„Zbigniew Boniek jest szanowany wśród trenerów, prezesów i jestem przekonany, że jeśli się na to zdecyduje, to wybierze odpowiedniego selekcjonera. Proszę zwrócić uwagę np. na siatkówkę. Mamy zdolną młodzież, ale dopóki nie zostali zaangażowani zagraniczni trenerzy, to byliśmy cieniutcy” - mówi w wywiadzie dla wPolityce.pl legendarny bramkarz polskiej reprezentacji Jan Tomaszewski o konieczności zwolnienia trenera Jerzego Brzęczka.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: 8 sekund, które zmienią kadrę? Wymowne milczenie Lewego ws. taktyki. „Trudno się gra, gdy nie funkcjonuje ofensywa i defensywa”
wPolityce.pl: Czy widział pan gorszy mecz reprezentacji Polski niż wczorajsza gra w pierwszej połowie spotkania z Włochami?
Jan Tomaszewski: Nie, ale to nie o to chodzi. Najważniejsze jest jedno pytanie. Wczoraj na boisku w naszej reprezentacji wystąpiło siedmiu „włoskich Polaków”. Wie pan, co mam na myśli. I niech mi pan wytłumaczy, jak to jest, że oni grając w lidze na co dzień przeciwko sobie – przeciwko tym zawodnikom, którzy występują w reprezentacji Włoch – grają jak równy z równym, a niejednokrotnie są lepsi.
Syndrom Piotra Zielińskiego. Inne ustawienie i taktyka w Napoli, inne w kadrze.
Właśnie. A kiedy grają w reprezentacji przeciwko tym samym zawodnikom, to jest kompromitacja. Nie ma skutków bez przyczyny. Po pierwszym meczu po pandemii z Holandią powiedziałem, że trzeba zweryfikować pracę Jurka Brzęczka po meczach z Włochami i Holandią, które będą w listopadzie. I odpowiedzieć na pytanie, czy bliżej nam będzie – co jest bardzo ważne – do Bolonii (red. mecz z Włochami 07.09.2018 r.), kiedy Jurek przejął reprezentację od Adama Nawałki i ta reprezentacja zagrała wspaniały mecz, wygrywając 1:0, bo to 1:1, to był podarunek od sędziego. Czyli ci chłopcy potrafią grać. Od tego czasu zaczęły się próby zmiany systemu – dwie „dziewiątki”, trzech defensywnych – i nie było stabilności. Niestety nie ma powtarzalności, nie ma nic w tej drużynie. Jest jeszcze jedna sprawa – zmiany w składzie. Tego się w reprezentacji nie robi. Dam taki przykład. W Realu Madryt czy w Barcelonie jest po 30 reprezentantów różnych krajów, ale jeśli grają między sobą, to w zasadzie wiadomo, jaka 11 wystąpi i w tym momencie 10-15 zawodników idzie na rezerwę czy trybuny. U nas w tej chwili jest najlepsze pokolenie w historii polskiej piłki, bo jest 17-18 zawodników – starzy wyjadacze i młode wilczki, szczególnie z Lecha, a w dalszym ciągu nie mamy systematyczności, powtarzalności.
Trzy zmiany w przerwie, to przyznanie się przez selekcjonera do błędu?
Dla mnie w ostatnich czterech meczach najlepszym pomocnikiem był Góralski. Taki, który pokazał jak się biega, walczy – nie tylko w defensywie, ale i w ofensywie – i on jest na rezerwie. Poza tym proszę zobaczyć. Wyszła wczoraj jedenastka, która miała zawojować zdziesiątkowanych Włochów. Jeśli wymienić rezerwowych, to włos się na głowie jeży – Zieliński, Góralski, Kędziora. Było tam 7-8, którzy mogliby grać. Selekcjoner, jeśli ma taki „kłopot bogactwa” – a teraz ma – to musi obserwować zawodników na treningach, na posiłkach, czy nie mają dołka psychicznego i na tej podstawie wystawić zespół. Jeśli trzech się zmienia po przerwie i ta gra jakoś idzie, to ktoś tu popełnił straszny błąd.
Stając w obronie trenera, można powiedzieć, że wymaga się od niego wprowadzania młodych zawodników do kadry. Pytanie, czy np. miał prawo wystawić Grosickiego w pierwszym składzie, skoro ten piłkarz nie gra w klubie.
Nie mówię o Grosickim, bo moim zdaniem Grosicki i Milik nie powinni być w ogóle powołani.
Milik dał słabą zmianę, ale Grosicki próbował „szarpnąć”.
Nic nie „szarpnął”, bo dwa razy przebiegł 40 metrów bezproduktywnie. Ale to nie o to chodzi. Mnie chodzi o to, że np. w pierwszym składzie nie wyszli Zieliński i Góralski. Młodzi zawodnicy – jak Moder, Jóźwiak – są wspaniali, ale Moder za szybko dostał nominację na taki mecz – mecz, który decydował o pierwszym miejscu. On jest w tym momencie dobry na wejście, bo tego może jeszcze nie wytrzymać psychicznie. To są sprawy personalne. Natomiast jeszcze raz mówię – dlaczego ci zawodnicy, począwszy od Lewandowskiego, grają dobrze w swoich klubach, a w reprezentacji „cieniują”. Chcę przypomnieć, że za pana Kazimierza Górskiego było tak, że w klubach graliśmy różnie – raz dobrze, raz źle – ale jak graliśmy w reprezentacji, to na 150 proc. swoich możliwości. Dlaczego? Bo byliśmy w lepszym towarzystwie niż w klubach. A tu jest odwrotnie. Czyja to jest wina? Jeżeli Jurek mówi, że w pierwszej połowie – bo przegraliśmy pierwszą połowę, oni dostali wiatru w żagle i potem z nami jechali, jak chcieli – nie były realizowane zadania taktyczne, to są dwie możliwości. Albo te zadania przerosły zawodników, o czym trener powinien wiedzieć i nie powinien dawać im takich zadań, albo grają przeciwko niemu.
