Już za rok tysiące ludzi w Japonii zasiądą na widowniach tokijskich stadionów i aren, a kolejne setki milionów przed ekranami swoich telewizorów, żeby jak co cztery lata świętować największe sportowe wydarzenie na świecie. Przez dwa tygodnie każdy z nas będzie specem od siatkówki, rzutu młotem, żeglarstwa czy jeździectwa, ściskając z całych sił kciuki za powodzenie polskich olimpijczyków. Czy reprezentacja nawiąże do najlepszych występów w historii, gdy wracaliśmy z igrzysk z siedmioma złotymi krążkami? Odpowiedź na to kluczowe pytanie poznamy dopiero za rok, ale już dziś zapraszamy na wspólną podróż przez olimpijski szlak. Przez kolejne miesiące wraz z PKN ORLEN, Sponsorem Strategicznym Polskiej Reprezentacji Olimpijskiej, będziemy przypominać historię igrzysk olimpijskich i naszych największych triumfów. Liczymy na to, że materiał okaże się lekturą z jednej strony ciekawą, a z drugiej dającą jasną odpowiedź na pytanie – dlaczego kochamy igrzyska? My nie mamy wątpliwości: ta impreza to najlepsza emanacja idei sportu, której po prostu warto dać się porwać.
Pokój Boży
Pax et Treuga Dei – święty czas, w którego trakcie zawieszano wojny, wcale nie jest wymysłem średniowiecznych duchownych. Wielką poprzedniczką katolickiej koncepcji jest ekecheiria, czyli starożytna zasada, w myśl której na miesiąc przed rozpoczęciem i w trakcie trwania igrzysk sportowych organizowanych co cztery lata w Olimpii, zagwarantowany był w Grecji pokój. W teorii polis porzucały na ten czas wzajemne animozje i skupiały się na fetowaniu antycznych megagwiazd, bo właśnie takimi stawali się olimpionicy, zwycięzcy starożytnych igrzysk olimpijskich. W praktyce święty pokój oznaczał jedynie, iż sportowcy podróżujący na igrzyska byli nietykalni.
Greckie igrzyska w Olimpii organizowano od 776 r. p.n.e. aż po koniec IV w. n.e., kiedy w przededniu rozpadu Cesarstwa Rzymskiego zostały zakazane przez Teodozjusza I Wielkiego jako zbyt pogańskie w swoim charakterze. Na wskrzeszenie antycznej idei trzeba było czekać przez kolejne półtora tysiąca lat. Greckie zawody miały głęboko religijny charakter i były organizowane ku czci Zeusa, największego z antycznych bogów, któremu mistrzowie dedykowali swoje osiągnięcia. Każdy z nich dekorowany był gałązką oliwną, która po dziś dzień pozostaje symbolem triumfu i pokoju. Mistrzem mógł zostać jedynie wolny (w sensie statusu społecznego) i niekarany mężczyzna, bo w tamtych czasach kobiety nie mogły nawet zasiadać na trybunach stadionów, a panowie startowali w zawodach… nago. Oczywiście nie dotyczyło to wszystkich dyscyplin, jak chociażby wyścigu rydwanów czy biegu w zbroi, która w początkowym okresie ważyła aż 25 kg. Program igrzysk stopniowo wzbogacał się o nowe dyscypliny, a wśród mieszkańców Grecji największą popularnością cieszyły się zawody w zapasach, rzucie dyskiem i oszczepem czy pięciobój. Szczególną odmianą zapasów był krwawy pankration, którego dzisiejszym odpowiednikiem mogłyby być walki MMA. Co ciekawe, igrzyska olimpijskie nie były jedynymi rozgrywanymi w antycznej Grecji: podobne zawody, choć o mniejszym znaczeniu, rozgrywano w Delfach, Nemei czy Isthmos, specjalnie dla pań organizowane tzw. igrzyska herajskie, a co cztery lata w Atenach odbywały się Wielkie Panatenaje, w których sport również odgrywał niepoślednią rolę. Natomiast to właśnie w Olimpii sportowcy mogli rywalizować w cieniu jednego z siedmiu cudów świata – monumentalnego posągu Zeusa znajdującego się w poświęconej mu świątyni.
