Igrzyska Olimpijskie 1988 w Seulu były wyjątkowe co najmniej z kilku powodów. Były ostatnimi igrzyskami w erze zimnej wojny, bo przecież już chwilę później nastąpił rozpad bloku wschodniego. Były też pierwszymi od 1972 roku igrzyskami naprawdę powszechnymi. Montreal bojkotowały państwa afrykańskie, Moskwę Stany Zjednoczone i ich sojusznicy, w Los Angeles nie pojawił się Związek Radziecki i jego satelici. Owszem, w południowokoreańskiej imprezie z powodów politycznych nie wzięły udziału Korea Północna i Kuba, ale ostateczna liczba 159 reprezentacji stanowiła rekord. Seul to też prawdopodobnie największy skandal dopingowy w historii olimpizmu. Niestety, polski sport znajdował się pod koniec istnienia Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w stanie ciężkim. 20. miejsce w klasyfikacji medalowej z zaledwie dwoma złotymi krążkami było odebrane jako porażka – nic dziwnego, żeby znaleźć podobny rezultat polskiej reprezentacji trzeba by cofnąć się do lat 50. i igrzysk w Melbourne.
Posucha w Korei
Najbardziej kryzys widać było wśród lekkoatletów – powrócili do domów bez ani jednego medalu, co zdarzyło się po raz pierwszy od… debiutu Polski na igrzyskach, czyli imprezy w Paryżu w 1924 roku. Polskim kibicom pozostało więc ściskać kciuki za reprezentantów innych dyscyplin. Historyczne złoto w judo zdobył bytomianin Waldemar Legień, który w finale kategorii do 78 kilogramów nie dał szans Niemcowi Frankowi Wieneke. Wielki sukces odniósł Andrzej Wroński. W stylu klasycznym w wadze ciężkiej urodzony w Kartuzach zapaśnik pokonał innego reprezentanta RFN, Gerharda Himmela. Legień swój sukces powtórzył cztery lata później, Wroński czekał na kolejne złoto osiem lat. Wśród zapaśników medale zdobyli jeszcze Andrzej Głąb i Józef Tracz, na podium stanął również judoka Janusz Pawłowski. W Seulu nie zawiodła kajakarska dwójka Marków – Dopierała i Łbik jechali do Korei Południowej jako mistrzowie świata. Na igrzyskach cieszyli się ze srebra na 500 metrów i brązu na dystansie dwukrotnie dłuższym. Dokładając do tego trzecie miejsce Izabeli Dylewskiej w jedynce, można stwierdzić, że polskie kajakarstwo miało się u progu transformacji całkiem nieźle. Jak zawsze, Polacy z dużym zainteresowaniem śledzili zmagania kolarskie, a tu czekała na kibiców miła niespodzianka w postaci srebrnego medalu drużyny w wyścigu na 100 kilometrów. Co więcej, Halupczok, Jaskuła, Leśniewski i Sypytkowski przegrali jedynie nieznacznie z mocnymi Niemcami. Srebro było także udziałem szablisty Janusza Olecha, który w finale nie dał rady faworyzowanemu Francuzowi Jean-Francois’owi Lamourowi. Wśród ciężarowców kilku Polaków otarło się o medal - ostatecznie na najniższym stopniu podium stanął Sławomir Zawada, który kilka lat później był jednym z bohaterów afery dopingowej - w 1993 roku wykluczono reprezentację Polski w podnoszeniu ciężarów z imprez międzynarodowych na jeden rok. Po brąz, jako pierwszy polski pływak w historii, sięgnął na 400 metrów stylem dowolnym Artur Wojdat, ówczesny rekordzista świata. Seul był świadkiem ostatnich olimpijskich sukcesów polskich bokserów, które i tak bledły w porównaniu z osiągnięciami z poprzednich igrzysk. Pięściarze zdobyli cztery brązowe medale, a kibicom najbardziej w pamięć zapadł występ 20-letniego Andrzeja Gołoty w wadze ciężkiej, który w półfinale nieznacznie uległ reprezentantowi gospodarzy. Polskim akcentem było też sympatyczne wyróżnienie dla gimnastyczki Teresy Folgi, która została uznana za miss igrzysk.