Wywiad Roberta Lewandowskiego i jego wymowne milczenie to wotum nieufności wobec trenera Brzęczka?
To nie jest wotum nieufności, to jest po prostu decyzja. I to samo napisał Zbyszek Boniek, że sprowadzili nas na ziemię. Lewy później powiedział, bo w tym momencie milczenie jest złotem, że ani nie było defensywy, ani nie było ofensywy. To co było? Jeszcze z Holandią była defensywa, a tutaj nie było ani ofensywy, ani defensywy. Są dziennikarze, którzy bronią Brzęczka, ponieważ wszedł do Mistrzostw Europy. Tyle tylko, że nie mówi się o jednej rzeczy – w finałach Mistrzostw Europu już jesteśmy, ale w lutym czy w marcu zaczną się eliminacje do Mistrzostw Świata. Do czerwca zagramy 3,4 czy 5 meczów, w zależności od grupy. I tutaj każdy punkt, każda bramka będzie ważna, bo będziemy losowani z drugiego koszyka, a z drugiego miejsca wchodzi chyba tylko pięć drużyn. Poza tym na Mistrzostwach Europy nie będziemy grali z Armenią, Kazachstanem i innymi, tylko będziemy grali z drużynami pokoju Włochów czy Holendrów.
Jest jeszcze czas na zmianę trenera?
Naturalnie, że jest. Nawet, jeśli wygramy z Holendrami, to nie ma stabilizacji w grze. Może nam się udać wygrać, tak jak udało nam się z Ukrainą, bo Ukraińcy byli lepsi. Te wypowiedzi zawodników po meczu, że po pierwszej połowie należałoby wymienić całą jedenastkę, że fatalnie – to pytam się jeszcze raz – w klubach potrafią grać, a w reprezentacji nie? Po prostu nie ma chemii. Moim zdaniem, jeśli Zbyszek nie dokona zmiany, to przez cztery lata znikniemy ze sportowej mapy świata, bo nie zakwalifikujemy się na mistrzostwa do Kataru, a na Euro zagramy trzy mecze.
Widzi pan następcę?
Cały czas optowałem za tym – nawet przed nominacją Brzęczka, którego zresztą popierałem, bo myślałem, że Jurek sobie porazi, ale nie poradził sobie i taka jest prawda – żeby trener był zagraniczny. Zbyszek ma kontakty i może takiego trenera namówić do tego w ciągu pięciu minut, bo jest ogromnym autorytetem. Pod jednym warunkiem, że jego asystentem będzie Polak. Nie wiem, czy miałby to być Probierz czy Stokowiec, ale żeby asystentem był Polak, który po tym zagranicznym trenerze przejmie kadrę i będzie kontynuował. Dlaczego zagraniczny? Dlatego, że niestety zarówno Nawałka, Brzęczek, Smuda i ostatni trenerzy sugerują się niestety podpowiedziami niektórych wybitnych fachowców – niektórych pseudodziennikarzy. I oni praktycznie rządzili tą reprezentacją. Doprowadzili do tego, że po wspaniałym meczu w Bolonii graliśmy dwa mecze na Stadionie Śląskim w Chorzowie najpierw dwoma „dziewiątkami”, potem trzema defensywnymi pomocnikami, bo im się tak zamarzyło. A cały świat gra 4-4-1-1 i Francuzi grają właśnie takim systemem – obojętne, czy grają z Gibraltarem czy z Niemcami, Portugalią. Defensywnie z Niemcami czy Portugalią, a ofensywnie z Gibraltarem. To jest automatyzm, a u nas co mecz, to inne ustawienie. Z Ukrainą graliśmy dwoma napastnikami – komu to było potrzebne? To jest po prostu niezrozumiałe.
Zbigniew Boniek był chyba przeciwnikiem zatrudnienia zagranicznego trenera, stąd pomysł z Jerzym Brzęczkiem.
Rozumiem, ale teraz nie ma innego wyjścia. Tę drużynę trzeba poustawiać, zresetować. Jestem przekonany, że trener zagraniczny by to zrobił.
Ma pan kogoś konkretnego na myśli?
Zbigniew Boniek jest szanowany wśród trenerów, prezesów i jestem przekonany, że jeśli się na to zdecyduje, to wybierze odpowiedniego selekcjonera. Proszę zwrócić uwagę np. na siatkówkę. Mamy zdolną młodzież, ale dopóki nie zostali zaangażowani zagraniczni trenerzy, to byliśmy cieniutcy. Jak zaczęli przyjeżdżać trenerzy, którzy nie zwracali uwagi na tych dziennikarzy, którzy uzurpują sobie prawo do sterowania trenerem reprezentacji, to mamy podwójnych mistrzów świata i nieprawdopodobne sukcesy.
Rozmawiał Krzysztof Bałękowski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/526737-wywiad-tomaszewski-znikniemy-ze-sportowej-mapy-swiata