W idei igrzysk olimpijskich istotny jest jeden fakt: starożytni Grecy byli wielkimi orędownikami zasady, wedle której „w zdrowym ciele zdrowy duch”. Dość wspomnieć, że w igrzyskach brali udział tak znamienici myśliciele jak Platon. Tężyzna fizyczna miała, po pierwsze, wymiar zdrowotny, po drugie, estetyczny (w starożytności estetyka i etyka były z sobą nierozerwalnie połączone), a po trzecie, dawała szansę na zostanie bohaterem całej Grecji. Gimnazjony, ówczesne centra treningowe położone w każdym polis, bynajmniej nie świeciły pustkami. Co dzień trenowały tam setki młodych i starych, których marzeniem było przywdzianie kiedyś korony z dzikiej oliwki i zapisanie się złotymi zgłoskami w historii. O znaczeniu igrzysk świadczy też pojęcie „olimpiady”, która stała się jednostką czasu i do dziś oznacza czteroletni okres pomiędzy igrzyskami. Starożytne zawody miały swoich Boltów i Phelpsów, którzy w myśl słów Horacego (nomen omen Rzymianina) budowali sobie „pomnik trwalszy niż ze spiżu”. Choć zwykły pomnik również wchodził w grę, bo olimpionicy byli honorowani przez rzeźbiarzy i mogli podziwiać swoje popiersia w rodzinnych miastach. Co ważne, liczyło się tylko zwycięstwo – nazwisk sportowców, którzy zajęli drugie czy trzecie miejsca, nigdzie nie odnotowywano. Już wtedy istniała zasada sportowej rywalizacji zwana „ethikos”. Jeśli któryś z zawodników ją łamał poprzez różne formy oszustwa, okrywany był infamią i wykluczany z rozgrywek. Z czasem, gdy wzrastały finansowe nagrody dla mistrzów, olimpijska idea ulegała wykrzywieniu, co obok jawnie niechrześcijańskiego charakteru igrzysk było kolejnym powodem zaprzestania ich organizowania w 393 r. n.e.
Citius, Altius, Fortius
Powyższe słowa od wieku są oficjalnym mottem ruchu olimpijskiego i faktycznie najlepiej oddają jego założenia. „Szybciej, wyżej, mocniej” – przecież właśnie o to chodzi w niemal wszystkich dyscyplinach rozgrywanych w ramach igrzysk. Autorem klasycznej już sentencji był dominikanin Henri Didon, a doniosłość słów bardzo szybko podłapał młody baron Pierre de Coubertin, który stał się nestorem nowożytnego ruchu olimpijskiego
Zanim doszło do wykrystalizowania się idei francuskiego szlachcica, w wielu miejscach podejmowano próby powrotu do antycznego wzorca. W XIX w. w Szwecji organizowano igrzyska skandynawskie, a w Grecji dzięki zaangażowaniu Evangeliosa Zappasa kilkukrotnie rozegrano igrzyska panhelleńskie. Z kolei od XVII w. w małym angielskim miasteczku Chipping Campden odbywały się tzw. Cotswold Olimpick Games. Później brytyjski ruch olimpijski rozszerzył się o Wenlock Olympian Games organizowane przez Williama Penny’ego Brookesa, a także igrzyska rozgrywane w Liverpoolu, które jako pierwsze można uznać za prawdziwie międzynarodową imprezę. Druga połowa XIX w. była czasem przełomowych odkryć archeologicznych na terenie starożytnej Grecji i niejako na fali publicznego zainteresowania antykiem doszło do prawdziwego wskrzeszenia ducha zawodów rozgrywanych półtora tysiąca lat wcześniej w Olimpii.
