Pierwsze igrzyska olimpijskie po opadnięciu żelaznej kurtyny okazały się jednymi z najcieplej wspominanych przez kibiców na całym świecie. Znakomita organizacja (nic dziwnego, wszak Barcelona była rodzinnym miastem przewodniczącego MKOl, Juana Antonio Samarancha), brak bojkotów i wielkich skandali, cudowne miasto – to wszystko przyczyniło się do tego, że gorące lato 1992 roku było prawdziwym świętem sportu.
Wielkie powroty, wielkie debiuty
Jedynym państwem, które zostało pozbawione możliwości uczestniczenia w zawodach, była Federacyjna Republika Jugosławii, czyli Serbia i Czarnogóra. W 1992 roku trwały zbrojne konflikty w Chorwacji oraz Bośni i Hercegowinie, a na Serbię, powszechnie uznawaną za agresora, sankcje nałożyła Organizacja Narodów Zjednoczonych. Za to w Barcelonie po niemal trzech dekadach wystąpiła wspólna reprezentacja zjednoczonych Niemiec, wreszcie też szansę na niezależny udział miały państwa bałtyckie. Pozostałe byłe republiki radzieckie pojawiły się w Hiszpanii pod wspólnym szyldem Wspólnoty Niepodległych Państw (wśród nich znalazła się Gruzja, która członkiem WNP nie była), choć medaliści świętowali już pod flagami swoich krajów. Zresztą owa postsowiecka reprezentacja zwyciężyła w klasyfikacji medalowej. Dzięki reformom Frederika Willema de Klerka znoszącym rasistowski system apartheidu, po trzydziestu latach nieobecności w igrzyskach mogła wziąć udział Republika Południowej Afryki. Związany jest z tym ikoniczny obrazek z Barcelony: czarnoskóra Etiopka Derartu Tulu zwyciężyła w biegu na 10 000 metrów, a drugie miejsce zajęła biała biegaczka z RPA, Elana Mayer. Po finiszu obie zawodniczki chwyciły się za ręce i wspólnie wykonały rundę honorową, co miało symbolizować rasowe pojednanie w Afryce. Pewne obawy wiązano z bezpieczeństwem, bo w Hiszpanii początku lat 90. szalał terror siany przez baskijskich niepodległościowych ekstremistów z ETA (rok wcześniej w katalońskim mieście Vic wybuch bomby spowodował śmierć dziesięciu osób) – na szczęście do żadnego zamachu podczas igrzysk nie doszło.
Show w amerykańskim stylu
Najbardziej pamiętnym sportowym wspomnieniem związanym z barcelońskimi igrzyskami jest z pewnością występ koszykarskiego Dream Team. Amerykanie dostali pozwolenie na wysłanie na imprezę zawodowców z NBA, więc w ich reprezentacji znalazły się tuzy pokroju Michaela Jordana, Magica Johnsona, Scottiego Pippena, Charlesa Barkleya, Davida Robinsona, Karla Malone’a, Patricka Ewinga, Clyde’a Drexlera czy Larry’ego Birda. Dream Team wygrywał swoje mecze różnicą kilkudziesięciu punktów, w finale nie dając szans najlepszej reprezentacji „reszty świata”, czyli Chorwacji. Barcelońskie popisy amerykańskich gigantów przyczyniły się do wzrostu popularności ligi NBA, która w kolejnych latach, również za sprawą mistrzowskiej dynastii Chicago Bulls, stała się wizytówką sportu „made in USA”. Na bieżni najszybszym sprinterem świata został Anglik Linford Christie, z kolei najszybszą sprinterką była Amerykanka Gail Devers (finał biegu kobiet w Barcelonie był jednym z najbardziej wyrównanych w historii). Natomiast na basenie triumfy święcili Rosjanie: jeden z najlepszych krótkodystansowców w historii, Aleksandr Popow, i Jewgienij Sadowy. Nie bez echa odbiły się także sukcesy Węgierki Krisztiny Egerszegi, która zgarnęła trzy indywidualne złote medale, oraz Japonki Kyoko Iwasaki, zwyciężczyni żabką na dystansie 200 metrów, która tydzień przed zdobyciem olimpijskiego mistrzostwa świętowała… 14 urodziny! Młodość triumfowała także na tenisowym korcie, gdzie wielka Steffi Graf musiała uznać wyższość 16-letniej Jennifer Capriati z USA. Do historii przeszedł wyczyn Witala Szczerby, gimnastyka z Mińska – Białorusin wywalczył sześć złotych medali, w tym cztery jednego dnia (więcej zwycięstw na jednych igrzyskach mają tylko amerykańscy pływacy Michael Phelps i Mark Spitz). Nie tylko przeciwniczki na drodze do złotego medalu musiała pokonać biegaczka z Algierii, Hassiba Boulmerka. Przed przyjazdem do Barcelony islamscy fundamentaliści grozili jej śmiercią, bo podczas biegów… prezentowała zbyt skąpy strój. Boulmerka nie przejęła się naciskami i wygrała na dystansie 1500 metrów, a w swoim kraju stała się narodową bohaterką – był to pierwszy złoty medal dla Algierii w historii.
