Po 12 dniach morderczej walki z pustynią zawodnicy ORLEN Team wreszcie przekroczyli upragnioną metę. Pokonanie 7,5 tys. km w ekstremalnych warunkach to wielkie osiągnięcie samo w sobie, a jeśli jeszcze miejsce w klasyfikacji generalnej jest niezłe, to możemy mówić o pełni szczęścia.
Maciej Giemza, Martin Prokop, Kuba Przygoński i Kamil Wiśniewski wrócili z Arabii Saudyjskiej zmęczeni, ale też pełni chęci do powrotu na wymagającą trasę za rok.
Polscy zawodnicy zwracali uwagę na wielkie zróżnicowanie trasy tegorocznego Dakaru i to, że państwo Saudów dysponuje pod tym względem niemal nieskończonymi możliwościami (przypomnijmy – Arabia Saudyjska jest niemal siedmiokrotnie większa od Polski), co jest znakomitym prognostykiem przed kolejnymi edycjami rajdu.
Teren jest bardzo ciekawy i fajny, mamy tutaj powrót do prawdziwego pustynnego rajdu, myślę, że jeśli w kolejnych latach w organizację włączą się sąsiednie kraje, to będzie jeszcze lepiej. Myślami jesteśmy już przy następnym Dakarze, bo ten nie poszedł po naszej myśli
— powiedział Kuba Przygoński.
Polscy kibice największe nadzieje wiązali z reprezentantem ORLEN Teamu Kubą Przygońskim pilotowanym przez Niemca Timo Gottschalka. Polak w klasie samochodów startuje od 2016 r. i co roku zalicza progres – w Dakarze 2019 zajął czwartą lokatę, więc tym razem celem było podium. O tym, że nie uda się go osiągnąć, wiadomo było już po pierwszym etapie: z powodu awarii skrzyni biegów w Mini załoga straciła sześć godzin. Później przytrafiła się jeszcze jedna usterka, więc ostatecznie od najlepszych Przygońskiego dzieliło ponad osiem godzin. To nie znaczy, że polsko-niemiecka ekipa się poddała – wspaniała sportowa postawa pozwoliła im dwukrotnie zakończyć etapy na drugiej pozycji, a łącznie aż ośmiokrotnie znajdowali się w pierwszej dziesiątce. Tym samym sukcesywnie przesuwali się w górę tabeli i ostatecznie zakończyli Dakar na 19. pozycji, więc za rok chcą wziąć rewanż na niegościnnych arabskich piaskach.
To był bardzo długi i wyczerpujący rajd, tym bardziej się cieszymy, że dojechaliśmy do jego mety. Nie jesteśmy do końca zadowoleni z naszej postawy, mieliśmy po drodze kilka problemów na etapach, liczyliśmy na lepszy rezultat
— mówił Martin Prokop.
Sportowa złość jest również udziałem debiutanta w barwach ORLEN Teamu Martina Prokopa jadącego wespół z Viktorem Chytką. Czeska załoga również nie ustrzegła się problemów technicznych i ostatecznie finiszowała na 12. pozycji. Z pewnością nie jest to wynik, który Prokopa satysfakcjonuje – podobnie jak Przygoński kierowca liczył na wynik w okolicach podium i już teraz odgraża się, że za rok ten plan zrealizuje. W klasie samochodów najszybszy okazał się Carlos Sainz, który od trzeciego etapu był liderem. Dla Hiszpana był to już trzeci triumf w Dakarze, tyle samo razy najtrudniejszy rajd świata wygrywał Katarczyk Nasser Al-Attiyah, który tym razem był drugi.
Podium uzupełnił 13-krotny triumfator Dakaru Francuz Stephane Peterhansel, który wyśrubował rekord wygranych etapów do kosmicznego poziomu 80 zwycięstw. Czołowa trójka zażarcie z sobą rywalizowała i nie dopuściła do głosu innych ekip, choć warto jeszcze wspomnieć o niezłym, 13., miejscu debiutującego w rajdzie Fernanda Alonsa, mistrza Formuły 1.
Ukończenie pierwszego Dakaru w Arabii Saudyjskiej to jest bardzo cenne doświadczenie, biorąc pod uwagę kolejne edycje, które się tu odbędą. Bardzo się cieszę, że dojechałem do mety, bo to zawsze jest fajne uczucie, zwłaszcza na rajdzie Dakar
— stwierdził Maciej Giemza.
ORLEN Team miał w klasie motocykli dwóch reprezentantów, ale Adam Tomiczek skończył udział w rajdzie po czwartym etapie z powodu bliskiego spotkania z głazem i wywołanej nim kontuzji pleców.