Idea pewnego barona
Pierre de Coubertin był zafascynowany antyczną rywalizacją sportową. Obserwując greckie i angielskie igrzyska, postanowił połączyć tradycję z nowoczesnością. Przez pięć lat pracował nad zorganizowaniem międzynarodowej konferencji, która miałaby postanowić o restauracji igrzysk olimpijskich. Dla francuskiego barona były one swego rodzaju ideałem: koncepcja świętego pokoju i sprawiedliwej amatorskiej rywalizacji były hołdem dla pierwowzoru, natomiast przekonanie o wartości samego uczestnictwa w zawodach i pokonywania własnych barier jako ważniejszych niż zwycięstwo, a do tego sport jako moc zbliżająca różne kultury, były czymś nowym. W czerwcu 1894 r. w paryskiej Sorbonie doszło do pierwszego kongresu olimpijskiego, na którym zadecydowano o powołaniu Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego z Grekiem Dimitriosem Wikielasem jako przewodniczącym (już dwa lata później stanowisko objął de Coubertin i piastował je aż do 1925 r.) oraz organizacji igrzysk w Atenach w 1896 r. i w Paryżu w 1900 r.
IO 1896, Ateny
Igrzyska olimpijskie 1896 w Atenach odbyły się w kwietniu. Wzięło w nich udział 241 mężczyzn z 14 państw, a sama impreza okazała się wielkim sukcesem. Nigdy wcześniej wydarzenie sportowe nie gościło tak międzynarodowego towarzystwa, a 80-tysięczny Stadion Panateński, zmodernizowany dzięki środkom biznesmena George’a Averoffa, wypełniony był po brzegi. Podczas ceremonii otwarcia odśpiewano uroczyście Hymn Olimpijski skomponowany przez Spirydona Samarasa, a organizatorom igrzysk nie można było nic zarzucić. Łącznie odbyły się 43 konkurencje, w których Grecy zdobyli aż 46 medali, choć klasyfikację medalową wygrali Amerykanie z 11 złotymi krążkami. Choć to nie do końca prawda, bo w Atenach zwycięzcom dawano srebro, a drugie miejsce honorowane było medalem z miedzi (trzecie miejsca nie dostawały nic). Pierwsze nowożytne igrzyska miały swoich herosów. Greckim bohaterem narodowym został Spirydon Luis, zajmujący się na co dzień rozwożeniem wody mineralnej po Atenach, który wygrał w najbardziej greckiej z konkurencji, czyli organizowanemu po raz pierwszy biegowi maratońskiemu. Skojarzenia z Filippidesem nasuwały się same. Dzień po mężczyznach maraton na ulicach stolicy Grecji przebiegła kobieta Stamata Revithi, ale w myśl obowiązujących przepisów wykluczających kobiety z rywalizacji nie mogła wbiec na stadion i jej osiągnięcie utonęło w odmętach historii. Igrzyska obrodziły multimedalistami: w sprintach wygrywał Thomas Burke, na średnich dystansach Edwin Flack, najwyżej i najdalej skakał Ellery Clark, najdalej rzucał Robert Garret, a pierwszym mistrzem olimpijskim został trójskoczek James Connolly. Wśród kolarzy równych sobie nie miał Francuz Paul Masson, w tenisie dominował Anglik John Boland, najszybszym pływakiem był Węgier Alfred Hajos, a najcięższe sztangi podnosili Launceston Elliot i Viggo Jensen. Z kolei konkurencje gimnastyczne zdominowali Niemcy z legendarnym Carlem Schumannem na czele, który wygrał również konkurs… zapaśniczy. Tym samym zdobył cztery złote medale i został najbardziej utytułowanym sportowcem pierwszych nowożytnych igrzysk olimpijskich.
