Czarny Wrzesień powstał na rok przed igrzyskami olimpijskimi w Monachium jako zbrojna odnoga al-Fatah, partii Jasera Arafata walczącej o niepodległość Palestyny. Terroryści przyjęli terroryzm jako metodę działania, już na początku swojej aktywności zabijając premiera Jordanii, podkładając bomby w Niemczech, Holandii i Włoszech czy porywając samolot belgijskich linii lotniczych. 5 września 1972 terroryści wtargnęli do wioski olimpijskiej w Monachium i wzięli na zakładników jedenastu izraelskich sportowców, domagając się uwolnienia palestyńskich bojowników z izraelskich więzień oraz członków Frakcji Czerwonej Armii z więzień niemieckich. Dwóch zakładnikó terroryści zamordowali na miejscu, pozostali, wraz z trzema agresorami oraz policjantem i pilotem helikoptera, zginęli podczas fatalnej próby odbicia na bawarskim lotnisku dokonanej przez niemieckie służby specjalne. Trzech terrorystów przeżyło – już niebawem wyszli na wolność w zamian za uwolnienie pasażerów porwanego przez Czarny Wrzesień samolotu pasażerskiego Lufthansy. Szef MKOl, Avery Bundage, nie przerwał monachijskiej imprezy. Jak stwierdził w słynnym zdaniu - „the Games must go on”.
Najlepszy olimpijski występ XX wieku
W Monachium nie brakowało wielkich sportowych występów. Największą gwiazdą igrzysk, i jednocześnie jednym z największych sportowców w historii, został amerykański pływak żydowskiego pochodzenia Mark Spitz. Genialny zawodnik zdobył siedem złotych medali, w tym cztery indywidualne, w każdej ze zwycięskich konkurencji bijąc rekord świata. To bezprecedensowe osiągnięcie poprawi dopiero Michael Phelps w Pekinie czterdzieści lat później. Wielką sympatią kibiców cieszyła się białoruska gimnastyczka Olga Korbut reprezentująca ZSRR, która zakończyła zawody z trzema złotymi medalami. Pomimo, że historyczne osiągnięcia zawodniczek takich jak Łarysa Łatynina czy Vera Caslavska były okazalsze, to dopiero występy charyzmatycznej Korbut wprowadziły gimnastykę do sportowego mainstreamu. Do pięknej tradycji „latających Finów” z czasów międzywojennych nawiązał Lasse Viren wygrywając biegi na 5000 i 10000 metrów – osiągnięcie, które miał powtórzyć cztery lata później w Montrealu. Wielkim propagandowym zwycięstwem Związku Radzieckiego były złote medale sprintera z Ukrainy, Wałerija Borzowa, na 100 i 200 metrów. W przypadku krótszego dystansu, amerykańscy faworyci… spóźnili się na swoje biegi eliminacyjne, co okazało się dla Borzowa niemałym uśmiechem losu. Gigantyczne kontrowersje towarzyszyły finałowi koszykarskiego turnieju, który był kolejnym starciem kapitalizmu z socjalizmem. Niezwykle zacięte spotkanie wygrali Amerykanie, ale sędziowie stwierdzili, że należy powtórzyć ostatnie sekundy meczu. Ostatecznie rzutem na taśmę triumfowali Sowieci, a koszykarze z USA w geście protestu nie przyjęli srebrnych medali. Symboliczne było zachowanie dwóch czarnoskórych medalistów w biegu na 400 metrów z USA, Vincenta Matthewsa i Wayne’a Colletta, którzy w wyrazie sprzeciwu wobec rasowej dyskryminacji w swoim kraju podczas odgrywania amerykańskiego hymnu ucinali sobie na podium pogawędkę. Jak później stwierdzili, hymn opresyjnego państwa nic dla nich nie znaczy. Monachijskie igrzyska zbudowały legendy zawodników takich, jak holenderski judoka Wim Ruska, amerykański zapaśnik Dan Gable czy australijska pływaczka Shane Gould, która zgarnęła pięć medali, w tym trzy złote, w wieku 15 lat. Ciekawa sytuacja nastąpiła podczas finiszu maratonu – na kilometr przed metą na trasę wbiegł niemiecki student, który minął metę jako pierwszy i był fetowany przez tysiące kibiców święcie przekonanych o tym, że oklaskują mistrza olimpijskiego. Rzeczywistym okazał się Frank Shorter, który cztery lata później faktycznie zajął drugie miejsce. Furorę zrobiły dwie sportsmenki z Franfurtu nad Menem: Liselott Linsenhoff została pierwszą kobietą, która wygrała indywidualny konkurs jeździecki, a Ulrike Meyfahrt cieszyła się ze złota wyrównując rekord świata w skoku wzwyż w wieku zaledwie szesnastu lat.
Złota drużyna Górskiego
Polska zajęła doskonałe siódme miejsce w klasyfikacji medalowej. Zdecydowanie najważniejszym osiągnięciem dla rozkochanych w futbolu kibiców nad Wisłą był złoty medal drużyny prowadzonej przez Kazimierza Górskiego. Legendarny trener objął stery polskiej reprezentacji dwa lata wcześniej, a triumf w Monachium był zwiastunem nadejścia złotej ery polskiej piłki nożnej. Królem strzelców został Kazimierz Deyna, a wśród wyróżniających się zawodników był też jego kolega z warszawskiej Legii, Robert Gadocha, czy piłkarze Górnika Zabrze, Jerzy Gorgoń i Włodzimierz Lubański. Dobrą passę podtrzymali bokserzy, wśród których po najwyższy laur sięgnął Jan Szczepański w wadze lekkiej, ze srebrem z Monachium wrócił Wiesław Rudkowski, a na najniższym stopniu podium zameldowali się Leszek Błażyński i Janusz Gortat, ojciec najlepszego polskiego koszykarza, Marcina. W podnoszeniu ciężarów do sukcesów Waldemara Baszanowskiego, który tym razem był czwarty, nawiązał Zygmunt Smalcerz wygrywając w wadze muszej. To nie koniec – Norbert Ozimek sięgnął po srebro, a Zbigniew Kaczmarek po brąz. Wspaniałym ukoronowaniem kariery Witolda Woydy, najlepszego polskiego florecisty, były złote krążki indywidualnie i w drużynie. Tym samym zawodnik kończący karierę został pierwszym podwójnym polskim złotym medalistą na jednych igrzyskach. Józef Zapędzki w strzelectwie powtórzył złoty wyczyn z Meksyku, natomiast pierwsze w historii sukcesy odniosło polskie łucznictwo i judo: dzięki celnym strzałom Irena Szydłowska zdobyła srebro, a na macie drugie miejsce zajął Antoni Zajkowski. Kolejne skalpy zdobyli kolarze: szosowa drużyna ze Stanisławem Szozdą i Ryszardem Szurkowskim wywalczyła srebrny medal, torowa ekipa brąz. O zwyżce formy polskich zapaśników świadczyły trzecie pozycje Czesława Kwiecińskiego i Kazimierza Lipienia, podobny rezultat osiągnął duet kajakarzy Rafał Piszcz i Władysław Szuszkiewicz. Po raz kolejny słaby wynik zanotowali lekkoatleci. Irena Szewińśka, która wracała do sportu po urodzeniu dziecka, była trzecia na 200 metrów, takie same miejsce zajął dziesięcioboista Ryszard Katus. Największym osiągnięciem był złoty medal kulomiota Władysława Komara, który przerwał długoletnią amerykańską dominację w pchnięciu kulą i pokonał srebrnego medalistę o… jeden centymetr.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/498002-terrorysci-kradna-igrzyska-monachium-72