Znacznie lepiej Dakar wspominać będzie Maciej Giemza, który osiągnął postawiony przed sobą cel – ukończył wyścig w pierwszej dwudziestce, na 17. miejscu. Najlepszy etapowy rezultat Polak osiągnął w ostatnim dniu, zajmując dziewiątą lokatę. Oby za rok udało mu się zająć podobną pozycję w generalce. Bezkonkurencyjny okazał się Amerykanin Ricky Brabec jadący na hondzie, który tym samym zakończył ciągnącą się od dwóch dekad dominację maszyn KTM. Dobrze prezentowali się kolejni w klasyfikacji Pablo Quintanilla z Chile i ubiegłoroczny triumfator Toby Price. Polak Krzysztof Jarmuż skończył na 44. miejscu. Trasa rajdu okazała się dla motocykli niesłychanie wymagająca, co skutkowało wycofaniem się całej masy kierowców. Niestety, Dakar 2020 zostanie również zapamiętany z powodu tragicznej śmierci weterana Paulo Goncalvesa na skutek odniesionych w wypadku obrażeń. Dla Portugalczyka był to 13. udział w wyścigu.
Czuję się na tyle dobrze, że mógłbym się ścigać jeszcze przez tydzień, musielibyśmy tylko włożyć dużo pracy w quada, żeby móc rywalizować z innymi, osiągać dobre prędkości i podnieść jego wytrzymałość
— przyznał Kamil Wiśniewski.
Znakomitą piątą pozycję w klasyfikacji generalnej w klasie quadów zajął jadący w ORLEN Teamie Kamil Wiśniewski, tym samym pobijając swój rekord sprzed roku, gdy był szósty. Jadący na maszynie Yamaha kierowca najmilej będzie wspominał dziesiąty etap, w którym udało mu się najszybciej dojechać do mety. Poza Wiśniewskim ze świetnej strony zaprezentował się też borykający się z technicznymi problemami debiutant Arkadiusz Lindner który zajął 12. miejsce, zamykając tym samym stawkę. Ale pamiętajmy, że akurat w tym rajdzie samo jego ukończenie jest nie lada wyczynem.
Trzecie zwycięstwo na quadzie odniósł Chilijczyk Ignacio Casale finiszujący przed Simonem Vitse’em z Francji. W klasie ciężarówek znów triumfował rosyjski kamaz – drugie zwycięstwo w karierze odniósł Andriej Karginow, na podium znalazł się również jego rodak Anton Szibalow i Białorusin Siergiej Wiazowicz.
Polska załoga z Robertem Szustkowskim i Jarosławem Kazberukiem ukończyła rajd na 18. pozycji, z kolei międzynarodowe ekipy Darka Rodewalda i Szymona Gospodarczyka były odpowiednio 6. i 9. Wśród pojazdów SSV najszybszy okazał się amerykański zespół tworzony przez Caseya Curriego i Seana Berrimana. Polskie zespoły Domżała-Matron znalazły się na 13. (synowie) i 30. (ojcowie) pozycji.
Dakar 2020 przeszedł do historii. Możemy być pewni, że gdyby nie nieszczęsne awarie, Kuba Przygoński włączyłby się do walki o podium, a Martin Prokop zająłby miejsce w pierwszej dziesiątce. Ale to także jest elementem dakarowej próby i bogatsi o to doświadczenie kierowcy za rok bez wątpienia pokażą, na co ich stać. Podobnie będzie z Kamilem Wiśniewskim, który przy większym „dokręceniu” sprzętu powinien rywalizować o pierwszą trójkę, oraz z motocyklistami ORLEN Teamu – Maciej Giemza jest po prostu coraz szybszy, a żądny udanego powrotu na pustynię Adam Tomiczek także nie powiedział ostatniego słowa. Wszystkim zawodnikom wspieranym przez PKN ORLEN gratulujemy i trzymamy kciuki, żeby Dakar 2021 był jeszcze lepszy od tegorocznego.
Michał Muzyczuk
ORLEN TEAM W RAJDZIE DAKAR 2020
Jakub Przygoński i Timo Gottshalk (samochód) – 19. pozycja Martin Prokop i Viktor Chytka (samochód) – 12. pozycja Maciej Giemza (motocykl) – 17. pozycja Kamil Wiśniewski (quad) – 5. pozycja Adam Tomiczek (motocykl) – nie ukończył
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/483873-pustynny-finisz-polakow