Olimpizm krzepnie – od Paryża do Antwerpii
Po sukcesie ateńskich igrzysk Grecy optowali za tym, aby impreza już na stałe była rozgrywana w ich kraju. Nie było to w smak baronowi de Coubertinowi, który postawił na swoim i zapewnił narodową rotacyjność w organizowaniu największego święta sportowego. Przez kolejne dwie dekady igrzyska krzepły i wrastały w zbiorową świadomość, choć nie obywało się bez momentów krytycznych. Polacy uczestniczyli w imprezie tylko pod flagą obcych państw, ale już niebawem miało się to zmienić
IO 1900, Paryż
Fatalnym pomysłem okazało się zorganizowanie igrzysk olimpijskich 1900 w Paryżu jako imprezy towarzyszącej wystawie światowej. Od połowy XIX w. wystawy światowe były absolutnie topowymi wydarzeniami, napędzającymi rzesze odwiedzających i kuszącymi turystów najwspanialszymi nowinkami technicznymi. Nic dziwnego, że igrzyska utonęły w morzu setek innych atrakcji, które łącznie przyciągnęły do Paryża aż 50 mln ludzi. W niektórych sytuacjach sami zawodnicy nie wiedzieli, czy biorą udział w igrzyskach, które trwały od maja do października, czy w innych zawodach powiązanych z wystawą. Zresztą do dziś wyniki setek konkurencji są klasyfikowane różnorako. Chaos pogłębiał brak porozumienia pomiędzy szefem wystawy Alfredem Picardem a baronem de Coubertinem. Ten drugi stwierdził później, że to, iż olimpijska idea przetrwała paryską próbę, zakrawa na cud. Igrzyska z 1900 r. były przełomowe – do rywalizacji dopuszczono kobiety, a pierwszymi mistrzyniami olimpijskimi zostały Helene de Pourtales jako członkini zwycięskiej ekipy żeglarskiej i indywidualnie tenisistka Charlotte Cooper. W Paryżu w jednej z konkurencji strzeleckich celowano do… gołębi, co rzecz jasna spotkało się z silną reakcją obrońców zwierząt (mistrz, Belg Leon de Lunden, na drodze do złota zabił 21 ptaków) i sytuacja nigdy więcej się nie powtórzyła. Wśród złotych medalistów znaleźli się z pewnością najmłodsi w historii mistrzowie olimpijscy, których personaliów niestety nie odnotowano – sternicy osad wioślarskich zmieniali się w wyścigu z kilkuletnimi francuskimi chłopcami, którzy akurat byli w pobliżu i dzięki którym lekka łódź płynęła szybciej. W Paryżu pierwszy olimpijski tytuł zdobył czarnoskóry zawodnik, francuski rugbysta z Haiti Constantin Henriquez. Rozgrywano przedziwne konkurencje, jak przeciąganie liny (w programie igrzysk do 1920 r.), pływanie pod wodą czy grę w baskijską pelotę. Do olimpijskich annałów przeszedł amerykański lekkoatleta Alvin Kraenzlein, który został jako jedyny sportowiec w historii poczwórnym mistrzem olimpijskim w konkurencjach indywidualnych.
