Polki przegrały z Turczynkami w półfinale turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich 2:3, choć w czwartym secie miały pięć piłek meczowych. Siatkarki Jacka Nawrockiego turniej w Tokio będą oglądać w telewizorach.
O naszej porażce zadecydowały szczegóły, trochę szczęścia, pojedyncze techniczne odbicia. Dziewczyny zrobiły, co mogły, zbliżyły się do maksymalnego poziomu swoich możliwości. Turczynki są bardziej dojrzałym zespołem, jeśli chodzi o walkę w takich turniejach. Możemy analizować i rozbierać pewne sytuacje na czynniki pierwsze, ale to jest siatkówka. Gdzieś piłka odbija się trzy centymetry w jedną stronę i jest zupełnie inny odbiór tego, co się działo na boisku. Graliśmy z dużą determinacją w ataku, a wybory były bardzo dobre. Gdzieś zabrakło nam kilku odbić i chyba to jedyna rzecz, do której mógłbym się przyczepić. Żal straconej szansy, wszyscy będziemy to przeżywać, natomiast tak czy inaczej, o swoim zespole mogę myśleć optymistycznie i dobrze. Jestem pełen podziwu dla dziewczyn za walkę. Malwina grała w ataku z wielką determinacją. Gdyby skończyła jedną, dwie piłki więcej, byłaby dziś bohaterką. A tak teraz każdy będzie się doszukiwał, czy nie można było zrobić czegoś więcej. Może bardziej skłaniałbym się do stwierdzenia, że może powinniśmy bardziej konsekwentniej zagrać w obronie, dokładniej piłkę dograć, by Aśka mogła to lepiej rozegrać
— analizował przyczyny porażki trener Polek.
Włoski trener reprezentacji Turcji Giovanni Guidetti wysoko ocenił postawę Polek w sobotnim meczu.
Kiedyś jeden z dowódców wojskowych powiedział mi, że kiedy idziesz na wojnę, to nie po to, żeby ją wygrać, ale żeby nie zginąć. I my chyba w pewnych momentach tego meczu też po prostu nie myśleliśmy o zwycięstwie, ale o tym, żeby przetrwać. W pewnych momentach zaczęliśmy popełniać głupie błędy. A takie sytuacje mnie strasznie denerwują, kiedy przeciwnik zdobywa punkty nie po walce, ale dostaje je za darmo. Nawet w tych najtrudniejszych chwilach starałem się być cały czas z zespołem, uśmiechałem się i nie przestawałem wierzyć, że jeszcze odwrócimy losy tego meczu. Po obronionym drugim i trzecim meczbolu stwierdziłem, że piłka jest dzisiaj nam przyjazna i tę przyjaźń musimy utrzymywać jak najdłużej. Polki zagrały niesamowity mecz, one też zasłużyły na zwycięstwo. My dziś mieliśmy po prostu więcej szczęścia. W najważniejszych momentach nasz blok i serwis był trochę lepszy od rywalek i to zadecydowało o zwycięstwie w tie-breaku
— przyznał szkoleniowiec Turczynek.
W podobnym duchu co trener Nawrocki wypowiadały się polskie siatkarki.
Ciągle mówimy o tych szansach i przed meczem posiedziałyśmy sobie, że czas wykorzystać tę szansę. Była ona ogromna, ale kolejny raz w tych najważniejszych momentach nie udało się. Nastawienie było bardzo dobre i początek meczu również dobrze wyglądał, ale nie potrafiłyśmy utrzymać wysokiego poziomu. Pozwoliłyśmy narzucić Turczynkom ich styl gry. Rywalki pokazały też, że nie tylko u siebie, ale poza swoim krajem też potrafią grać bardzo dobrze. Dla nas to ogromna porażka
— powiedziała kapitan reprezentacji Polski Agnieszka Kąkolewska.
To był bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu, bardzo dobre widowisko. Biłyśmy się jak równy z równym, myślę, że Turcja nie była lepsza dziś od nas. Miała być wojna i była, szkoda, że nie wychodzimy z niej zwycięsko. Ja i tak jestem dumna z naszego zespołu, bo zostawiliśmy dużo serca na boisku. Chciałam zrobić wszystko dla tej drużyny, żeby polecieć na igrzyska, szkoda, że się nie udało
— dodała libero polskiej drużyny Maria Stenzel.
CZYTAJ TAKŻE: Dramat Polek. Przegrały z Turczynkami, choć w czwartej partii miały pięć piłek meczowych
PAP, MACRO
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/481692-stenzel-szkoda-ze-nie-wychodzimy-z-wojny-zwyciesko