Dominacja pięcioboistów i srebrne chłopaki Wójta
Jakie były barcelońskie igrzyska dla Polaków? Na pewno lepsze niż cztery lata wcześniej w Seulu, na pewno gorsze niż cztery lata później w Atlancie. Z łatką faworyta do Hiszpanii jechał pięcioboista Arkadiusz Skrzypaszek i ze swojej roli wywiązał się znakomicie. Nie dość, że indywidualnie wywalczył złoto pozostawiając w pokonanym polu Attilę Mizsera i Eduarda Zienowkę, to jeszcze jego wynik tak podkręcił łączną notę Polaków, że w składzie z Maciejem Czyżowiczem i Dariuszem Goździakiem sięgnęli po olimpijski laur w drużynie. Trzecie i ostatnie złoto dla Polski zdobył Waldemar Legień, chorąży polskiej reprezentacji. Mistrz olimpijski w judo z Seulu w kategorii 78 kg tym razem zwyciężył w wadze do 86 kg, tym samym stając się pierwszym judoką w historii, który wygrał igrzyska w różnych konkurencjach. Józef Tracz i Piotr Stępień zdobyli srebrne medale w zapasach (do tego należy dodać wielu Polaków ocierających się o podium), a Rafał Szukała cieszył się z drugiego miejsca na 100m stylem motylkowym na olimpijskim basenie. Nieźle poszło Polakom w kajakarstwie: do srebra dwójki Maciej Freimut – Wojciech Kurpiewski biało-czerwoni dorzucili jeszcze dwa brązowe medale. Identyczny wynik medalowy uzyskali polscy ciężarowcy, z których najlepszy był Krzysztof Siemion, z kolei dwa trzecie miejsce osiągnęli wioślarze. Po jednym brązie Polacy osiągnęli w strzelectwie, szermierce, boksie i lekkiej atletyce, co tylko potwierdzało dość nędzny stan kondycji „królowej sportu” w początkach III Rzeczpospolitej. Medalowym rodzynkiem okazał się Artur Partyka w skoku wzwyż, choć blisko sukcesu był także chodziarz Robert Korzeniowski, który jednak został zdyskwalifikowany i na triumfy musiał jeszcze chwilę poczekać. Natomiast kibicie z tamtych igrzysk pamiętają najmocniej co innego. Barcelona była świadkiem największego sukcesu futbolu reprezentacyjnego Polski w dekadzie lat 90. Reprezentacja do lat 23, prowadzona przez legendarnego „Wójta”, czyli Janusza Wójcika, bez większych problemów dotarła do finału (w grupie pokonując Włochów 3:0!), gdzie na monumentalnym Camp Nou w obecności niemal stu tysięcy kibiców mierzyła się z gospodarzami. Trafienie Wojciecha Kowalczyka dało biało-czerwonym prowadzenie do przerwy, ale później do głosu doszli Hiszpanie, w których składzie znajdowali się chociażby Pep Guardiola, Luis Enrique czy Abelardo. Marzenia Polaków rozwiał w doliczonym czasie gry Kiko, który pokonał Aleksandra Kłaka i ustalił wynik meczu na 3:2 dla gospodarzy. Andrzej Juskowiak został królem strzelców turnieju, a oprócz niego i Kowalczyka dobre zawody rozgrywali Ryszard Staniek, Marek Koźmiński, obecny selekcjoner reprezentacji Jerzy Brzęczek, Piotr Świerczewski czy dwóch Tomaszów: Łapiński i Wałdoch. Jak się miało okazać, był to po dziś dzień ostatni medal polskich piłkarzy na międzynarodowej imprezie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/505874-pierwsze-igrzyska-wolnego-swiata-barcelona-1992