IO 1904, St. Louis
Trzy czwarte z niemal tysiąca uczestników paryskich igrzysk stanowili reprezentanci gospodarza, ale jak określić sytuację z igrzysk olimpijskich 1904 w St. Louis? Tylko 60 sportowców pochodziło spoza Ameryki Północnej, a reprezentanci USA zgarnęli ponad 85 proc. medali! Pierwotnie igrzyska miały się odbywać w Chicago, ale postanowiono, że będą one towarzyszyć kolejnej wystawie światowej. Transport do dalekiego Missouri i niestabilna sytuacja międzynarodowa wywołana m.in. wojną Japonii z Rosją sprawiły, że zawody miały w wielu przypadkach bardziej charakter mistrzostw Ameryki Północnej aniżeli prawdziwej rywalizacji najlepszych atletów z różnych stron świata. Z pewnością ciekawą postacią igrzysk był George Eyser, który zdobył sześć medali w gimnastyce. Świetny wynik, ale wydaje się jeszcze lepszy, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Amerykanin miał drewnianą nogę, gdyż swoją stracił pod kołami pociągu. Najlepszy wynik osiągnął Czech reprezentujący USA Anton Heida, który w konkurencjach gimnastycznych zdobył aż pięć złotych krążków, znakomicie spisywał się też czterokrotny mistrz w sprintach kolarskich Marcus Hurley. Z kolei Frank Kugler został jedynym w historii medalistą olimpijskim w trzech różnych sportach (zapasy, podnoszenie ciężarów, przeciąganie liny). Niezbyt pamiętne amerykańskie igrzyska, rozegrane przecież po problematycznych paryskich zawodach, stawiały ruch olimpijski w trudnym położeniu. Sytuacji nie ułatwiało to, że gospodarz kolejnej imprezy, Rzym, musiał zrezygnować z organizacji z powodu erupcji Wezuwiusza i będącej jej pokłosiem fatalnej sytuacji ekonomicznej. Olimpiada letnia 1906 w Atenach była czymś w stylu międzyigrzysk, które miały podreperować wizerunek MKOl. Udało się – pomimo okrojonego programu w zawodach wzięli udział najlepsi sportowcy świata chętnie dopingowani przez obecnych na trybunach Greków. Powrócił nawet pomysł, żeby kolebka sportu stała się stałym gospodarzem właściwych igrzysk, ale został zarzucony, zresztą międzyigrzysk też już nie powtórzono. Największą gwiazdą ateńskich zawodów był Irlandczyk z USA Martin Sheridan, prywatnie funkcjonariusz nowojorskiej policji. Z kolei Peter O’Connor, Irlandczyk wpisany na listę reprezentantów Wielkiej Brytanii, podczas ceremonii medalowej zasłynął niecodzienną manifestacją narodową. Nie godząc się na występ pod brytyjskimi barwami, wspiął się na maszt flagowy i wzniósł w górę flagę Irlandii z nieśmiertelnym hasłem „Erin Go Bragh” („Irlandia na zawsze”).
IO 1908, Londyn
Igrzyska olimpijskie 1908 w Londynie, który przejął funkcję gospodarza od Rzymu, trwały ponad pół roku i tym samym były najdłuższymi igrzyskami w historii. I tym razem sportowe wydarzenie towarzyszyło targom, tym razem angielsko-francuskim, które przyciągnęły 8 mln odwiedzających. Wśród konkurencji na wspomnienie zasługuje rozegrany jedyny raz… pojedynek na pistolety! Ryzyko związane ze strzelaniem do siebie nawzajem przypominało duchem bardziej walkę gladiatorów aniżeli igrzyska z Olimpii. Po raz kolejny doszło do skandalu maratońskiego. Cztery lata wcześniej amerykański zwycięzca biegu skorzystał z kilkunastokilometrowej podwózki samochodem, tym razem wyczerpany włoski triumfator Dorando Pietri przed metą był prowadzony pod rękę przez sędziów. Co przetrwało, to dokładna długość maratonu – aby bieg rozpoczynał się pod oknami Windsoru, a kończył przed trybuną angielskiego króla, wyznaczono dystans 42 km 195 m. Po raz kolejny najczęściej triumfowali gospodarze, którzy wygrali ponad połowę konkurencji. Tym razem demonstrację polityczną urządziła reprezentacja amerykańska, która podczas ceremonii otwarcia nie godziła się pokłonić flagi Stanów Zjednoczonych przed flagą Wielkiej Brytanii, w czym została oczywiście najsilniej wsparta przez zawodników pochodzenia irlandzkiego. Warto wspomnieć jeszcze o głównej arenie igrzysk – Stadionie White City, którego trybuny otaczały nie tylko bieżnie, lecz również baseny pływackie i różnorakie boiska, więc widzowie mogli obserwować niemal wszystkie konkurencje w jednym miejscu. Wśród nich znalazło się też łyżwiarstwo – osobne zimowe igrzyska zaczęto rozgrywać dopiero od 1924 r.