Sprint na koksie i Fraulein Forehand
Igrzyska w Seulu zostały zapamiętane niestety przede wszystkim z powodu wyścigu na 100 metrów. Finał wygrał Ben Johnson ustanawiając genialny rekord z rezultatem 9,79 sekundy i pozostawiając w pokonanym polu mistrza z Los Angeles, Carla Lewisa. Jak się okazało nazajutrz, wynik testu dopingowego Kanadyjczyka był pozytywny. Johnson został zdyskwalifikowany, Lewis dostał złoto. Po latach wiemy, że on również nie był krystalicznie czysty, podobnie jak srebrny medalista Linford Christie. Tym samym sprint z Seulu uznawany jest za jeden z „najbrudniejszych” wyścigów w historii. Wiele pytań budziły osiągnięcia popularnej Flo-Jo, czyli Amerykanki Florence Griffith Joyner, która wygrała na 100 i 200 metrów, dołożyła do tego złoto w sprinterskiej sztafecie i srebro w sztafecie na 400 metrów. Jej genialne indywidualne czasy, lepsze o około pół sekundy od rezultatów sprzed 1988 roku, były dla środowiska sportowego podejrzane, ale nigdy nic biegaczce nie udowodniono. Rekordy świata autorstwa Flo-Jo, 10,49 sekundy na 100 metrów i 21,34 sekundy na 200 metrów, pozostają niepobite po dziś dzień. Areną wielkich osiągnięć był basen Jamsil w Seulu, gdzie Matt Biondi z USA zdobył pięć złotych medali (łącznie siedem razy stawał na podium), a Kristin Otto z NRD sięgnęła po aż sześć tytułów mistrzowskich. Gimnastyka była dyscypliną, w której multimedalistami zostali między innymi Władimir Artiomow i Jelena Szuszunowa reprezentujący ZSRR oraz kolejna przedstawicielka rumuńskiej szkoły gimnastycznej, Daniela Silivas. Greg Louganis, reprezentant Stanów Zjednoczonych, po raz drugi z kolei zwyciężył w obu konkurencjach skoków do wody. Nazywany najlepszym skoczkiem w historii, Louganis doznał podczas zawodów wstrząśnienia mózgu, a krew z rozbitej głowy dostała się do basenu. Jak się okazało po latach, skoczek został pół roku wcześniej zdiagnozowany jako nosiciel wirusa HIV. Niebagatelnej rzeczy dokonała Christa Rothenburger, która zdobywając srebrny medal w kolarstwie torowym została pierwszym i ostatnim sportowcem, który w tym samym roku zdobył medal na letnich i… zimowych igrzyskach. W Calgary Niemka zdobyła dwa medale w łyżwiarstwie szybkim, które było jej główną dyscypliną. Skandalami zakończyło się kilka walk bokserskich: w starciu Riddicka Bowe z Lennoxem Lewisem ten pierwszy został zdyskwalifikowany, Roy Jones Jr został „przekręcony” przez sędziów w starciu z reprezentantem gospodarzy, z kolei sekundanci innego Koreańczyka, nie mogąc pogodzić się z porażką, pobili sędziego ringowego. Kibice byli świadkami triumfów dwóch spośród grona najlepszych ciężarowców w historii: Rosjanina Jurija Zacharewicza i Turka Naima Sulejmanoglu, który jeszcze kilka lat wcześniej reprezentował Bułgarię. Mistrzynią w powracającym na igrzyska po latach nieobecności tenisie ziemnym została Steffi Graf – tym samym w jednym roku skompletowała triumf olimpijski i Wielkiego Szlema. Inny legendarny sportowiec, Ukrainiec Serhij Bubka, reprezentujący rzecz jasna ZSRR, zdobył swój pierwszy i jedyny złoty medal olimpijski w skoku o tyczce. Jest to o tyle szokujące, że najlepszy skoczek wszech czasów był przez ponad dekadę w zasadzie niepokonany. Igrzyska w Seulu były ostatnim mgnieniem potęgi Związku Radzieckiego, który rozniósł w pył klasyfikację medalową.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/501402-ostatnie-igrzyska-zimnej-wojny-seul-1988
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.