Nadal wygrał RG w zegarku za 2 mln

Rafael Nadal wygrał Roland Garros po raz 8. i zrobił to w jednym z najdroższych zegarków na świecie.

Popularny "Rafa" po 2 godzinach pokonał w finale rodaka Davida Ferrera w łatwych 3 setach, 6:3, 6:2, 6:3.

Nikomu w historii nie udało przed Nadalem wygrać 8 razy któregokolwiek turnieju wielkoszlemowego.

Jest to 12. tytuł Wielkiego Szlema u 27-letniego Hiszpana, który urodziny spędza co roku właśnie na kortach French Open (w tym roku organizatorzy zorganizowali mu prawdziwe przyjęcie na korcie po jednym z wygranych meczów).

Ale najlepszym prezentem urodzinowym był kolejny puchar i 1,5 mln euro, które Hiszpan zainkasował za zwycięstwo. Być może kupi sobie za to zegarek...

A ważący tyko 19 gramów RM 27-01 firmy Richard Mille, w którym występuje "Rafa", kosztuje nie tylko więcej niż niejeden luksusowy samochód, ale ceną przebije willę w Konstancinie.

Ewentualny kupiec musi się przygotować na wysupłanie 690 000$ (ok. 2 mln zł), czyli ponad 100 000 zł za gram zegarka. Zainteresowani powinni się też pospieszyć, bo ma powstać 50 takich cudeniek, co też nie jest taką małą liczbą w porównaniu np. z dwustronnym modelem Tour de l'Ile od Constatin Vacheron, którego skonstruowano tylko 7, każdy w cenie miliona dolarów.

Zainteresowanie zegarkiem sygnowanym przez słynnego Rafę nie powinno jednak być duże, bo wytrzymujący przeciążenia rzędu 5000G carbonowo-tytanowy chronograf zapinany jest na rzep (pomysł Nadala) i mimo wszystko nie grzeszy urodą.

Z poprzednim modelem zegaraka, cięższym o gram RM027, w którym Nadal m.in w 2012 wygrał swój 7. tytuł Roland Garros wiąże się nieprzyjemna sytuacja, do której doszło dzień po finale. Wtedy to wart "tylko" milion złotych sikor Nadala (warto wspomnieć, że wypożyczany mu przez firmę Richard Mille) został skradziony z luksusowego apartamentu hotelowego hiszpańskiego mistrza, jak się później okazało przez pracownika hotelu (podobno barmana).

Francuska policja bardzo szybko wytypowała sprawcę i aresztowała go jeszcze tego samego dnia, a zegarek odnaleziono we wskazanym przez niego miejscu przy torach kolejowych.

W tym roku obyło się bez podobnej przygody.

Paweł Korsun