IO 1912, Sztokholm
Prawdziwym organizacyjnym i wizerunkowym sukcesem były igrzyska olimpijskie 1912 w Sztokholmie. Niemal 2,5 tys. zawodników z 28 krajów leżących na pięciu kontynentach – już sama skala imprezy, skondensowanej do dwutygodniowego święta niepowiązanego z żadnymi targami i wystawami, mówi wiele. Elektroniczny pomiar czasu, profesjonalni międzynarodowi sędziowie, fotografowie wykonujący zdjęcia w momencie finiszu, rzesza stewardów dbających o zawodników i kibiców, ułatwienia transportowe – z wielu powodów sztokholmskie igrzyska były przełomowe. Po raz pierwszy zorganizowano Olimpijski Konkurs Sztuki i Literatury, w którym w kolejnych latach Polacy mieli niemałe osiągnięcia. Ciekawe rzeczy po raz kolejny działy się na trasie maratonu. Japończyk Kanakuri Shizo zasłabł z powodu upału, po czym dzięki pomocy miejscowej rodziny doszedł do siebie i, nie informując organizatorów, opuścił Skandynawię. Ponad pół wieku później na zaproszenie władz Szwecji wrócił do Sztokholmu i dokończył maraton, notując czas biegu wynoszący ponad 54 lata. Gwiazdą igrzysk był długodystansowiec Hannes Kolehmainen, pierwszy z pokolenia „latających Finów”, zdobywca trzech złotych medali. Coraz mocniej swoją obecność na igrzyskach zaznaczały „wojskowe” dyscypliny, takie jak jeździectwo, szermierka i wymyślony przez barona de Coubertina pięciobój oficerski (inaczej nowoczesny), gdzie jako piąty sklasyfikowany został Amerykanin George S. Patton, późniejszy generał wsławiony osiągnięciami w trakcie II wojny światowej. Oscar Swahn, reprezentujący kraj gospodarza, został najstarszym mistrzem olimpijskim w historii, zdobywając złoto w strzelaniu do sylwetki jelenia w wieku niemal 65 lat. Natomiast widzowie zapasów mogli przysnąć na trybunach podczas oglądania półfinałowej walki w wadze półciężkiej – Martin Klein i Alfred Asikainen siłowali się przez ponad 11 godzin! Klasyfikację medalową wygrali Amerykanie o włos przed Szwedami. Igrzyska olimpijskie 1916 w Berlinie rzecz jasna nie doszły do skutku, choć jeszcze dwa lata wcześniej organizatorzy wierzyli, że się odbędą. Nikt nie przewidywał, że wojna okaże się wielką wojną.
IO 1920, Antwerpia
Igrzyska olimpijskie 1920 w Antwerpii były z wielu powodów symboliczne. Miasto podnosiło się z wojennych zniszczeń, a agresorzy (Niemcy, Austria, Węgry, Bułgaria, Turcja) nie zostali w ogóle na imprezę zaproszeni. Wszyscy uczestnicy igrzysk złożyli przysięgę olimpijską, nad stadionem olimpijskim po raz pierwszy powiewała olimpijska flaga, a wypuszczone w niebo podczas ceremonii otwarcia białe gołębie miały zamykać wojenny rozdział. Premierowy występ na igrzyskach miała zaliczyć Polska, ale musiała się wycofać z udziału z powodu wojny z bolszewikami: gdy w Antwerpii rozpoczynały się sportowe zmagania, na przedpolach Warszawy decydowała się przyszłość odrodzonego państwa. Oscar Swahn znów zapisał się w kronikach jako najstarszy zdobywca olimpijskiego medalu – drużynowe srebro Szwecji w strzelectwie odbierał jako 72-latek! Konkurencje strzeleckie totalnie opanowali Amerykanie: rekordziści zgarniali po siedem medali, a sześć krążków zdobył Willis Augustus Lee, który dwie dekady później jako wiceadmirał zasłynął wygraną bitwą pod Guadalcanalem, punktem zwrotnym II wojny światowej na Pacyfiku. Igrzyska zbudowały legendarną pozycję biegacza Paavo Nurmiego i szermierza Nedo Nadiego, a Polacy poprzez obszerne relacje w gazetach mogli choć częściowo poczuć ducha wielkiej sportowej imprezy. Już za cztery lata odrodzone państwo polskie miało zadebiutować na igrzyskach olimpijskich i zdobyć pierwsze medale.
