Porto.
Finał ma się odbyć 29 maja w Stambule.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/546060-emocje-w-lm-real-lepszy-od-liverpoolu-city-ogralo-bvb