Igrzyska Olimpijskie w Moskwie były wyjątkowe. Liczba uczestniczących państw była najmniejsza od 1956 roku i nigdy po 1980 roku już się do tak wstydliwej liczby nie zbliżyła. Z powodu bojkotu imprezy przez państwa tzw. Zachodu w stolicy ZSRR zameldowało się jedynie 80 reprezentacji (choć bojkot nie była aż tak powszechny, jak można by sądzić). W czasie trwania moskiewskiej imprezy w Filadelfii rozegrano konkurencyjne lekkoatletyczne Olympic Boycott Games, w których wzięli udział Amerykanie i ich sojusznicy. Była to reakcja na radziecką interwencję w Afganistanie i apel dysydenta Andrieja Sacharowa, kolejny dowód na to, że tezy o rozdzieleniu sportu i polityki są mrzonką. Co ciekawe, swój bojkot zorganizował też Iran, z jednej strony wróg USA, z drugiej oburzony działaniami Moskwy w „swoim” regionie. Wielu sportowców z krajów bojkotujących igrzyska startowało pod flagą olimpijską. Nie da się ukryć, że cała ta sytuacja sprawiła, iż Polska zdobyła aż 32 medale – wyczyn, który jest jak dotychczas rekordem biało-czerwonych. Inna sprawa, że z owej liczby jedynie trzy krążki były złote, czyli pod tym względem wynik był najgorszy od czasu igrzysk w Melbourne. Biorąc pod uwagę, że do Moskwy pojechało ponad 300 reprezentantów znad Wisły, czyli absolutnie rekordowa liczba w historii udziału Polski w igrzyskach, wynik z 1980 roku budzi mieszane uczucia.
Dominacja ZSRR i NRD
Polityczne napięcie było widoczne podczas ceremonii zamknięcia igrzyska na Stadionie Łużniki (wówczas oficjalnie zwanym Centralnym Stadionem im. Lenina, na którym dwa lata później doszło do wielkiej tragedii podczas meczu Spartaka, kiedy wybuch paniki wśród kibiców spowodował śmierć 66 osób). Mer Moskwy nie przekazał flagi olimpijskiej burmistrzowi Los Angeles, gdzie miały odbywać się igrzyska w 1984 roku, a zamiast hymnu kolejnego państwa-gospodarza, na stadionie zabrzmiał hymn Los Angeles. Żadnym zaskoczeniem nie było, że klasyfikację medalową wygrał ZSRR przed NRD – obie reprezentacje zgarnęły ponad połowę ze wszystkich przyznanych medali, w tym prawie 2/3 złotych krążków. Najbardziej utytułowanym olimpijczykiem z Moskwy był gimnastyk Aleksandr Ditiatin, który zgarnął aż osiem krążków i trzykrotnie stawał na najwyższym stopniu podium. Na pływalni równych sobie nie miały zawodniczki z NRD: Ines Diers, Caren Metschuck, Rica Reinisch i Barbara Krause. Oczywiście, pomogła im w tym odpowiednia „suplementacja”, której poddawani byli niemal wszyscy zawodnicy z reprezentacji Wschodnich Niemiec. W tej kwestii, po raz pierwszy zastosowano doping polegający na transfuzji krwi – wspomagał się tak fiński medalista na 5 i 10 tysięcy metrów Kaarlo Maaninka, tylko że wtedy taki zabieg nie był wbrew przepisom. W Moskwie po raz pierwszy rozbłysła olimpijska gwiazda Birgit Fischer, która w toku kariery została najbardziej utytułowaną kajakarką w historii. Dumą gospodarzy były występy potrójnego złotego medalisty, pływaka Władimira Salnikowa, wielkie wrażenie wywarł drugi złoty medal z rzędu zdobyty w maratonie przez Waldemara Cierpinskiego z NRD, podobnie jak trzeci kolejny tytuł olimpijski w wadze ciężkiej dla boksera z Kuby, Teofilo Stevensona.
Gest Kozakiewicza, pogoń Malinowskiego i skoki Kowalczyka
Dla Polaków najbardziej pamiętnym wspomnieniem z moskiewskich igrzysk jest rzecz jasna słynny gest Władysława Kozakiewicza skierowany w stronę kibiców gospodarzy i organizatorów, którzy nie ułatwiali czysto sportowej rywalizacji. Polak ostatecznie pobił rekord świata i zdobył złoty medal w skoku o tyczce, a faworyt gospodarzy Konstantin Wołkow zajął trzecie miejsce – ze srebra cieszył się inny Polak, triumfator sprzed czterech lat Tadeusz Ślusarski. W skoku wzwyż rekordzista świata Jacek Wszoła musiał tym razem uznać wyższość znajdującego się w nieziemskiej formie Niemca Gerda Wessiga, a srebro miało dla polskiego mistrza z Montrealu gorzki smak. Fantastyczną historię w biegu na 3000 metrów z przeszkodami napisał Bronisław Malinowski. Tanzańczyk Filbert Bayi wypracował sobie przewagę około 80 metrów, ale Polak trzymał się swojego tempa i w końcu prześcignął rywala. Złoty medalista zginął tragiczną śmiercią w wypadku samochodowym na moście w Grudziądzu rok później. Zapaśnicy z Polski przywieźli aż siedem medali, bokserzy pięć, a ciężarowcy trzy, ale nie było wśród nich tych z najcenniejszego kruszcu. W Moskwie swoją legendę zbudował Czesław Lang, późniejszy organizator Tour de Pologne, który w kolarskim wyścigu indywidualnym był drugi. Ze srebra w drużynie cieszył się z kolei Jan Kowalczyk, który w indywidualnym konkursie skoków przez przeszkody zdobył złoto. Triumf jeźdźca na koniu Artemor był pierwszym polskim medalem olimpijskim w jeździectwie od czasów przedwojennych. W Polsce chwilę po zakończeniu igrzysk organizowanych w sercu radzieckiego imperium miał rozpocząć się karnawał „Solidarności”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/501394-igrzyska-w-cieniu-bojkotu-moskwa-1980