Polski debiut – igrzyska olimpijskie 1924 w Paryżu
Od razu po wywalczeniu przez Polskę niepodległości MKOl wystosował do młodego państwa zaproszenie do udziału w IO 1920 organizowanych w Antwerpii. Przygotowania szły pełną parą: 12 października 1919 r. przy udziale Stanisława Polakiewicza powstał Komitet Udziału Polski w Igrzyskach Olimpijskich, chwilę później przemianowany na Polski Komitet Igrzysk Olimpijskich, na którego czele stanął książę Stefan Lubomirski. Zawodników, którzy mieli wystąpić w Belgii, zwolniono z frontów, bo Polacy mieli brać udział przede wszystkim w dyscyplinach „wojskowych”. Niestety, plany pokrzyżowała bolszewicka ofensywa i konieczność pełnej mobilizacji wszystkich zdolnych do walki Polaków – gdy Europejczycy emocjonowali się wyczynami sportowców na igrzyskach, nasi zawodnicy walczyli o państwowy byt w Bitwie Warszawskiej. Na olimpijski debiut trzeba było poczekać kolejne cztery lata, do imprezy organizowanej w Paryżu
Polski sport rozwijał się od połowy XIX w., oczywiście w różnym tempie zależnie od stopnia przykręcania śruby przez poszczególnych zaborców. Kuźnią kadr, zarówno wojskowych, jak i sportowych, było Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” organizowane od 1867 r. w Galicji, a później pod zaborem niemieckim i rosyjskim. Również we Lwowie powstał w 1903 r. pierwszy polski klub sportowy – LKS Czarni. Ważnymi datami w historii rozwoju polskiego sportu są również lata 1907–1908, kiedy zakładano Warszawskie Koło Sportowe i Akademicki Związek Sportowy w Krakowie. Wśród najważniejszych postaci dbających o wychowanie fizyczne Polaków należy wymienić Henryka Jordana z Krakowa i Eugeniusza Piaseckiego ze Lwowa. Po odzyskaniu niepodległości jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać polskie związki sportowe, które od początku 1922 r. koordynował Związek Polskich Związków Sportowych. Na bazie kadr wojskowych tworzono kadry szkoleniowe, zresztą żołnierze byli też, dzięki treningowi odbytemu w armii, najlepszymi sportowcami. IO w Paryżu były sprawdzianem tego, jak silny jest sport odrodzonego państwa.
Niemcy niemile widziani
Najpierw Polska zadebiutowała na premierowych Zimowych Igrzyskach Olimpijskich 1924 w Chamonix, skąd nie udało się przywieźć medalu. Do Paryża zaproszone były wszystkie państwa z wyjątkiem Niemiec, których reprezentanci nie mogli liczyć w stolicy skonfliktowanej z nimi Francji na ciepłe przywitanie. Gospodarze mocno zainwestowali w organizację imprezy, o czym świadczy chociażby wybudowanie po raz pierwszy wioski olimpijskiej z prawdziwego zdarzenia. Zdecydowanym zwycięzcą klasyfikacji medalowej okazały się Stany Zjednoczone przed Finlandią i Francją. Na średnich i długich dystansach znów królowali „latający Finowie” z Paavo Nurmim i Ville Ritolą, który zdobył aż sześć medali, w tym cztery złote. Innymi multimedalistami byli francuski szermierz Roger Ducret czy amerykański pływak Johnny Weissmuller, który kilka lat później miał zasłynąć jako odtwórca roli Tarzana w klasycznej serii hollywoodzkich filmów. Miano najwspanialszego atlety na świecie zyskał Harold Osborn, który zwyciężył w lekkoatletycznym dziesięcioboju przeprowadzonym w ekstremalnych warunkach pogodowych. Echa paryskich igrzysk odbiły się sześć dekad później, gdy klasyczny już film „Rydwany ognia” opowiadający o dwóch złotych medalistach z Wielkiej Brytanii, Haroldzie Abrahamsie i Ericu Liddelu, zdobywał cztery Oscary. Triumf Urugwaju w olimpijskim turnieju piłkarskim świadczył o sile tego zespołu, który już sześć lat później sięgnął po pierwszy tytuł mistrza świata, wygrywając premierowy turniej rozgrywany o ten tytuł.
Słodko-gorzki debiut
Jakie były debiutanckie igrzyska dla Polaków? Można oceniać występ reprezentacji dwojako. Z jednej strony zbyt wiele ugrać się nie udało. Z drugiej – była to pierwsza szansa na rywalizowanie z najlepszymi na świecie i sprawdzenie swojego miejsca na sportowej mapie świata, a co za tym idzie – wyciągnięcie wniosków i poprawienie owej pozycji. Do Paryża przyjechała reprezentacja licząca niemal 80 sportowców startujących w 10 dyscyplinach. Jak na tamten czas, dwa medale uznano za dobry wynik. Brąz dobył Adam Królikiewicz w jeździeckim konkursie skoków, a srebro drużyna kolarzy w wyścigu torowym na 4 km. Na nic zdało się odwołanie piłkarskiego sezonu ligowego, żeby piłkarze przygotowali się do igrzysk – po brutalnym 0:5 w meczu z Węgrami nasza reprezentacja mogła się zbierać do domu. Najlepsi polscy piłkarze tamtych czasów, jak Wacław Kuchar z Pogoni Lwów, Józef Kałuża z Cracovii czy Henryk Reyman z Wisły Kraków, byli bezradni. Edward Cetnarowski, ówczesny prezes PZPN, tłumaczył porażkę tremą, jaką odczuwali zawodnicy w olimpijskim debiucie i jednocześnie starciu z jedną z najmocniejszych ekip na świecie. Źle poszło polskim lekkoatletom, wśród których jedynie Antoni Cejzik przebrnął eliminacje i zajął 12. miejsce w dziesięcioboju. Lepiej mogło pójść strzelcom, którzy z powodu typowo wojskowego, a nie sportowego, ekwipunku wylądowali dopiero na 15. miejscu. Źle zaprezentowali się wioślarze i szermierze, którzy sukces odnieśli cztery lata później, ale wart odnotowania jest fakt udziału pierwszej Polki na igrzyskach, Wandy Dubieńskiej, właśnie na szermierczej planszy. Nieźle poszło zapaśnikowi Wacławowi Okulicz-Kozarynowi, który uplasował się na 7. pozycji, z pewnością na lepszy występ liczył żeglarz Edward Bryzemejster w klasie łodzi jednoosobowej. Skromny polski dorobek dobrze oddawał kondycję polskiego sportu, w którym wiele należało poprawić. Już niebawem państwo mocniej zaangażowało się w jego wspieranie, czego efekty kibice mogli odczuć już na kolejnych igrzyskach olimpijskich organizowanych w 1928 r. w Amsterdamie – ale to już zupełnie inna historia…
Michał Muzyczuk
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/497002-na-olimpijskim-szlaku